Nietypowe pytanie prawne zadał SN katowicki sąd okręgowy, do którego trafiła apelacja z jednego ze śląskich sądów rejonowych. Okazało się, że sędzia prowadzący proces przeciwko mężczyźnie oskarżonemu o kradzież energii, wysłuchawszy wystąpień końcowych stron, zamknął proces i odroczył na 7 dni ogłoszenie wyroku.
Po tym czasie do sądu przyszedł oskarżony, któremu sędzia z monitora komputera odczytał treść orzeczenia (kara w zawieszeniu), które - jak się potem okazało - nie było ani wydrukowane, ani podpisane przez sędziego. Gdy sędzia skończył, oskarżony wdał się z nim w dyskusję, przekonując, że wyrok jest za surowy i pytając, czy może liczyć na łagodniejsze rozstrzygnięcie - warunkowe umorzenie postępowania. Sędzia nieoczekiwanie przystał na to i oświadczył, że ogłoszonej wcześniej kary w zawieszeniu nie ma. Zarazem postawił warunek - warunkowe umorzenie zapadnie, jeśli oskarżony naprawi wyrządzoną szkodę.
Wszystko wyszło na jaw, bo oskarżony - nie informując sędziego - nagrał rozmowę z nim na telefon komórkowy. Dodatkowo okazało się, że oskarżony nie wywiązał się z obowiązku naprawienia szkody i wówczas sprawa trafiła do katowickiego sądu. Ten rozważał, czy można dokonać odtworzenia akt, czyli tamtego wyroku I instancji i zadał pytanie prawne do SN.
Prokurator Beata Mik z Prokuratury Generalnej wniosła o odmowę udzielenia odpowiedzi, bo uznała, że katowicki sąd sam powinien rozstrzygnąć tę sprawę. Jej zdaniem nie doszło do wydania wyroku przez sąd I instancji i tak trzeba widzieć tę sytuację, a nie - próbować odtwarzać akta.
SN podzielił to stanowisko prokuratury i odmówił udzielenia odpowiedzi na pytanie prawne, choć zawarł w tej odmowie wskazania, jak rozumieć kwestionowane przepisy. Jak mówił, uzasadniając decyzję SN sędzia Dariusz Świecki, w tej nietypowej sprawie należy uznać, że wyroku nie wydano i takie orzeczenie w ogóle w obrocie prawnym nie funkcjonuje.
Prawidłowy proces wyrokowania polega na tym, że po wystąpieniach końcowych oskarżenia i obrony sąd udaje się na naradę, po której sporządza się na piśmie wyrok i go podpisuje, a dopiero potem - publicznie ogłasza i wyjaśnia jego motywy oraz poucza strony o możliwości zaskarżenia orzeczenia - podkreślił sędzia Świecki.
"W tej sprawie należy uznać, że wyrok nie zapadł. A skoro tak, to należy zadać pytanie, co dalej ze sprawą, bo sąd zamknął proces i odroczył ogłoszenie wyroku na 7 dni. Jeśli w tym terminie wyroku nie było, z mocy prawa sprawa musi się zacząć od początku - i to z innym sędzią prowadzącym, bo ten poprzedni ujawnił już swój stosunek do niej" - mówił sędzia.
Jak wyjaśnił, czym innym jest ta sytuacja - w której wyroku nie wydano, a czym innym byłaby taka, że sąd wydał i ogłosił wyrok (przygotowany na piśmie), ale dokumentu z wyrokiem nie podpisał. "Taki wyrok w obrocie prawnym funkcjonuje, ale musi z mocy prawa zostać uchylony w postępowaniu odwoławczym" - podkreślił SN.