Polscy importerzy mp3 nie muszą już mieć licencji firmy Sisvel reprezentującej właścicieli patentów. Nie znaczy to jednak, że Unię zaleją tanie podróbki sprowadzane przez nasz kraj np. z Chin.
Polscy importerzy mp3 nie muszą już mieć licencji firmy Sisvel reprezentującej właścicieli patentów. Nie znaczy to jednak, że Unię zaleją tanie podróbki sprowadzane przez nasz kraj np. z Chin.
Każdy, kto importował mp3, musiał przedstawić w urzędzie celnym licencję Sisvel. Był to dowód, że sprzęt nie narusza prawa własności przemysłowej z patentu chroniącego technologię audio MPEG. Ten obowiązek wygasł w Polsce w czerwcu 2010 roku.
– Na terytorium Polski można bez licencji wprowadzać do obrotu urządzenia odtwarzające format mp3 – potwierdza Adam Taukert z Urzędu Patentowego.
Niektóre firmy upatrywały w tym okazji do sprowadzania przez nasz kraj taniego sprzętu i odsprzedawania go na rynki europejskie. Eksperci ostrzegają jednak, że to nie takie proste. Patent na technologię audio MPEG obowiązuje nadal w innych krajach, np. w Niemczech.
Oznacza to, że jeśli importer sprowadzi towar do Polski, ale odprawa celna odbędzie się w Hamburgu, niemieckie służby celne zażądają okazania licencji. Jeżeli importer nie będzie jej miał, celnicy zatrzymają towar.
– Odtwarzacze zostaną też zatrzymane przez niemieckich celników, jeżeli importer sprowadzi je do Polski, a potem przewiezie do Niemiec – tłumaczy Magdalena Chmielewska-Cholewa, doradca podatkowy z Ernst & Young.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama