Przybywa spraw w prokuraturach, ale nie śledczych do ich prowadzenia. Choć jest nieco mniej ślimaczących się śledztw, to wciąż są takie, które ciągną się latami - informuje "Rzeczpospolita", powołując się na raport Prokuratury Generalnej.

Z opracowania podsumowującego pierwsze półrocze 2011 r. wynika, że wykruszają się zwłaszcza śledczy z prokuratur rejonowych. W ciągu roku odeszło z nich 97 prokuratorów i asesorów - ich liczba stopniała w połowie tego roku do 4,3 tys.

"To niepokojące, ponieważ prokuratury rejonowe załatwiają 99 proc. wszystkich spraw. Zamiast je wzmacniać, chce się likwidować małe jednostki" - mówi Jacek Skała, wiceszef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury. Dodaje, że przybywa za to śledczych zajmujących się nadzorem czy kontrolą.

A spraw jest więcej, na koniec czerwca wpłynęło ich łącznie ponad 580 tys. - blisko o 15 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2010 r. Przybyło ich zwłaszcza w prokuraturach rejonowych, gdzie śledczy prowadzą jednocześnie średnio 22 sprawy, czyli o jedną więcej niż rok temu.

Według raportu, nieco ubyło śledztw rekordzistów, trwających ponad 5 lat - na koniec czerwca 2011 r. było ich 120, czyli o 33 mniej niż rok wcześniej; liczba tych trwających od 2 do 5 lat zmniejszyła się o 218 (do 709). "Długo trwają zwykle sprawy wielowątkowe, dotyczące przestępstw gospodarczych i zorganizowanej przestępczości" - wyjaśnia rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk.

Ze statystyk wynika też, że coraz mniej spraw jest umarzanych, bo nie wykryto sprawców. W ciągu roku ich liczba spadła o ok. 4 tys., do 81 tys.