Uproszczona rejestracja elektronicznej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, tzw. S24, odbywa się kosztem bezpieczeństwa obrotu. Krajowa Rada Sądownictwa wzywa do rychłej nowelizacji dotyczących jej rozporządzeń.
Nowy rodzaj spółki z ograniczoną odpowiedzialnością można od nowego roku założyć przez internet, na urzędowych formularzach, bez udziału notariusza. I chociaż miało być szybko, sprawnie i liberalnie, to okazało się, że zarówno błędy legislacyjne, jak i niedomagania systemu teleinformatycznego Ministerstwa Sprawiedliwości powodują zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu prawnego i gospodarczego.

Bez pośpiechu

W założeniu wszystko miało odbyć się w ciągu doby – najpierw zawiązanie spółki, a potem jej rejestracja. Tymczasem tuż po wejściu w życie nowych przepisów zostało złożonych kilka wniosków o rejestrację spółki, lecz po czterech dniach żadna z nie była jeszcze wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego. W istocie więc proces rejestracji został nie tyle przyspieszony, ile rozczłonkowany. Sąd ma co prawda jeden dzień na rozpoznanie wniosku o rejestrację, jednak jest to termin jedynie instrukcyjny (sąd powinien, lecz w zasadzie nie musi). Założenie zaś, że sądy będą rozpoznawały wnioski o rejestrację spółki zawiązanej elektronicznie z pominięciem kolejności wpływu dokumentów, Krajowa Rada Sądownictwa uznała za dyskryminację osób nieposiadających dostępu do internetu. Wyraziła przy tym nadzieję, że przepisy rozporządzeń regulujących powstawanie nowych spółek mają charakter tymczasowy – zgodnie z ich uzasadnieniem – i zostaną całkowicie zmienione już w pierwszej połowie bieżącego roku.
A zmiany wymagałaby także choćby niedoróbka elektronicznego formularza polegająca na tym, że system nie generuje informacji o łącznej wysokości udziałów wspólnika, lecz o każdym udziale pojedynczo. Nie przyspiesza również rozpoczęcia działalności fakt, że s24 nie jest objęta procedurą tzw. jednego okienka. Dotyczące jej regulacje nie przewidziały bowiem składania w systemie wraz z innymi dokumentami zgłoszeń NIP, zgłoszeń płatnika składek do ZUS ani wniosków o nadanie numeru REGON.

Bez cudzoziemców

Kodeks spółek handlowych zabrania jedynie zakładania jednoosobowych spółek z o.o. przez inną taką właśnie jednoosobową spółkę. Tymczasem – zapewne przez niedopatrzenie – elektroniczna s24 nie może być również zawiązywana przez nierezydentów, czyli np. cudzoziemców niemających PESEL-u. Jest to efekt przepisu zawartego w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości w sprawie trybu zakładania konta w systemie teleinformatycznym. Zgodnie z tą regulacją konto zakłada się po weryfikacji użytkownika przez PESEL właśnie.
– Oznacza to, że gdyby nawet powstała techniczna możliwość zalogowania się bez podania tego numeru, osoba, która stałaby się wówczas użytkownikiem, w ogóle nie byłaby weryfikowana – uważa Wojciech Jagnieza, prawnik kancelarii Bird & Bird.
Jarosław Paszke, dyrektor departamentu informatyzacji Ministerstwa Sprawiedliwości przyznaje, że istotnie tak jest. Dodaje jednak, że ten problem można rozwiązać. Każdy cudzoziemiec może wszak postarać się o uzyskanie polskiego numeru PESEL. Pytanie, czy to na pewno przyspieszy założenie spółki.

Można na sąsiada

W praktyce okazuje się jednak, że weryfikacja przez PESEL też jest niewystarczająca. Skoro bowiem użytkownikiem systemu można zostać przez podanie danych osobowych (uzyskuje się wówczas login i hasło, które dalej pozwalają uwierzytelniać się w systemie), to przecież nie ma pewności, że użytkownik wpisał własne parametry. I nie ma to związku z dobrym lub złym zabezpieczeniem loginu i hasła, jak zakładali twórcy przepisów dotyczących s24. Rozporządzenia pozwalające uruchomić elektroniczną spółkę nie zawierają żadnych mechanizmów, które pozwalałyby przeciwdziałać sytuacji, w której ktoś, kto zna cudze dane osobowe, podpisze przy ich wykorzystaniu umowę spółki, listę wspólników i oświadczenie mówiące, że wkłady na kapitał zakładowy zostały w całości wniesione.
– Taka nieuczciwa osoba może dość łatwo złożyć wniosek o wpis spółki do rejestru przedsiębiorców – podkreśla Tomasz Siemiątkowski, profesor i adwokat w kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara.
Co prawda uwierzytelnić się można także przez ePUAP, jednak nie ma takiego obowiązku, choć byłoby to najlepsze rozwiązanie. Obywatel, żeby porozumiewać się przez tę oficjalną platformę z urzędami, musi bowiem stawić się w jednym z nich lub w konsulacie, i pokazać dokument tożsamości. Taka procedura zmniejsza więc pokusę łamania prawa.
Tymczasem utworzenie jakiejkolwiek spółki kapitałowej opartej na fałszu jest niebezpieczne dla mimowolnie zamieszanych w jej powstanie i działanie. Członkowie zarządu odpowiadają bowiem całym swoim majątkiem za zobowiązania spółki, i nie będzie łatwo udowodnić opinii publicznej, potencjalnym kontrahentom czy sądowi, że nie jest się tym, kto np. popełnił defraudację lub choćby naraził spółkę na niebezpieczeństwo wielkiej straty, skoro jest się wpisanym w określonej roli do KRS.
Nade wszystko jednak sytuacja ta oznacza koniec wiarygodności rejestru przedsiębiorców, którego informacje były do tej pory uważane za prawdziwe. A przecież już na etapie oceny projektów rozporządzeń ministra sprawiedliwości Krajowa Rada Sądownictwa (której członkiem jest również szef resortu sprawiedliwości) podkreślała, że rezygnacja z obowiązku stosowania bezpiecznego podpisu elektronicznego na wniosku o rejestrację spółki, i to bez odpowiedniej weryfikacji wprowadzanych danych, zagraża bezpieczeństwu obrotu. Poza tym – zdaniem KRS – rozwiązanie to zbyt daleko odbiega od poziomu gwarancji rzetelności uzyskiwanego przy tworzeniu spółek w formie aktu notarialnego.



Pełnomocnicy

Dotkliwym problemem związanym z procesem zawiązywania i rejestrowania elektronicznej spółki są również pełnomocnictwa. Przepisy dopuszczają zawiązanie s24 nie tylko przez osobiste złożenie podpisów, lecz także przez działanie pełnomocnika. Twórcy nowych regulacji założyli bowiem, że nie każdy wspólnik czy członek władz spółki musi być użytkownikiem systemu teleinformatycznego MS.
Również do sporządzenia listy wspólników stosuje się internetowy formularz, a członkowie zarządu, którzy są uprawnionymi użytkownikami, podpisują go w systemie. Czynią to składając elektroniczny, choć niekoniecznie certyfikowany podpis. Także wniosek o wpis spółki do rejestru muszą parafować wszyscy członkowie zarządu.
Może się jednak zdarzyć, że tylko jeden z członków zarządu ma status użytkownika, czyli założył sobie konto na stronie www.emsa.ms.gov.pl, a pozostali już nie. Wówczas to on właśnie przy podpisywaniu wniosku musi wskazać, że działa także w imieniu pozostałych, czyli w zasadzie jako ich pełnomocnik. A nie można wykluczyć, że naprawdę nie będzie miał ich umocowania.
Co więcej, gdyby żaden z członków zarządu nie miał statusu użytkownika, to wniosek o rejestrację spółki może wręcz złożyć osoba niezaangażowana w proces jej tworzenia. Jest to prosta droga do złamania przepisu kodeksu spółek handlowych, który stanowi, że wniosek muszą złożyć członkowie zarządu. A przecież nie ma technicznych przeciwwskazań, żeby osoba, która nie chce uczestniczyć w podpisywaniu umowy spółki u notariusza ani w fizycznym sporządzaniu dalszych dokumentów niezbędnych do rejestracji spółki, sama skorzystała z internetu. Można się dziś bowiem zalogować w systemie z bez mała każdego miejsca na Ziemi i ułatwieniu tych czynności miała w założeniach służyć konstrukcja spółki zakładanej przez internet.
– Odpada więc klasyczna przyczyna ustanawiania pełnomocników, którzy byli potrzebni po to, żeby zastąpić mocodawcę tam, gdzie nie mógł być w określonym czasie – podkreśla Mariusz Korpalski, radca prawny z kancelarii Komarnicka Korpalski.
Zagrożeniem dla bezpieczeństwa obrotu jest przecież i to, że pełnomocnik występujący w procedurze s24 sam określa swój status. Oświadcza, że działa w imieniu określonej osoby niebędącej użytkownikiem systemu. Nie ma też obowiązku przekazywania sądowi dokumentu potwierdzającego umocowanie. Sąd – rejestrując spółkę – musi w tej sytuacji oprzeć się wyłącznie na twierdzeniu umocowanego.
Na tym nie koniec. Gdyby bowiem nawet spółka s24 została wreszcie skutecznie wpisana do rejestru przedsiębiorców, a wspólnicy wpłacili łącznie co najmniej 5 tys. zł na kapitał zakładowy, jej kontrahenci wciąż nie mają możliwości ani obejrzeć, ani wydrukować informacji odpowiadającej pełnemu odpisowi, mimo że ustawa nadała wydrukowi z systemu moc analogiczną jak wypisowi, jaki wydaje Centralna Informacja KRS. Jarosław Paszke, dyrektor departamentu informatyzacji w Ministerstwie Sprawiedliwości obiecuje jednak, że w drugim kwartale 2012 r. i ten problem powinien zniknąć.
Podstawa prawna
Ustawa z 15 września 2000 r. – Kodeks spółek handlowych (Dz.U. nr 94, poz. 1037 ze zm.).
Ustawa z 20 sierpnia 1997 r. o Krajowym Rejestrze Sądowym (t.j. Dz.U. z 2007 r. nr 168, poz. 1186 ze zm.).
Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 22 grudnia 2011 r. w sprawie określenia wzorca umowy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością udostępnianego w systemie teleinformatycznym (Dz.U. nr 299, poz. 1774).
Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 29 grudnia 2011 r. w sprawie sposobu i trybu złożenia wniosku o wpis do Krajowego Rejestru Sądowego spółki, której umowę zawarto przy wykorzystaniu wzorca umowy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością udostępnianego w systemie teleinformatycznym (Dz.U. nr 297, poz. 1761).