Jeśli parlamentarzysta sobie nie życzy, obywatel nie dowie się, w jakich godzinach pracuje biuro poselskie - uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie. Zdaniem ekspertów taki wyrok wpisuje się w postępującą kulturę tajności. Alarmują oni, że konieczne są nowe regulacje.

Jeden z posłów na Sejm – sąd nie ujawnił jego nazwiska – odmówił organizacji pozarządowej udzielenia informacji na temat pracy swojego biura poselskiego. Stowarzyszenie pytało m.in. o to, czy biuro jest przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, w jakich godzinach jest otwarte oraz ilu średnio przyjmuje interesantów podczas dyżuru. Poseł odmówił i odesłał stowarzyszenie do Kancelarii Sejmu. Sprawa trafiła do sądu. Ten orzekł, że parlamentarzysta miał do tego prawo, bo nie jest podmiotem zobowiązanym do udzielania informacji publicznej.

Eksperci są zdumieni. – Tego typu dane powinny być publiczne bezdyskusyjnie – podkreśla prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista.

Wyrok krytykuje też dr Grzegorz Sibiga, adwokat, adiunkt w Instytucie Nauk Prawnych PAN. – Konstytucja wprowadza zasadę jawności działalności wszystkich osób pełniących funkcje publiczne, a zatem również posłów na Sejm – mówi.

Podkreśla, że Kancelaria Sejmu nie dysponuje wszystkimi danymi o działalności biur poselskich. Dlatego zwolnienie posła z obowiązku stosowania ustawy o dostępie do informacji może pozbawić obywateli informacji o wykonywaniu przez niego funkcji publicznej.

Podobnego zdania jest prof. Marian Filar, który sam jest posłem. – W demokratycznym państwie obywatel ma prawo wiedzieć, co robią parlamentarzyści i w ogóle władza. To powinno być ograniczane tylko wyższą koniecznością. Nie mogę sobie wyobrazić, że któryś z posłów odmówił udzielenia takiej informacji – podkreśla.

Nasi rozmówcy twierdzą, że szokujący wyrok sądu jest częścią polityki informacyjnej państwa.

Ostatnio znowelizowano ustawę o dostępie do informacji. Zmiany pierwotnie miały dotyczyć tylko ponownego wykorzystania danych publicznych, do czego Polskę obligowała dyrektywa unijna. Ale za sprawą słynnej poprawki senatora Marka Rockiego z PO wkroczyły także w obszar dostępu do informacji. Prezydent Bronisław Komorowski ustawę podpisał, choć jednocześnie zapowiedział, że skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.

– Mamy do czynienia z kolejnym wyrokiem, który komplikuje jednoznaczną wykładnię prawa w tym obszarze. Trzeba zebrać orzecznictwo sądów cywilnych, administracyjnych, które zresztą często są sprzeczne, i przygotować reformę w szerokim gronie – mówi Igor Ostrowski, członek zespołu doradców strategicznych premiera.