Projektowana dyrektywa - jak tłumaczyła Smoleń - ma na celu umożliwienie korzystania z utworów osieroconych, czyli takich, które podlegają ochronie autorsko-prawnej, ale w stosunku do których nie można ustalić właściciela autorskich praw majątkowych lub jego lokalizacji.
Podczas czwartkowego posiedzenia sejmowa Komisja do Spraw Unii Europejskiej rozpatrzyła wniosek Komisji Europejskiej, w sprawie projektu dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady. Dyrektywa mówi o możliwości wykorzystywania utworów osieroconych.
Sejmowa Komisja nie zgłosiła żadnych uwag.
Korzystanie z dzieł osieroconych ma - zgodnie z projektem dyrektywy - umożliwić digitalizację, ochronę i udostępnienie zasobów instytucji publicznych jak biblioteki, archiwa czy filmoteki.
Smoleń zapowiedziała, że podczas prac legislacyjnych polski rząd będzie dążył do objęcia dyrektywą jak najszerszego katalogu utworów, w szczególności literackich, dźwiękowych i audiowizualnych. Jak zauważyła brak uregulowań w tej kwestii hamuje rozwój wielu projektów, w tym Europeany - największej cyfrowej biblioteki internetowej.
Poseł sprawozdawca Andrzej Biernat ocenił, że polski rząd musi mieć jednak na uwadze, aby dyrektywa była zgodna z międzynarodowymi standardami w zakresie ochrony praw autorskich oraz żeby nie wkraczała "w sposób nadmierny i nieuzasadniony" w sferę uprawnień właścicieli praw.
Komisja Europejska zapowiadała przyjęcie dyrektywy w sprawie utworów osieroconych w 2010 r. w komunikacie "Europejska agenda cyfrowa". Ze względu jednak na rozbieżność stanowisk, inicjatywa została przesunięta na rok 2011. Projekt dyrektywy przyjęto ostatecznie 24 maja.
Polskie władze od dłuższego czasu opowiadają się za doprecyzowaniem prawa dotyczącego dzieł osieroconych. Wiele wartościowych utworów znajdujących się w zasobach instytucji publicznych np. bibliotek czy archiwów, nie może być bowiem wykorzystywana z uwagi na brak możliwości uzyskania licencji od właścicieli praw, którzy są nieznani lub niemożliwi do odnalezienia.