Chodzi o sprawę Mikołaja Barczentewicza, współpracownika Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), któremu Kancelaria Prezydenta nie udostępniła tych opinii ekspertów.
Postanowił on dochodzić swoich praw przed sądem i 15 lipca 2011 r. złożył skargę na bezczynność prezydenta RP w sprawie rozpatrzenia wniosku o udostępnienie informacji publicznej.
W uzasadnieniu wczorajszego wyroku sędzia sprawozdawca WSA stwierdził, że wnioskowane opinie prawne dotyczą sprawy publicznej i zostały opłacone ze środków publicznych. Dlatego też stanowią one informację publiczną.
– Sąd odrzucał wszystkie argumenty podnoszone przez pełnomocników prezydenta. Stwierdził, że jest oczywiste, iż prezydent jako organ władzy państwowej jest zawsze zobowiązany do przestrzegania ustawy o dostępie do informacji publicznej – powiedział „DGP” Mikołaj Barczentewicz z FOR.
Przyznaje jednak, że problem polega na tym, że wyrok ma niewiele praktycznych konsekwencji.
– Nawet jeżeli nie zostałaby złożona skarga kasacyjna, w co wątpię, to jedyne, do czego został zobowiązany prezydent, to rozpoznanie wniosku. Prawdopodobnie znów wydałby decyzję odmowną – mówi Mikołaj Barczentewicz.
Dodaje, że decyzję odmowną znowu można zaskarżyć na drodze administracyjnej i w konsekwencji wszystko może ciągnąć się latami.
– Ten system jest dysfunkcjonalny – podkreśla Mikołaj Barczentewicz.
Prezydent prawdopodobnie złoży jednak skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tam sprawa o rozpoznanie skargi trwa średnio 14 miesięcy.
SYGN. AKT II SAB/Wa 277/11