Liczba pozwów w elektronicznym postępowaniu upominawczym wskazuje, jak bardzo potrzebne było stworzenie możliwości dochodzenia roszczeń poprzez internet.
Elektroniczne postępowanie upominawcze stwarza możliwość prostego sądowego dochodzenia roszczeń.
Mechanizm ten jest wysoce efektywny, gdyż w zdecydowanej większości przypadków postępowanie kończy się prawomocnym zasądzeniem roszczenia zgodnie z żądaniem pozwu.
Konstytucyjne prawo do sądu
Bez wątpienia efektywne sądownictwo to podstawa rozwoju gospodarczego i gwarancja stabilności obrotu gospodarczego.
Wartością nieocenioną jest przeświadczenie przedsiębiorców i konsumentów, że w razie jeśli ktoś będzie im dłużny określoną kwotę, będą mogli w prosty sposób dochodzić zapłaty przed sądem.
W dłuższej perspektywie przełoży się to także na przeświadczenie dłużników, że nie warto mieć długów.
Nie można nikomu odmawiać prawa do wszczęcia postępowania sądowego z uwagi na typ roszczenia.
Przeciwnie, należy dążyć do takiego stanu rzeczy, aby stawiane wymogi o charakterze formalnym były adekwatne do typu roszczeń. Nie będzie wtedy faktycznych barier w dostępie do sądu.
Okoliczność, że powodowie masowo dochodzą jednocześnie sporej liczby roszczeń przeciwko różnym osobom nie umniejsza żadnemu z tych roszczeń. Taka jest specyfika długów podmiotów świadczących usługi masowe.
Również każde roszczenie konsumenta przeciwko przedsiębiorcy powinno być rozpoznane w sprawnym postępowaniu sądowym.
Łatwość dochodzenia roszczeń w ramach postępowania sądowego, gwarantującego jednak pełnię praw procesowych stron, jest celem dobrej organizacji sądownictwa i prawa postępowania cywilnego.
W takim stanie rzeczy twierdzenie, że w elektronicznym postępowaniu upominawczym zbyt łatwo dochodzić roszczeń, to raczej nie zarzut, lecz zaleta.
W Unii Europejskiej jest podobnie
Na szczeblu Unii Europejskiej dostrzeżono problem istnienia roszczeń, dla których nieproporcjonalnie duże są trudy sądowego ich dochodzenia.
Dlatego prawodawca unijny wprowadził europejskie postępowanie w sprawie drobnych roszczeń i europejskie postępowanie nakazowe.
Dziś przed każdym sądem w państwach członkowskich Unii Europejskiej (poza Danią) można dochodzić roszczeń w tych postępowaniach. Również przed sądami polskimi.
Sprawa musi mieć jednak charakter transgraniczny, czyli przynajmniej jedna ze stron powinna mieć miejsce zamieszkania lub miejsce stałego pobytu w państwie członkowskim innym niż państwo członkowskie sądu rozpoznającego sprawę.
Konstrukcja europejskiego postępowania nakazowego jest podobna do polskiego elektronicznego postępowania upominawczego. W obu przypadkach dowodów nie załącza się do pozwu. Przed sądami polskimi strona nie może jednak aktualnie stosować komunikacji elektronicznej w europejskim postępowaniu nakazowym. Prawodawca unijny stworzył państwom członkowskim taką możliwość. Polska z niej na razie nie skorzystała.
W państwach europejskich mamy też krajowe postępowania podobne do polskiego elektronicznego postępowania upominawczego.
W Wielkiej Brytanii funkcjonuje Money Claim Online, w Niemczech tamtejsze postępowanie upominawcze (Mahnverfahren), w którym wykorzystuje się komunikację elektroniczną.
Z kolei unijne przepisy dotyczące wspomnianego powyżej europejskiego postępowania nakazowego mówią o możliwości automatycznego badania pozwu.
Wyraźnie zaznaczyć należy w tym miejscu, że w polskim elektronicznym postępowaniu upominawczym spraw nie rozpoznaje komputer.
Gwarancje dla pozwanego
Mechanizm procesowy elektronicznego postępowania upominawczego bazuje na mechanizmie „zwykłego” postępowania upominawczego.
W obu postępowaniach nakaz zapłaty traci moc po wniesieniu przez pozwanego sprzeciwu.
Z punktu widzenia pozwanego oba postępowania przebiegają podobnie.
Po otrzymaniu z sądu papierowego nakazu zapłaty i papierowego pozwu może wnieść sprzeciw, zapłacić kwotę wskazaną w nakazie lub nie podejmować żadnych czynności.
Jeśli wniesie sprzeciw, sprawa będzie kontynuowana przed tradycyjnym sądem, a jeśli nie podejmie żadnych czynności, nakaz zapłaty uprawomocni się.
Sytuacja pozwanego wydaje się jednak korzystniejsza w elektronicznym postępowaniu upominawczym, gdzie nie tylko są mniejsze wymogi co do sprzeciwu, ale też pozwany może korzystać z komunikacji elektronicznej.
Pamiętajmy także o tym, że pozwany może jednak poprzestać na posługiwaniu się papierową postacią pism procesowych.
Postępowanie po przekazaniu sprawy
Nie każda sprawa wszczęta w elektronicznym postępowaniu upominawczym kończy się zasądzeniem roszczenia, choć stanowi to zaledwie kilka procent ogółu spraw rozpatrywanych w e-sądzie.
Zwroty i odrzucenia pozwu oraz umorzenia postępowań zdarzają się jednak w każdym postępowaniu sądowym.
Nie dotyczą tylko spraw związanych z e-sądem. Nie każda sprawa w tradycyjnym sądzie kończy się przecież wyrokiem.
Nie można nikomu odmawiać prawa do sądu ze względu na typ roszczenia
Jeśli sprawa nie zakończy się przed e-sądem, musi zostać przekazana do sądu właściwości ogólnej. Przekazanie następuje drogą elektroniczną, po czym sprawa toczy się podobnie jak w przypadku, gdyby wcześniej nie była rozpoznawana w e-sądzie.
Powstaje wprawdzie potrzeba wezwania do uzupełnienia braków formalnych pozwu pod rygorem umorzenia postępowania, ale konieczność ta wynika z wymogów tradycyjnego postępowania.
Należy przy tym mieć na uwadze, że e-sąd skutecznie rozpoznał sporą liczbę spraw, które dzięki temu w ogóle nie trafiły do tradycyjnych sądów.
Korzyści dla powoda i sądownictwa
Elektroniczne postępowanie upominawcze świadomie zostało tak pomyślane, aby zachęcać do dochodzenia roszczeń w jego ramach, a nie w papierowym postępowaniu.
Jest to korzystne dla powoda, ale też przynosi wymierne korzyści sądownictwu.
Paradoksalnie, najlepszym rozwiązaniem aktualnych problemów związanych ze sprawami przekazanymi z e-sądu, jest rozszerzanie zakresu informatyzacji w sądownictwie.
Stopniowo wprowadzany jest w sądownictwie cywilnym tzw. e-protokół. Posiedzenia jawne będą zatem nagrywane. Nowoczesne technologie już teraz na szeroką skalę są stosowane w każdym sądzie w postaci programów repertoryjno-biurowych.
Popularnością cieszy się także internetowa przeglądarka ksiąg wieczystych i wgląd do Krajowego Rejestru Sądowego. Jednocześnie dostrzegana jest możliwość wykorzystania komunikacji elektronicznej w nowych obszarach postępowania sądowego.
Prof. Dr Hab. Jacek Gołaczyński, wiceminister sprawiedliwości
Łukasz Goździaszek, członek zespołu do spraw informatyzacji postępowań sądowych w Ministerstwie Sprawiedliwości
Komentarze (12)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeZgłosić na prokuraturę... He He He...
Zgłosić w prokuraturze, bo na prokuraturę można nasikać lub wejść i odśnieżyć.
Naucz się języka polskiego.
A potem dowiedz się co to jest interes społeczny lub interes wymiaru sprawiedliwości w ściganiu, lub znikoma szkodliwość czynu. Może być i też po ewentualnym przeprowadzeniu śledztwa/ nie przeprowadzeniu/umorzeniu - wystąpienie z sybsydialnym aktem oskarżenia.
A potem pojedź do Lublina, nie pomyl z Zamościem, i sprawdź kto tam składa pozwy.
Jestem za dalszą ogólnokrajową informatyzacją sądów oraz - przede wszystkim - postępowań egzekucyjnych, bo to właśnie z nimi jest największy problem. Ciągle wysyłanie pism, wezwań, wniosków. Dłużnicy w tym czasie nie śpią, tylko kombinują jak się pozbyć wszystkiego, co można spieniężyć.
Przecież tam nikt nic nie sprawdza. Równie dobrze pełnomocnik powoda mógłby sam wystawiać nakaz i wysyłać stronie przeciwnej.
byłoby taniej, a nikt by ludziom nie mydlił oczu, że to jakiś sąd.
A na pewno byłoby szybciej. Teraz jak ktoś wniesie sprzeciw, to jego przekazanie (czyli kliknięcie, które powoduej wysłanie wiadomości drogą elektroniczą do właściwego sądu) trwa 8-10 miesięcy.
W każdym normalnym sądzie po takim czasie jest już dawno po rozprawie. No ale tak, niedługo normalnych sądów nie będzie. Zostaną zlikwidowane i pozostaną same molochy, które nakaz wydają po 2 latach...
Długi trzeba spłacać. A nawet powtórzę: długi trzeba spłacać.
To oczywiste.
Ale żeby spłacać długi TRZEBA JE NAJPIERW MIEĆ !!!
A dopiero potem jak się je ma, to trzeba je spłacać.
To oczywiste.
Tyle tylko, że w e-sądzie lądują długi fikcyjne, na które wielu ludzi jeszcze ma faktury. SPŁACONE.
W e-sądzie tego nie badają.
A prawnicy koncernowe szmaty - faszyści za pomocą polskich sędziów zasądzają fikcyjne długi.
BO SĄDY TEGO NIE BADAJĄ.
jak ktoś chce pyskować, to jestem w stanie udowodnić jaki działa e-sąd i co to ma wspólnego z sądem i sprawiedliwością.
Z winy ustawodawcy, e-sąd nie rozróżnia wyłudzenia od roszczenia, ponieważ "nie może odmawiać prawa do wszczęcia postępowania sądowego z uwagi na typ roszczenia". Zatem wyłudzenie może mieć status roszczenia. Państwo wpiera oszustów.
Sąd elektroniczny nie przyjmuje dowodów na istnienie/nieistnienie długu. Wierzyciel może wystawić faktury i wzywać do zapłaty za fikcyjne i dawno opłacone usługi lub przedawnione długi. W zwykłym sądzie nie miałby szans, więc wnosi sprawę do e-sądu.
Jak naprawić e-sąd?
Wierzyciela zobowiązać do załączenia ograniczonej liczby dowodów na istnienie roszczenia. Dłużnikowi umożliwić wniesienie dowodów na nieistnienie długu. Za fałszywe roszczenia pobierać podwyższone opłaty. E-sąd powinien ustalać, czy roszczenie w ogóle istnieje.
Każdemu na ryju, a najlepiej na czole kod paskowy bo i tak kiedyś będzie klientem tego sądu.
Faszyści kiedyś wykańczali gazem, a koncerny teraz e-złodziejstwem.
Dla mnie żadna różnica.
Czy miał ktoś podobne problemy z e-sądem?