W uchwale, którą w poniedziałek otrzymała PAP, Naczelna Rada Adwokacka podkreśla, że reforma organizacji sądownictwa ma polegać na likwidacji aż 116 sądów rejonowych, a więc ponad jednej trzeciej sądów rejonowych w kraju.
"Podawane ekonomiczne uzasadnienie pomysłu przekształcenia samodzielnych sądów w ośrodki zamiejscowe jest niewystarczające. Przewidywane oszczędności są wątpliwe, a podawane dane niepełne" - czytamy w dokumencie. Wskazano w nim też, że zmiany organizacyjne nie mogą zmierzać do "naruszenia podstaw niezawisłości sędziowskiej".
Jak przypomniano, w konstytucji zawarto zakaz przenoszenia sędziów wbrew ich woli z sądu do sądu - a taki będzie skutek planowanej zmiany organizacyjnej.
Jak podkreślają autorzy uchwały, idea taniego państwa nie może realizować się w pomysłach drogich dla społeczeństwa. "Państwo nie może uchylać się od swoich podstawowych powinności polegających na zapewnieniu powszechnego i dogodnego dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Nie może być on sprawowany w oderwaniu od potrzeb społeczeństwa" - wskazują adwokaci, przypominając o konstytucyjnej zasadzie prawa obywateli do sądu.
NRA uznaje za "niecelowe" pomijanie roli, jaką sądy odgrywają w stolicach małych powiatów. "Są one czynnikiem miastotwórczym i budują poziom cywilizacyjny lokalnych społeczności i kraju" - napisano.
Adwokaci obawiają się, że likwidacja sądów spowoduje degradację wielu miast powiatowych, utrudni to znacznej części obywateli dostęp do sądów w trudnych społecznie sprawach rodzinnych i pracowniczych.
"Skala społecznego sprzeciwu wobec planowanej reformy nie może zostać przez rząd zlekceważona i pominięta" - uważają adwokaci.
Resort sprawiedliwości prowadzi prace nad rozporządzeniem reformującym strukturę sądów rejonowych; te, w których pracuje do 14 sędziów, miałyby zostać zniesione i przyłączone - już jako wydziały zamiejscowe - do innych sądów rejonowych. Zmiany mają wejść w życie od 1 lipca.
"Jeśli ktoś mówi o likwidacji sądów, to świadomie wprowadza opinię publiczną w błąd. To nie jest żadna likwidacja, to jest przekształcenie w ośrodki zamiejscowe, czyli w tych budynkach, w których dzisiaj odbywają się rozprawy, nadal będą się odbywać, będą osądzać ci sami sędziowie.
Natomiast owszem - ci sędziowie będą w razie potrzeby jeździli do sądów w sąsiednich powiatach, tam gdzie jest nadmiar spraw" - mówił w piątek minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zapewnia też, że planowanej zmiany nie jest redukcja etatów - ani sędziowskich, ani urzędniczych.
Przy okazji odbywających się wcześniej protestów mieszkańców powiatów, z których miałyby zniknąć samodzielne sądy minister wyjaśniał, że chce, aby połączenie w jeden organizm dwóch sądów w przyszłości przyniosło "efekt synergii".
Polegałby on na tym, że sąd z 10 sędziami razem z sądem z 15 sędziami mógłby lepiej poradzić sobie z orzekaniem na terenie obu tych sądów, a sędziowie - w razie potrzeby - jechaliby do tego z miast, w którym trzeba byłoby przyspieszyć rozpoznawanie spraw. A w dalszej kolejności - gdy któryś z sędziów z takiego sądu przechodziłby w stan spoczynku, etat sędziowski byłby przenoszony do któregoś z najbardziej obciążonych sądów z wielkich miast, gdzie zaległości są największe.