Skierowanie przez producenta filmu „Kac Wawa” pozwu przeciwko krytykowi filmowemu Tomaszowi Raczkowi za nieprzychylną recenzję, w Polsce byłoby precedensem, ale na świecie znane są podobne przypadki.
W 2010 roku magazyn „Variety” został pozwany przez dystrybutora filmu „Iron Cross”, ostatniego filmu z udziałem znanego z roli szeryfa Brody’ego w „Szczękach”
aktora Roya Scheidera, w związku z opublikowaniem złej recenzji filmu w tym magazynie.
Sytuacja była jednak szczególna, gdyż główną podstawą powództwa była odpowiedzialność kontraktowa.
Magazyn „Variety” przed opublikowaniem nieprzychylnej recenzji filmu zawarł z jego dystrybutorem wyłączną umowę na promocję medialną i reklamę filmu o wartości 400 tys. dol. W takim przypadku rzeczywiście można by rozważać odpowiedzialność za niewłaściwe, nierzetelne wykonanie
umowy.
Film nie ma dóbr
W przypadku recenzji filmu „Kac Wawa”, jak i każdej innej recenzji filmowej lub teatralnej, podstawy roszczeń należałoby raczej upatrywać w delikcie. Szczegółową podstawę prawną odpowiedzialności w przypadku nieprzychylnej recenzji można znaleźć w przepisach o ochronie dóbr osobistych.
Tyle że dobra osobiste mają osoby fizyczne i osoby prawne, nie filmy.
Choć katalog dóbr osobistych jest otwarty, w sytuacji gdy nawet ostrej krytyce podlegał film, ale recenzja ta nie miała elementów, które przekraczałyby granice dozwolonej krytyki względem osób, konkretnych twórców, a nie filmu, trudno będzie wskazać, jakie konkretnie dobro osobiste zostało naruszone.
Gdyby twórca poczuł się szczególnie dotknięty nieprzychylną recenzją, która przekroczyłaby granice dopuszczalnej krytyki, naruszonym dobrem mogłaby być osobista więź twórcy z utworem czy wymieniona wprost w art. 23
kodeksu cywilnego twórczość artystyczna.
Na możliwość dochodzenia roszczeń odszkodowawczych na tej podstawie wskazywały
sądy apelacyjne w Warszawie i Krakowie w sprawach „Baśka” (sygn. akt I ACa 668/06) oraz „Widzę ciemność” (sygn. akt I ACa 35/04).
Kim jest producent
W przypadku zapowiedzi wytoczenia powództwa przeciwko recenzentowi przez producenta filmu pojawia się jednak kolejny problem: czy w przypadku producenta możemy mówić o twórczości artystycznej w rozumieniu art. 23 k.c. O tym, czy producent ma twórczy wkład w powstanie dzieła filmowego, decyduje przyjęty model roli producenta.
Rola producenta jest inna w kinematografii amerykańskiej, gdzie podejmuje on wiele decyzji twórczych i koordynuje pracę pozostałych twórców filmu, i w europejskiej, gdzie dużo większą rolę odgrywa reżyser.
Ustawodawca w
ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych skłonił się do przyjęcia tego drugiego modelu producenta i nie wymienił go jako współtwórcy utworu audiowizualnego obok reżysera, operatora obrazu, kompozytora, autora scenariusza lub adaptacji.
Brak domniemania, że producent jest współtwórcą filmu i wniósł w jego powstanie twórczy wkład, utrudni więc dochodzenie roszczeń opartych na autorskich prawach osobistych czy szerzej twórczości artystycznej.
Być może należałoby zastanowić się nad możliwością takiej nowelizacji prawa autorskiego, która uwzględniałaby twórczy wkład producenta w powstanie filmu. Producentami filmów są przecież często wybitni reżyserzy i mają oni de facto twórczy wkład w ich powstanie.
Ridley Scott jest producentem wielu filmów reżyserowanych przez jego brata Tony’ego, Juliusz Machulski był jednym ze współproducentów nominowanego do Oscara filmu Agnieszki Holland „W Ciemności”, a nie można kwestionować twórczego wkładu George’a Lucasa w powstanie „Imperium kontraatakuje” i „Powrotu Jedi”, mimo że był on producentem tych filmów, a nie reżyserem.
Pozostaje delikt
Powyższe rozważania na gruncie obowiązującej obecnie ustawy prowadzą jednak do wniosku, że producentowi w przypadku nieprzychylnej recenzji pozostaje roszczenie na podstawie ogólnych przepisów o czynach niedozwolonych – art. 415 k.c.
Rozwiązanie takie ma jednak wiele wad. Po pierwsze, w porównaniu z powództwem na podstawie przepisów o ochronie dóbr osobistych nie jest możliwe korzystanie z wszystkich przewidzianych w tych przepisach roszczeń, a ochrona prawna ograniczona będzie wyłącznie do zasądzenia odszkodowania.
Ponadto dla powodzenia powództwa producenta przeciwko recenzentowi powinny być spełnione wszystkie warunki odpowiedzialności deliktowej, czyli bezprawność, wina, szkoda i związek przyczynowy pomiędzy bezprawnym zawinionym działaniem i szkodą. A prawo gatunku, jakim jest recenzja, może wyłączać pierwszy z tych warunków.
Należy bowiem zwrócić uwagę, iż prasowa recenzja filmu, sztuki teatralnej, a także innych utworów, takich jak książki, gry komputerowe, muzyka, a nawet produktów, np. samochodów, jest formą wyrazu o szczególnym charakterze i rządzi się prawami gatunku.
Wyrazistość, a nawet gdy wymagają tego okoliczności także złośliwość w recenzji, jest wpisana w reguły tej formy publicystyki, tak samo jak to, że recenzja jest formą dalece subiektywną.
Recenzja jest oceną, a nie wskazywaniem faktów, a tylko podanie nieprawdziwych faktów może stanowić o odpowiedzialności.
Trudne, a być może niemożliwe byłoby też wykazanie wpływu konkretnej recenzji na słaby wynik frekwencyjny filmu. Czynniki takie jak kryzys, premiery innych filmów, tzw. negatywny marketing szeptany czy w końcu inne niż inkryminowana negatywne recenzje filmu również mogą odegrać rolę w ostatecznej klapie produkcji.
Zbigniew Krueger, partner w kancelarii Krueger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni