Sąd Najwyższy postanowił we wtorek pozostawić protest Komitetu Wyborczego Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego bez dalszego biegu - poinformował rzecznik prasowy sądu prof. dr hab. Piotr Hofmański. Wnosiła o to do SN Państwowa Komisja Wyborcza.





Jak zaznaczył na briefingu prasowym w Łodzi rzecznik SN, tym samym procedura związana z protestem komitetu została zakończona.

SN zajmował się protestem wyborczym Nowej Prawicy na posiedzeniu niejawnym.

"Ten protest został pozostawiony bez dalszego biegu. Powodem tego rozstrzygnięcia jest to, że został on złożony przedwcześnie" - powiedział dziennikarzom Hofmański. Przypomniał, że zgodnie z Kodeksem wyborczym protesty wyborcze składane są w terminie siedmiu dni, liczonym od dnia ogłoszenia wyników wyborów w Dzienniku Ustaw RP, a wyborów jeszcze nie było.

Po decyzji SN komitet Nowej Prawicy zapowiedział, że po wyborach złoży nowy protest wyborczy do Sądu Najwyższego ws. decyzji PKW, jeśli jego skarga na PKW do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie zostanie pozytywnie rozpatrzona. "Jeżeli rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) uniemożliwi nam wystawienie list w całym kraju, z całą pewnością będziemy składać (protest wyborczy po wyborach - PAP)" - powiedział we wtorek na konferencji prasowej Jacek Wilk, prawnik i kandydat Nowej Prawicy, pytany, czy po wyborach Nowa Prawica ponowi protest do SN.

Komentując decyzję SN, Wilk mówił: "Sąd Najwyższy nic nie rozstrzyga. Zajmuje jedynie stanowisko, że to jeszcze nie ten moment na protest. Z prawnego punktu widzenia sprawa pozostaje otwarta. Możliwość składania protestu na ważność wyboru też zostaje otwarta".

Rzecznik Sądu Najwyższego zaznaczył, że rozstrzygnięcie sądu jest formalne. "SN merytorycznie tej kwestii po prostu nie mógł rozpoznawać" - dodał.

Przyznał, że od "czysto formalnej strony" nie ma przeszkód, aby tego rodzaju protest został złożony po raz kolejny, tylko w terminie przewidzianym przez kodeks wyborczy.

"Tyle tylko, że Kodeks wyborczy przewiduje określone warunki, sytuacje, w których taki protest wyborczy może być rozpoznawany. Rzecz jasna to jest kwestia, o której nic nie mogę powiedzieć, dlatego że ponownie musiałby się zająć nim SN, gdyby został złożony i musiałby się wypowiedzieć, czy on jest dopuszczalny lub też zasadny" - ocenił.

Według niego, nie ma już możliwości odwołania się od tej decyzji. "Najwyraźniej ustawodawca nie przewidział tutaj możliwości zakwestionowania tej decyzji. Zarówno PKW, jak i SN zobowiązane są stosować obowiązujące prawo w tej mierze i zgodnie z tym prawem nie nadano temu protestowi biegu" - podkreślił.

Pytany, czy to może ewentualnie doprowadzić do unieważnienia wyników wyborów, Hofmański odparł, że to nie jest jego rola prognozować, "co by się stało, jeżeli zajdą okoliczności, które w tej chwili nie zaszły". "Jest za wcześnie o tym mówić" - ocenił.

Nowa Prawica skarży się na PKW, bo zgodnie z postanowieniem Komisji jej list nie zarejestrowano w całym kraju. Stało się tak dlatego, że w wymaganym terminie, czyli do 30 sierpnia, komitet Nowej Prawicy nie miał zarejestrowanych list w ponad połowie okręgów wyborczych (21), nie uzyskał więc - zgodnie z prawem wyborczym - możliwości zarejestrowania list w całym kraju.

Działacze Nowej Prawicy tłumaczyli, że wszystkie dokumenty złożyli w okręgowych komisjach w terminie i zarzucali organom wyborczym, że ich listy były przetrzymywane. Wskazywali, że okręgowa komisja nie zdążyła policzyć podpisów pod listami z powodu wewnętrznych procedur. "Okręgowe komisje przetrzymywały nas (...) nawet 7 dni. To nie jest nasza wina" - mówił lider ugrupowania Janusz Korwin-Mikke. W efekcie - według działaczy Nowej Prawicy - rejestracja list w 21 okręgach zakończyła się już po terminie, i tym samym ich komitet nie uzyskał możliwości zarejestrowania list w pozostałych okręgach, czyli w całej Polsce.