Policja zatrzymuje osoby sprzedające w sieci wykopane z ziemi zabytki. Wszystkie znaleziska mające znaczenie historyczne należą do Skarbu Państwa. Osoby prowadzące nielegalnie wykopaliska niszczą stanowiska archeologów.
Coraz więcej archeologów amatorów zostaje zatrzymanych przez policję. W ostatnich dniach łódzcy stróże prawa z zespołu do zwalczania przestępczości przeciwko dziedzictwu narodowemu KWP natrafili w internecie na aukcję mieszkańca Zduńskiej Woli, który oferował przedmioty zabytkowe. Policjanci po przeszukaniu jego mieszkania znaleźli m.in. średniowieczną kulę armatnią oraz niemiecki hełm z okresu II wojny światowej. Policjanci z wydziału kryminalnego KWP w Szczecinie odzyskali natomiast ozdobną zapinkę z II w n.e., zabytkowy rewolwer oraz topory bojowe.
Jak komentuje jeden z archeologów amatorów, jesienią zainteresowanie poszukiwaniami skarbów jest spore. Brak roślinności na polach i łąkach o tej porze roku ułatwia pracę poszukiwaczom.

Surowe zakazy

Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi zabytki znalezione w ziemi należą do Skarbu Państwa. By rozpocząć legalne poszukiwania, trzeba zgromadzić wiele dokumentów. Kto prowadzi poszukiwania bez nich, zapłaci grzywnę, zostanie skazany na karę ograniczenia wolności lub aresztu. Do wniosku o pozwolenie na prowadzenie badań archeologicznych trzeba jednak dołączyć m.in. mapy, dokumenty potwierdzające gotowość muzeum do przyjęcia ewentualnie odkrytych zabytków i dokumenty potwierdzające kwalifikacje osoby prowadzącej wykopaliska. To zniechęca poszukiwaczy skarbów. – Te czynności trwają miesiącami, a po 20 minutach poszukiwań może się okazać, że na polu nic nie ma – komentuje inny poszukiwacz.
Restrykcyjne przepisy nie zostały jednak stworzone bez powodu. – Wbrew pozorom celem badań archeologicznych nie jest przecież jedynie pozyskiwanie zabytków, ale badanie warstw kulturowych, ich wzajemnych relacji oraz odtworzenie procesu historycznego, który doprowadził do znalezienia się danych przedmiotów w konkretnym miejscu. To odzwierciedla z kolei wydarzenia historyczne. Nielegalna i niefachowa penetracja stanowisk archeologicznych pozbawia je wartości poznawczej i uniemożliwia odtworzenie tych wydarzeń – wyjaśnia dr Wojciech Brzeziński, dyrektor Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie.



Kłopotliwe detektory

Tymczasem na aukcjach internetowych można nabyć wykrywacze metali, które wykorzystują poszukiwacze skarbów. Zgodnie z przepisami posiadanie tzw. detektora lub chodzenie z nim po ulicy nie jest zabronione. Nielegalne jest jedynie szukanie zabytków przy użyciu wykrywacza bez zezwolenia, które wydaje wojewódzki konserwator zabytków.
Detektoryści uważają, że egzekwowanie tego przepisu jest fikcją. W razie pytań policji zawsze można odpowiedzieć, że szuka się meteorytów. Policjant nic nikomu nie udowodni dopóki nie znajdzie przy nim zabytków – zdradza ten sam poszukiwacz.
Możliwości policji często ograniczają się więc do przeszukiwania internetu.
– Oprócz aukcji internetowych wszelkie informacje uzyskujemy z forów dyskusyjnych poszukiwaczy skarbów, a także z informacji uzyskanych od osób zainteresowanych ściganiem osób, które niszczą i okradają zabytki – wyjaśnia Adam Grajewski, archeolog i członek zespołu do zwalczania przestępczości przeciwko dziedzictwu narodowemu wydziału kryminalnego KWP w Łodzi.

Nagroda dla znalazcy

Znaleziska często poszukiwacze zachowują dla siebie. Twierdzą, że za zgłoszenie konserwatorowi przedmiotów, które wykopali bez zezwolenia, zostaną ukarani. – Zdarza się, że znalezione przedmioty są zgłaszane, ale robią to zwykle grupy, które wcześniej uzyskały pozwolenie na poszukiwania z archeologiem. Nie mamy doświadczeń, by przyszedł do nas poszukiwacz amator – wyjaśnia dr inż. arch. Halina Landecka, lubelski wojewódzki konserwator zabytków. Nieprawdą jednak jest, że kara zostanie nałożona na każdą osobę, która znajdzie w ziemi zabytek.
– Jeśli ktoś podczas kopania na swojej działce rowów pod fundamenty znajdzie przypadkiem zabytek archeologiczny i zawiadomi o tym np. wójta, może ubiegać się o nagrodę – wyjaśnia dr Brzeziński.
Wartość nagrody nie może przekroczyć dwudziestopięciokrotnego przeciętnego wynagrodzenia.

Poszukiwacze chcą zmian

Według poszukiwaczy skarbów problem nielegalnych poszukiwań rozwiąże nowelizacja ustawy o ochronie zabytków. – Podstawową sprawą powinna być możliwość prowadzenia legalnych poszukiwań przy pomocy wykrywacza metali, za zgodą właściciela gruntu. Nie będzie bowiem żadną rewolucją, a jedynie usankcjonowaniem stanu faktycznego – komentuje Igor Murawski, poszukiwacz na stałe mieszkający w Anglii, autor propozycji zmian w polskim prawie. Według Murawskiego najlepszymi rozwiązaniami byłyby te, które zostałyby oparte na modelu brytyjskim. Oznaczałoby to m.in. stworzenie archeologicznej bazy danych zabytków ruchomych, do której poszukiwacze mogliby zgłaszać swoje znaleziska bez obaw represji.
Stanowisko Ministerstwa Kultury
Prawo brytyjskie ma dość liberalne podejście do tzw. poszkiwaczy skarbów i jest na tle Europy pewnym ewenementem. W większości krajów europejskich przepisy te są bardzo zbliżone do obowiązujących w Polsce. Przepisy ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami nie wykluczają jednak prowadzenia poszukiwań przez amatorów przy użyciu sprzętu elektronicznego, w tym wykrywaczy metali. Osoba, która chce je prowadzić, musi jednak spełnić określone warunki; przede wszystkim uzyskać pozwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków. Konieczność uzyskania takiego pozwolenia ma m.in. wykluczyć możliwości prowadzenia poszukiwań na terenach zabytków archeologicznych. Do wniosku o wydanie pozwolenia także należy dołączyć zgodę właściciela terenu przyszłych poszukiwań, gdyż ich prowadzenie bez niej naruszałoby konstytucyjną zasadę poszanowania własności. Pozwolenie na prowadzenie poszukiwań zabytków może określać warunki, które zapobiegną uszkodzeniu lub zniszczeniu ich.
W przypadkach kiedy tzw. poszukiwacze skrabów prowadzą poszukiwania bez wymaganego pozwolenia, popełniają przestępstwo. Każde takie działanie, jeśli zostanie wykryte, jest natychmiast zgłaszane do prokuratury. Prowadzenie takiej działalności bez pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków jest zdecydowanie szkodliwe, może prowadzić do uszkodzenia zabytków, zacierania śladów cennych dla badaczy i archeologów.
W chwili obecnej nie dysponujemy informacjami dotyczącymi ewentualnych zmian w treści ustawy o ochronie zabytków i opiece nad nimi.