Zrzeszanie się prokuratorów i sędziów w związkach i stowarzyszeniach jest czymś powszechnym i naturalnym w państwach Unii Europejskiej.
Zrzeszanie się prokuratorów i sędziów w związkach i stowarzyszeniach jest czymś powszechnym i naturalnym w państwach Unii Europejskiej.
Tego typu organizacje skupiają przeważającą większość przedstawicieli obydwu zawodów – pisze prokurator Jacek Skała, polemizując z Jerzym Stępniem, byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Z zainteresowaniem przeczytałem felieton Jerzego Stępnia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, zatytułowany „Strajkują robotnicy, a nie sędziowie”, dotyczący akcji protestacyjnych przeciwko „psuciu prawa” i zerwaniu „umowy” o waloryzacji wynagrodzeń prokuratorów i sędziów wypracowanej w 2008 r.
Trudno polemizować ze stwierdzeniem Jerzego Stępnia, że protest nie odbił się szerokim echem, skoro tak ceniony autorytet, jak były prezes Trybunału Konstytucyjnego, zdecydował się zabrać w tej sprawie głos. Faktem natomiast jest, że protest był szeroko komentowany w środkach masowego przekazu, o czym świadczy to, że informacje na jego temat znalazły się we wszystkich głównych wydaniach programów informacyjnych większych i mniejszych stacji telewizyjnych. Niewątpliwie jego spektakularność nie była tak duża jak akcje naszych zagranicznych odpowiedników we Francji czy Hiszpanii, którzy w togach pojawili się na ulicach. Zdjęcia z tych wydarzeń obiegły cały świat. Należy tylko wyrazić nadzieję, że taka sytuacja nie zdarzy się w Polsce. Będzie to możliwe tylko w wypadku zahamowania procesu „psucia prawa” i respektowania zawartych umów zgodnie z rzymską maksymą pacta sunt servanda.
Po lekturze felietonu nie mogę pogodzić się jednak z jego niektórymi tezami. Nie podzielam zwłaszcza zwątpienia w skuteczność tego rodzaju działań. Tak się składa, że w ostatnim czasie regularnie uczestniczę w sejmowych pracach nad ustawami dotyczącymi prokuratury i sądownictwa. W pracach tych organizacje sędziów i prokuratorów przedstawiają opinie, wnioski i poprawki poparte logiczną argumentacją, płynąca z doświadczenia przedstawicieli obu zawodów na co dzień siedzących za sędziowskim stołem i w oskarżycielskich ławach. Na te argumenty niestety posłowie najczęściej pozostają głusi, kierując się zasadą „bo rząd tak chce”. Dobrym przykładem była ustawa o racjonalizacji zatrudnienia, przewidująca między innymi 10-proc. zwolnienia w administracji, w tym również w prokuraturze. Podczas prac parlamentarnych podnosiliśmy zarzuty natury konstytucyjnej w stosunku do proponowanych przez rząd rozwiązań. Połowie i senatorowie pozostawali na nie głusi. W kilka miesięcy później nasze argumenty podzielił Trybunał Konstytucyjny.
Z przykrością muszę więc stwierdzić, że czasy pism i uchwał odeszły do lamusa. Dowodem tego są wydarzenia z 2008 r., kiedy to po fali protestów sędziów prokuratorów – dni bez wokandy i urlopów na żądanie – poprzedzonych kilkunastoma latami apeli i rozmów, uzyskano wyrównanie poziomu wynagrodzeń w obu grupach zawodowych do stanu z 1998 r. i wprowadzono do ustawy o ustroju sądów powszechnych mechanizm gwarantujący ich wzrost w sytuacji, gdy wzrastają wynagrodzenia w gospodarce. Czy byłoby to możliwe bez tamtych protestów? Jestem przekonany, że nie.
Całkowicie błędnym założeniem w tekście Jerzego Stępnia jest określenie przeprowadzonej akcji mianem strajku. Były prezes Trybunału Konstytucyjnego widocznie nie zapoznał się z uchwałami protestacyjnymi i treścią porozumienia z 21 maja 2011 r. pomiędzy trzema stowarzyszeniami i prokuratorskim związkiem zawodowym. Gdyby to zrobił, dowiedziałby się, że podnoszone postulaty nie mają podłoża ekonomicznego. We wszystkich tych dokumentach mowa jest o proteście, a nie strajku, a protestować może każdy obywatel. Również sędzia i prokurator, zwłaszcza jeżeli chodzi o dobro wymiaru sprawiedliwości. Prawo do takich działań zostało ugruntowane w konstytucyjnie gwarantowanej wolności słowa.
Podobnie konstytucyjnie gwarantowania jest wolność zrzeszania się w związkach zawodowych i stowarzyszeniach. Oczywiście, stanem idealnym byłaby sytuacja, w której sędziowie i prokuratorzy nie musieliby się zrzeszać. Muszą jednak to robić, choćby po to, aby przeciwdziałać wspominanemu przeze mnie „psuciu prawa” czy nieprzestrzeganiu wypracowywanych w toku długich negocjacji porozumień społecznych. Warto podkreślić, że zrzeszanie się prokuratorów i sędziów w związkach i stowarzyszeniach jest czymś powszechnym i całkowicie naturalnym w państwach Unii Europejskiej, gdzie tego typu organizacje skupiają przeważającą większość przedstawicieli obydwu zawodów. Zrzeszanie się sędziów i prokuratorów nie jest zatem, jak twierdzi profesor Stępień, contradictio in adiecto (błędem logicznym), ale naturalny procesem wynikającym między innymi z troski o dobro wymiaru sprawiedliwości.
W dyskusji głos zabierali
Jerzy Stępień – Strajkują robotnicy, a nie sędziowie, „DGP” nr 137/2011
Andrzej Jankowski – Protest, który pogłębia frustrację, „DGP” nr 133/ 2011
Michał Gabriel-Węglowski – Sądom trzeba inwestycji w kadry, „DGP” nr 143/ 2011
Ważne!
Sędziowie i prokuratorzy przedstawiają opinie, wnioski i poprawki poparte logiczną argumentacją, ale niestety posłowie pozostają głusi, kierując się zasadą „bo rząd tak chce”
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama