Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji ma szansę przejść do historii, jako najlepszy event tego roku. Były kamery, VIP-y, intrygi, wyborne przystawki i telewizyjne wozy satelitarne. Przybyli i lobbujący eksperci, i przerażeni internauci.
Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji ma szansę przejść do historii, jako najlepszy event tego roku. Były kamery, VIP-y, intrygi, wyborne przystawki i telewizyjne wozy satelitarne. Przybyli i lobbujący eksperci, i przerażeni internauci.
Przypomnienie sobie faktów i ułożenie ich w logiczny ciąg przyczyno-skutkowy nie jest łatwe. Każdy coś ma w głowie, ale nikt nie wie, skąd się to wzięło. Tak było m.in. z wydarzeniami dotyczącymi cenzury internetu. W trosce o przedsiębiorców i rozwój radosnej twórczości w sieci eksperci stwierdzili, że rząd uknuł spisek i niebawem rozpocznie szturm na wolność w sieci. Zacne towarzystwo podkręciło atmosferę, machnąwszy dziennikarzom przed nosem kartką z kilkoma poprawkami, które należy wprowadzić do ustawy medialnej. Po ujrzeniu w oddali owego kawałka papieru wszyscy byliśmy przekonani, że rejestr i wykaz to zło. Niewątpliwie szacunek należy się temu, kto wyniósł z tej imprezy informacje o tym, czym rejestr od wykazu się różni. Wiadomo jednak, że Węgry też usiłowały wprowadzić rejestry w internecie i się nie udało. Francja w ogóle nie rejestruje.
Jeśli zaś chodzi o inne kraje, to tu przeciwnicy ustawy mają zwykle w pamięci czarną plamę. Tymczasem w Bułgarii nadawcy usług na żądanie zgłaszają swoje usługi do Rady ds. Mediów Elektronicznych, Hiszpanie mają regionalne i państwowe rejestry, Holendrzy – komisarzy, a Brytyjczycy stowarzyszenie na rzecz telewizji na żądanie.
Premier Tusk obiecuje, że przepisy dotyczące kontroli internetu zostaną maksymalnie złagodzone. Rzetelnie zostaną w tym celu porównane przepisy dyrektywy audiowizualnej i ustawy medialnej, do której unijne regulacje miały zostać wdrożone. Później znowu plama. A na końcu Ministerstwo Kultury, Krajowa Rada Radiofonii, kończące imprezę wyjaśnieniami, że do rejestru i wykazu zgłoszą się tylko profesjonalni nadawcy, których działalność polega przede wszystkim na dostarczaniu audycji. Znalazła się też kartka z poprawkami. Słynne zmiany, jak się okazało, polegały na wyrzuceniu z ustawy wykazu. Rejestr i kary za brak wpisu dla dostawców usług medialnych, dostarczanych za pośrednictwem internetu zostały. Dlaczego? Czarna plama. Jeśli ktoś przegapił tę wyśmienitą imprezę, nie powinien się jednak przejmować. Będzie powtórka, bo ustawa trafi powtórnie do Sejmu – PO zgłosiło aż 20 poprawek do ustawy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama