System Informacji Oświatowej funkcjonuje od 2005 roku. Jego zadaniem jest gromadzenie i przetwarzanie danych statystycznych o szkołach i placówkach oświatowych, uczniach, słuchaczach, wychowankach i absolwentach. Przygotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej projekt ustawy zmieniającej działanie SIO na początku stycznia trafił do prac w sejmowej podkomisji.
Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie podkreślił, że projekt zakłada gromadzenie w jednym systemie danych o uczniach i przedszkolakach, w tym danych wrażliwych, np. informacji o objęciu ucznia specjalną opieką wychowawczą, czy opinii i orzeczeń psychologicznych.
Przekonywał, że nie ma żadnego prawnego uzasadnienia dla gromadzenia tych informacji. "Mamy do czynienia z zagrożeniem dla podstawowego prawa osoby ludzkiej, jakim jest prawo do prywatności" - stwierdził. Zmiany zawarte w projekcie ustawy grożą - zdaniem Ujazdowskiego - wprowadzeniem praktyki "nowego państwa policyjnego, nowej postaci despotyzmu, który korzysta z wielkich systemów informatycznych".
"Nie możemy na to pozwolić. Żądamy od premiera natychmiastowego wycofania projektu ustawy, a od głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych zajęcia jednoznacznego stanowiska w tej sprawie i powstrzymania prac nad ustawą" - podkreślił poseł PiS.
Zapowiedział też, że PiS będzie blokowało ustawę wszelkimi dostępnymi sposobami, a - jeśli zostanie ona uchwalona i podpisana przez prezydenta - zaskarży ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Z zarzutami PiS nie zgadzają się jednak politycy Platformy. Posłanka PO Agnieszka Kozłowska-Rajewicz przekonywała w poniedziałek na konferencji prasowej, że ustawa o Systemie Informacji Oświatowej jest wzorcowo przygotowana i była długo konsultowana z MSWiA i Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych. "To kolejna fobia PiS" - odpowiedziała na zarzuty opozycji.
Przekonywała, że projektowana ustawa jest "całkowicie bezpieczna pod względem bezpieczeństwa danych osobowych, które są zbierane". "System Informacji Oświatowej już istnieje, ta ustawa nie tworzy niczego nowego i nie zaprasza do zbierania danych, które wcześniej nie były zbierane. Problem w tej chwili polega na tym, że różne dane są rozproszone po różnych bazach danych i trudno te dane zintegrować" - tłumaczyła posłanka PO.
Jak dodała, ustawa udoskonala nie tyle zbieranie danych, lecz korzystanie z nich. Przypomniała też, że informacje są zakodowane i nie ma możliwości, by jakiekolwiek dane wrażliwe były przekazywane osobom nieuprawnionym.