SN zajął się w czwartek przepisami ustawy o rybactwie śródlądowym, która obowiązuje wszystkich wędkujących. Sprawa trafiła do tej instancji w związku z decyzją Sądu Rejonowego w Toruniu, który jako wykroczenie potraktował czyn Tomasza D., oskarżonego przez toruńską prokuraturę o to, że w sierpniu zeszłego roku nielegalnie wędkował na obrębie chronionym rzeki Drwęcy.
Prokuratura uznawała czyn oskarżonego za przestępstwo, a ponieważ Tomasz D. chciał dobrowolnie poddać się karze grzywny, nawiązki oraz przepadkowi sprzętu wędkarskiego, w listopadzie zeszłego roku sprawa trafiła na posiedzenie sądu. Ten nie wyraził zgody na takie ugodowe zakończenie sprawy, bo uznał, że po nowelizacji ustawy, do której doszło miesiąc wcześniej, to, co zarzucono oskarżonemu, stało się z przestępstwa wykroczeniem - i umorzył postępowanie w sprawie czynu niebędącego przestępstwem.
Z takim rozstrzygnięciem nie zgodził się prokurator generalny i złożył kasację do SN, która została rozpoznana w czwartek. "Nielegalny połów w obrębie ochronnym był i jest przestępstwem. Nowelizacja zmieniła tylko to, że mówi o tym inny przepis tej samej ustawy. Decyzja sądu o umorzeniu postępowania jest nieporozumieniem. Zresztą nawet gdyby sprawa miała charakter wykroczenia, a nie przestępstwa, należało ją osądzić" - mówiła, uzasadniając kasację prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa.
Sąd Najwyższy zgodził się z tym stanowiskiem i uchylił postanowienie toruńskiego sądu, nakazując mu zbadanie aktu oskarżenia. "Kasacja prokuratora generalnego jest oczywiście zasadna, a nielegalny połów ryb w obrębie chronionym to cały czas jest przestępstwo, za które grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet pozbawienia wolności do lat dwóch. Wędkarze powinni o tym pamiętać" - przestrzegała sędzia SN Ewa Strużyna.