Jeśli nie będzie 25 proc. prokuratorów rejonowych, mogą być tereny, gdzie prawo przestanie działać.
Jeśli nie będzie 25 proc. prokuratorów rejonowych, mogą być tereny, gdzie prawo przestanie działać.
Początkowy projekt zmian opracowany przez specjalny zespół kierowany przez Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, zakładał, że będą to aż 82 jednostki z 349 istniejących. Wiadomo już, że będzie ich mniej.
– Chciałbym zapewnić, że z całą pewnością będzie to liczba zdecydowanie niższa – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk.
Nie wiadomo jednak, kiedy zapadną ostateczne decyzje. Przeciwko likwidacji prokuratur rejonowych zaprotestował między innymi Związek Zawodowy Prokuratorów i Pracowników Prokuratur RP. Zdaniem rzecznika Jacka Skały zamknięcie tych placówek zgodnie z pierwotną listą oznaczało likwidację co czwartej prokuratury w Polsce.
To zdecydowanie zmniejszy zakres i możliwości ochrony prawnej obywateli przez państwo.
– Osoba, która musi pokonać kilkadziesiąt kilometrów, by złożyć zawiadomienie o przestępstwie, najprawdopodobniej zaniecha tego pomysłu – obawia się Jacek Skała. W konsekwencji sprawy dotyczące np. przemocy w rodzinie w ogóle nie będą zgłaszane, bo tym osobom i tak trudno jest zdecydować się na złożenie doniesienia.
Do tego dochodzą względy finansowe. Koszty dojazdu pokrzywdzonych i świadków ponosi Skarb Państwa.
– Gdy prokuratura jest na miejscu, tych kosztów nie ma, ale jeśli trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów, to są to już znaczne kwoty – dodaje Jacek Skała.
Jednak Mateusz Martyniuk zapewnia, że decyzje dotyczące prokuratur nie będą podejmowane w oderwaniu od rzeczywistości. Dodaje, że zespół, który pracuje nad tym, bada wiele okoliczności, a kryterium finansowe nie jest decydujące. Kluczowym czynnikiem jest to, czy w danej miejscowości znajduje się sąd. Jeśli nie, to trzeba będzie jeździć na rozprawy do innego miasta – zaznacza.
Zespół zwraca też uwagę na to, ilu prokuratorów mieszka w tych miejscowościach, a ilu dojeżdża do pracy. – Z naszych danych wynika, że tych pierwszych jest zaledwie 18 proc. – zaznacza Martyniuk. Ponadto często pracują oni w złych warunkach lokalowych.
Najistotniejsze jest jednak to, jakie kategorie spraw trafiają do prokuratury. – Istnieją prokuratury, w których 25 proc. rozpatrywanych spraw dotyczy jazdy pod wpływem alkoholu. Tym z powodzeniem mogłaby się zajmować policja – uważa rzecznik.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama