Sojusz Lewicy Demokratycznej zapowiada wniosek o wyłączenie dwojga sędziów TK, przewidzianych w składzie sędziowskim do zbadania wniosku w sprawie konstytucyjności Komisji Majątkowej. Sojusz utrzymuje, że Mirosław Granat i Teresa Liszcz nie są bezstronni.

Trybunał w najbliższy poniedziałek ma zbadać złożony w 2009 roku wniosek SLD w sprawie Komisji Majątkowej. O zamiarze złożenia wniosku o wyłączenie sędziów poinformował Sławomir Kopyciński (SLD).

Powiedział, że Liszcz - jako poseł - brała udział w pracach nad ustawą o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z 1993 roku, Granat z kolei pracuje na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i KUL, a obie te instytucje - jak podkreśla Kopyciński - są beneficjentami decyzji Komisji Majątkowej.

TK ustalił do zbadania tego wniosku pięcioosobowy skład; są w nim: Wojciech Hermeliński (przewodniczący), Mirosław Granat (sprawozdawca), Adam Jamróz, Marek Kotlinowski i Teresa Liszcz.

"Mamy poważne zastrzeżenia, jeśli chodzi o sędziego sprawozdawcę - sędziego Granata" - podkreślił Kopyciński w rozmowie z dziennikarzami. Poseł Sojuszu zwrócił uwagę, że sędzia Granat był związany zawodowo z Uniwersytetem kardynała Stefana Wyszyńskiego i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. "Obie te instytucje były beneficjentem decyzji Komisji Majątkowej" - wyjaśnił Kopyciński.

Posłowie lewicy we wniosku z 2009 r. zakwestionowali konstytucyjność Komisji Majątkowej i fakt, że od jej decyzji nie ma odwołania

Z kolei sędzia Liszcz - podkreślił poseł SLD - była posłem X kadencji Sejmu i - według niego - "brała czynny udział w stanowieniu ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego".

W biurze prasowym TK powiedziano PAP, że decyzję w tej sprawie TK podejmie, kiedy wpłynie taki wniosek.

Posłowie lewicy we wniosku z 2009 r. zakwestionowali konstytucyjność Komisji Majątkowej i fakt, że od jej decyzji nie ma odwołania.

Komisja Majątkowa działa na podstawie ustawy z 1989 r. o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Zajmowała się zwrotem majątków, które zgodnie z ustawą z 1950 r. nie podlegały nacjonalizacji, gdyż nie przekraczały 50 hektarów. Często jednak je odbierano, nie wystawiając żadnych pokwitowań.

Autorzy wniosku podkreślają, że Komisja Majątkowa funkcjonuje jak sąd, a nie jest organem niezawisłym. Kwestionują m.in. to, że jej skład może być zmieniony i że nie ma kryteriów powoływania jej członków. Ponadto zaznaczano, że od orzeczeń komisji nie ma odwołania, a ugody zawarte przed Komisją nie podlegają kontroli.

Kościelno-rządowa Komisja Majątkowa rozpatrywała wnioski dotyczące przywrócenia lub przekazania własności nieruchomości

Kościelno-rządowa Komisja Majątkowa przez ponad 20 lat działalności rozpatrywała wnioski dotyczące przywrócenia lub przekazania własności nieruchomości lub ich części. Ma przestać istnieć 1 marca br. Komisję postanowiono zlikwidować m.in. dlatego, że większość jej decyzji zapadała bez konsultacji z samorządami czy zarządcami nieruchomości, ponadto argumentowano, że rozpatrzyła ona już większość skierowanych do niej spraw. Media podawały, że nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła - miały być one zaniżane.

W TK znajduje się także wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, złożony w grudniu ub.r. RPO kwestionuje brak dwuinstancyjności Komisji Majątkowej oraz fakt, że samorządy, które nie mają statusu uczestnika postępowania przed Komisją Majątkową, często muszą zwracać mienie wcześniej zabrane przez państwo.

Na początku października ub.r. poseł Kopyciński mówił, że od początku działalności Komisja przekazała Kościołowi ponad 500 nieruchomości za ponad 24 mld zł i grunty rolne o powierzchni 76 tys. ha. Zdaniem sekretarza KEP bp. Stanisława Budzika w ramach prac Komisji Majątkowej Kościół otrzymał z budżetu 107,5 mln zł odszkodowania za mienie utracone w PRL.

Według danych, przekazanych przez współprzewodniczącego Komisji ze strony rządowej Józefa Różańskiego, kwota odszkodowań i rekompensat za mienie zabrane Kościołowi opiewa na ok. 140 mln zł.