Instancja, która poprawia prawo, sama wymaga reformy. Ustawa o trybunale jest przestarzała. Blokuje obywatelom drogę do skarg konstytucyjnych, zmusza do długiego czekania na terminy rozpraw
Dobrze się stało, że nowo wybrany prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na wyzwanie, jakim jest zmiana ustawy o zasadach działania trybunału. Od czasu kiedy 13 lat temu ta ustawa została uchwalona, zmieniła się świadomość prawna i obywatelska Polaków. Za tą zmianą powinno podążać też prawo, którego strażnikami są sędziowie z al. Szucha.

Niepolityczni sędziowie

Najgłośniejszy problem, którym należy się zająć, to sposób wybierania sędziów. Powiedziano o tym ostatnio tak wiele, że nie wyobrażam sobie, by system politycznego klucza, który dominuje obecnie, się utrzymał. Wołanie o odpolitycznienie tego wyboru, o publiczną debatę nad kandydaturami jest dzisiaj powszechne. Z całą pewnością do trybunału nie powinni trafiać byli posłowie i koledzy posłów. I to wcale nie dlatego, że są gorszymi od innych prawnikami, ale dlatego że na ich niezależności zawsze będzie ciążył cień podejrzeń o polityczną stronniczość.
Jednak obok spraw zasadniczych przez trzynaście lat nagromadziło się wiele rzeczy zwyczajnych, wręcz prozaicznych. Trybunał, który jakże często piętnuje pozbawione jasnych i precyzyjnych kryteriów przepisy dotyczące działania władzy publicznej, sam ochoczo z takich właśnie przepisów korzysta. Dzieje się tak na przykład przy wyznaczaniu spraw na wokandę. Problem nie jest wcale błahy. Kolejność rozpatrywania skarg i wniosków nie jest zapewne przypadkowa. Ale w praktyce nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego sprawy, które wpłynęły do sądu wcześniej, na wokandę trafiają później od innych. Niewidzialna ręka, która kieruje je na rozprawę, nie musi się tłumaczyć ani przed wnioskodawcami, ani przed prezydentem, ani przed marszałkiem Sejmu. Także przed pewnym mieszkańcem podbeskidzkiej wioski, który od roku dzwoni do mnie co miesiąc i pyta, kiedy zostanie wyznaczona jego sprawa o samowoli budowlanej.

Umożliwić skargę

Dla mnie pierwszym kandydatem do reform jest skarga konstytucyjna. To ona dostarcza ludziom najwięcej rozczarowań. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że każdy ma możliwość poskarżyć się przed obliczem trybunału na wszelkie naruszenia konstytucji. Niestety, wbrew nazwie nasza skarga konstytucyjna nie ma charakteru powszechnego. Mimo że może ją złożyć każdy, to zgodnie z ustawą o TK przygotować ją może tylko adwokat albo radca prawny. Przedmiotem skargi z kolei nie może być błędne zastosowanie prawa. Obywatel nie może też poskarżyć się na konkretne orzeczenie sądu lub organu administracji. Nie jest tajemnicą, że przepisy o skardze konstytucyjnej skrojono tak, by ludzie nie zawracali głowy trybunałowi głupstwami. Ale dzisiaj myślenie takie już nie wytrzymuje próby czasu. Również trybunał nie powinien podążać pod prąd nowych trendów, nie powinien obawiać się lawiny skarg konstytucyjnych. Jego rezerwy są naprawdę znaczne. Ma przecież w zapasie drugą salę rozpraw. Salę, która świeci pustkami, najrzadziej wykorzystywaną salę rozpraw w kraju.