Sejmowe komisje zdrowia, spraw wewnętrznych i administracji oraz sprawiedliwości i praw człowieka opowiedziały się w czwartek za rządowym projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który ma m.in. uniemożliwić handel dopalaczami.

Tym samym bezprzedmiotowe stają się ustawowe propozycje opozycji - PiS i SLD.

"Jeśli ta ustawa zostanie przyjęta, zakażemy wytwarzania i obrotu dopalaczami w Polsce. Udało nam się to, nad czym pracuje cała Europa: stworzyliśmy definicję środka zastępczego, w której mieszczą się dopalacze, na podstawie objawów, jakie powoduje. Z drugiej strony wskazujemy, że dotyczy ona tylko tych środków, których nie obejmują inne regulacje, żeby nikomu nie przyszło do głowy zakazywanie substancji, które są dopuszczone do obrotu. To było bardzo trudne, ale była to sprawa kluczowa" - mówiła minister zdrowia Ewa Kopacz po posiedzeniu komisji.

Wcześniej projekt rozpatrzyła specjalnie powołana w tym celu podkomisja nadzwyczajna. W piątek nad projektem głosować będą posłowie.

Podczas kilkugodzinnego posiedzenia podkomisji wprowadzono do rządowego projektu kilka poprawek

Podczas kilkugodzinnego posiedzenia podkomisji wprowadzono do rządowego projektu kilka poprawek doprecyzowujących proponowane przepisy. Komisje przyjęły większość z nich, odrzucone propozycje opozycji zostały zgłoszone jako wnioski mniejszości.

Rządowy projekt wprowadza przepisy, które zakazują wytwarzania i wprowadzania do obrotu na terenie Polski jakichkolwiek substancji (niezależnie od ich stanu fizycznego i źródła pochodzenia, w tym roślin, grzybów oraz ich części) lub produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe.

Podkomisja doprecyzowała zapis zakładający, że inspektorzy sanitarni w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt, np. dopalacz, stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, będą mogli wstrzymywać obrót, a nawet zamykać obiekty, w których jest on wytwarzany lub sprzedawany. Zgodnie z poprawką będą to robić, o ile ten produkt nie jest objęty innymi regulacjami prawnymi i normami użytkowania. Ma to uniemożliwić sytuację, w której sanepid wycofywałby z obrotu np. alkohol lub wyroby tytoniowe, gdyż zasady sprzedaży tych produktów określone są w odrębnych aktach prawnych. Zdaniem posłów opozycji, pierwotny zapis stwarzał taką możliwość.



Posłowie proponują, by za wytwarzanie i obrót dopalaczami groziła kara od 20 tys. do 1 mln zł.

Inna z przyjętych poprawek doprecyzowuje przepis dający inspektorom sanitarnym uprawnienia do wstrzymania obrotu produktem zagrażającym życiu i zdrowiu na okres do 18 miesięcy. Zgodnie z przyjętą zmianą obrót będzie mógł być wstrzymywany "na czas usunięcia zagrożenia, nie dłuższy niż 18 miesięcy".

Posłowie proponują, by za wytwarzanie i obrót dopalaczami groziła kara od 20 tys. do 1 mln zł. Podstawę wymiaru kary stanowić będzie w szczególności ilość wytworzonego lub wprowadzonego do obrotu środka zastępczego. Podkomisja odrzuciła poprawkę zgłoszoną przez PiS, aby kara administracyjna za produkcję i obrót, "znaczną ilością" dopalaczy wynosiła od 50 tys. do 1 mln zł. Propozycja PiS zakładała, że w pozostałych przypadkach kara zawierałaby się w przedziale 20 tys.- 50 tys. zł. Odrzucono też inną poprawkę PiS, aby oprócz kary pieniężnej wprowadzić karę ograniczenia lub pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.

W przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię. Posłowie z komisji zdecydowali, że w takim przypadku zamknięcie będzie możliwe na czas nie dłuższy niż trzy miesiące, a nie 18 - jak było w pierwszej wersji projektu.

Jeden z największych dystrybutorów dopalaczy, sieć Dopalacze.com, ogłosił w internecie zakończenie działalności

Projekt SLD zakładał, że detaliczna i hurtowa sprzedaż dopalaczy miałaby być prowadzona wyłącznie na podstawie zezwoleń wydawanych przez marszałka województwa. Rady gminy - zgodnie z projektem - określałyby liczbę i usytuowanie punktów sprzedaży. Żeby jednak to mogło nastąpić, konieczna byłaby pozytywna rekomendacja ministra zdrowia dla produktów, które miałyby być w nich sprzedawane.

Z kolei PiS proponował, aby handel dopalaczami możliwy był dopiero po uzyskaniu zgody, takiej samej, jaką przewiduje procedura rejestracji leków. Wydawać miałby ją Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Producent dopalacza musiałby przedstawić szczegółowe informacje dotyczące jego składu i badań w sprawie wpływu na zdrowie. PiS chciał także wprowadzenia do Kodeksu karnego kary pozbawienia wolności do ośmiu lat za handel dopalaczami.

Jeden z największych dystrybutorów dopalaczy, sieć Dopalacze.com, ogłosił w internecie zakończenie działalności. "W kraju, w którym przyszło Państwu żyć, takie wartości jak wolność gospodarcza czy swoboda handlu przestały istnieć" - napisano do klientów. "Mamy nadzieję, że cała ta farsa będzie dla wszystkich Państwa przestrogą, że Rząd RP jest zdolny do wszystkiego w imię podwyższenia swojego poparcia wśród społeczeństwa, odwracając jednocześnie uwagę od prawdziwych problemów" - dodano.