Tusk zapowiedział - będzie brutalnie. I jest: Już ok. 1000 sklepów z dopalaczami zostało zamkniętych od soboty. Akcja Głównego Inspektoratu Sanitarnego i policji trwa. Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział w niedzielę, że wszystkie sklepy z tzw. dopalaczami zostaną zamknięte.Premier mówi twardo - wykorzystamy wszystkie możliwości prawne tak, aby handlarze dopalaczami nie mogli wykorzystać prawa przeciwko zdrowiu i życiu ludzi.

Akcja GIS i policji przeciwko dopalaczom prowadzona od soboty objęła ponad 1000 punktów sprzedaży - powiedział premier Donald Tusk w niedzielę w Gdańsku. Wczoraj sklepy z dopalaczami zniknęły raz na zawsze - dodał szef rządu.

Premier: dopalacze zagrażające życiu będą zakazane

Premier Donald Tusk powiedział, że tzw. dopalacze, które zagrażają zdrowiu i życiu ludzi będą zakazane.

"Wszystko to, co funkcjonuje w tych sklepach jako tzw. dopalacze (...) będące środkiem odurzającym, czy działające jako psychotropy, czy będące paranarkotykiem, niezależnie od tego, co właściciele, hurtownicy, czy sprzedawcy nakleją na ten produkt - będziemy traktowali jako produkt zakazany, jeśli zagraża zdrowiu i życiu" - podkreślił szef rządu.

"Nie może być tak, że ktoś sprzedaje truciznę zagrażającą życiu i zdrowiu ludzi, szczególnie dzieci i że państwo jest bezradne tylko dlatego, że on (właściciel sklepu z dopalaczami - PAP)) naklei na produkcie, że to nie jest środek spożywczy" - dodał.

Premier odbył w niedzielę telekonferencję z wojewodami, komendantami wojewódzkimi policji oraz wojewódzkimi inspektorami sanitarnymi ws. walki z dopalaczami. W telekonferencji uczestniczył także minister spraw wewnętrznych.

Handel pod kontrolą grup przestępczych

Zdaniem premiera nie ma wątpliwości, że świat dopalaczy przecina się także ze zorganizowaną przestępczością.

"Ta akcja trwająca dwa dni dotknęła ponad 1000 punktów sprzedaży w całej Polsce (...) praktycznie wszystkie punkty obrotu i sprzedaży zostały zamknięte, przygniatająca większość zaplombowana" - mówił szef rządu.

"Mam nadzieję, że na początku tygodnia wszystkie już bez wyjątku będą nie tylko zamknięte z wycofanymi produktami, ale także zaplombowane do czasu zmiany decyzji" - podkreślił.

Jak dodał premier były nieliczne przypadki stawiania oporu, a w sześciu punktach sprzedaży dopalaczy znaleziono także twarde narkotyki. "Nie mamy wątpliwości, że te światy dopalaczy, narkotyków, hurtowni, sprzedaży przecinają się także z tym rynkiem i ze zorganizowaną przestępczością" - mówił premier.

Mam nadzieję, że te działania, a także wprowadzenie nowych przepisów pozwoli nam na trwałe wyeliminowanie tego zjawiska, chociaż wiemy, że ta walka będzie musiała trwać ciągłe, ponieważ ci, którzy to organizują mają zawsze szybkie i w cudzysłowie dobre pomysły na to jak oszukiwać, jak manewrować, jak wykorzystywać prawo.

Kończymy już prace nad przepisami, które pozwolą nam reagować równie szybko jak ci, którzy organizują ten proceder - powiedział Donald Tusk.

Najbardziej zagrożone dopalaczami są woj. lubuskie i wielkopolskie

Premier Donald Tusk powiedział, że województwa lubuskie i wielkopolskie są najbardziej zagrożone, jeśli chodzi o liczbę punktów na jednego mieszkańca, gdzie sprzedawane są dopalacze.

Najmniej zagrożone pod tym względem - według szefa rządu - są województwa wschodnie.

"Nawet nie macie państwo pojęcia, ile oporu stawiali urzednicy czy prawnicy, gdy im mówiłem, że musimy złamać pewną rutynową zasadę. Musimy zacząć ścigać tych, którzy sprzedają i produkują specyfiki bez określania substancji chemicznej poprzez definicje chemiczne, tylko poprzez ich skutek i naszą wiedzę, jaki skutek one wywierają" - podkreślił premier.



"Od dziś, czy od jutra i tak będzie wielki krzyk, że to co robimy jest pozaprawne" - zaznaczył szef rządu.

Zło idzie z W. Brytanii

Tusk wyjaśnił, że Wielka Brytania jest tym krajem w Europie, który przoduje w produkcji i promocji franczyzy tworzenia placówek sprzedających dopalacze.

Rzecznik rządu zapowiadał już rano...

"Wszystko wskazuje na to, że do końca tego weekendu, być może do dziś (niedzieli - PAP), być może do jutra (poniedziałku - PAP) dokładnie wszystkie sklepy, wszystkie punkty w Polsce, gdzie sprzedaje się dopalacze, będą zamknięte i zaplombowane" - powiedział Graś w niedzielę w Radiu ZET.

Jak dodał rzecznik rządu, niektórzy sprzedawcy zorientowali się, że "coś się dzieje" i zamknęli swe sklepy przed kontrolą. "Ale my jesteśmy cierpliwi i poczekamy, tak że gdy tylko wrócą, gdzie otworzą, to ta decyzja o tym, że handel jest zakazany, zostanie natychmiast doręczona" - zapewnił Graś.

Za złamanie tej decyzji - według rzecznika rządu - ma grozić do dwóch lat więzienia. "Delikwent zostaje zatrzymany, doprowadzony na komisariat i stawiane mu są poważne zarzuty, zagrożone karą do lat dwóch. Odradzam więc kombinowanie i próbowanie obchodzenia tych przepisów" - zaznaczył.

We wtorek rząd przyjmie nowe prawo ograniczające handel dopalaczami

Graś poinformował też, że już w najbliższy wtorek rząd ma przyjąć projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który powstał w ministerstwie zdrowia.

Nowela miałaby ograniczyć handel dopalaczami i wprowadzić zakaz reklamowania środków spożywczych poprzez sugerowanie, że mają właściwości środków psychotropowych lub odurzających. Nowe przepisy pozwolą wycofać z rynku na okres od 12 do 18 miesięcy dopalacze zawierające podejrzane substancje psychoaktywne. W tym czasie zostaną przeprowadzone szczegółowe badania dotyczące ich szkodliwości dla zdrowia.

Własny projekt ustawy w sprawie dopalaczy ma również klub PiS. Jak zapowiedział w niedzielę w Radiu ZET szef tego klubu Mariusz Błaszczak, zostanie on upubliczniony w poniedziałek, najpóźniej we wtorek. Według niego, projekt miałby zmierzać do delegalizacji tzw. dopalaczy.

W sobotę w całej Polsce zamkniętych zostało 797 sklepów sprzedających tzw. dopalacze. Kontrola Sanepidu pozwalała - jak powiedział rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują. Zdecydowano o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków.

"Dopalacze" to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.

Premier zapowiadał: Będzie brutalnie, użyjemy wszelkich sposobów, by walczyć z dopalaczami

Premier Tusk zapowiedział, że decyzja w sprawie dopalaczy została już podjęta. Akcja kontroli sklepów z dopalaczami będzie przeprowadzona z cała stanowczością, można rzec, nawet brutalnością.



Postanowiliśmy wykorzystać wszystkie możliwości prawne tak, aby handlarze dopalaczami nie mogli wykorzystać prawa przeciwko zdrowiu i życiu ludzi - mówił premier Donald Tusk w niedzielę w Gdańsku.

Tusk powiedział, że teraz najważniejsza jest likwidacja legalnie działających sklepów z dopalaczami, ale docelowo chodzi o ograniczenie do minimum obrotu tymi specyfikami i karanie wszystkich osób, które uczestniczą w ich sprzedaży. Dodał, że będą oni ścigani, ale bez pomocy społeczeństwa, informacji od rodziców młodocianych ofiar dopalaczy, dorosłych użytkowników tych substancji, nie uda się wygrać.

Premier przypomniał, że pierwsze kroki w walce z dopalaczami zostały podjęte w styczniu 2009 r. "Polegało to głównie na tym, by te środowiska, które chcą przechytrzyć nie tylko państwo polskie, bo to jest problem w całej UE, aby metodami legalnymi, zapisanymi w prawie ograniczyć i wyeliminować produkcję i sprzedaż dopalaczy" - mówił premier.

Szef rządu przyznał jednocześnie, że przeciwnik w tej walce jest "bezwzględny, ale równocześnie wyrafinowany". "I używanie przez państwo polskie wszystkich dostępnych dotychczas metod, w tym niezwykle intensywnych, tak jak tylko prawo na to pozwala, kontroli, zarówno finansowych, jak i sanitarno-epidemiologicznych i handlowych, skoordynowanych z działalnością policji nie przyniosło pożądanych efektów" - mówił premier.

Zamknięto już ponad 900 punktów sprzedaży

W wyniku trwającej od soboty akcji na terenie całego skontrolowano ponad 1100 miejsc, w których sprzedawano lub produkowano dopalacze. Inspektorzy sanitarni w asyście policjantów zamknęli prawie 900 punktów sprzedających te specyfiki.

Policja zapewnia - docieramy również do stron internetowych

Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski zapewnił PAP, że funkcjonariusze i inspektorzy sanitarni docierają również do właścicieli stron internetowych oferujących dopalacze.

W niedzielę wieczorem Sokołowski powiedział w TVN24, że policja będzie ustalać, gdzie mieści się siedziba takiej internetowej firmy. "Wojna z dopalaczami trwa; kolejne bitwy są przez nas wygrywane, ale do zakończenia wojny jeszcze trochę drogi" - podkreślił.

Rzecznik dodał, że funkcjonariusze muszą jeszcze dotrzeć do ponad 200 sklepów, które podczas kontroli były pozamykane. Będą również obserwować zamknięte sklepy i sprawdzać, czy nie wznowiły działalności. Skontrolowane zostaną miejsca, do których przyjeżdżają obwoźne punkty sprzedaży dopalaczy, np. dyskoteki.

W sobotniej akcji uczestniczyło kilkuset inspektorów sanitarnych, wspieranych przez ok. 3 tys. policjantów. Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami.

Kontrola sanepidu pozwalała - jak powiedział rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar - na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują. Zdecydowano o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków.

"Dopalacze" to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.

Trwają gwałtowne wyprzedaże w internecie

Sklepy internetowe oferujące dopalacze nadal prowadzą swoją działalność. Niektóre z nich, w związku z prowadzoną kontrolą sanepidu i policji, organizują wyprzedaże specyfików.

"Wielka wyprzedaż likwidacyjna! Za taką cenę nikt wam nie sprzeda. 100 proc. legalne produkty pełnowartościowe! Nie zawierają substancji zakazanych!!!" - w taki sposób jeden ze sklepów internetowych namawia do zakupu dopalaczy.

Podobnych stron działa obecnie co najmniej kilkanaście. Sprzedaż dopalaczy prowadzona jest także na internetowych aukcjach. Reporterowi PAP zaoferowano dostarczenie zestawu dopalaczy w ciągu jednej godziny.

"Zamknięcie sklepów nic nie da. Część towaru mam w domu i tak będę nim handlował" - pisze na jednym z forów internetowych poświęconych dopalaczom właściciel zamkniętego w sobotę sklepu. Inni informują, że konsultują z prawnikami możliwość wystąpienia z pozwem zbiorowym przeciwko rządowi.

Łódzkie: zamknięto 106 sklepów z dopalaczami

106 na 130 istniejących sklepów i punktów sprzedających tzw. dopalacze zostało zamkniętych w sobotę w woj. łódzkim. W 34 sklepach znaleziono produkt o nazwie "Tajfun" - poinformowała w sobotę wieczorem PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.



Inspektorzy sanitarni w asyście policji wkroczyli w sobotę po południu do sklepów oferujących tzw. dopalacze. W ten sposób realizowali decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczącą wycofania z obrotu wyrobów o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków, które mogą być niebezpieczne dla życia i zdrowia.

Inspektorzy sanitarni wręczali sprzedawcy lub właścicielowi sklepu decyzję zakazującą obrotu hurtowego i detalicznego tych produktów. Wszystkie specyfiki, które znajdowały się w sklepie zostały zabezpieczone przez sanepid, pobierane były też próbki do badań laboratoryjnych.

Według policji, 106 sklepów zostało oplombowanych a właściciele lub sprzedawcy pouczeni, że za niewykonanie decyzji inspektorów grożą kary nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.

W 24 przypadkach sklepy z "dopalaczami" były zamknięte bądź nie udało się dotrzeć jeszcze do ich właścicieli. Mają one być sukcesywnie kontrolowane przez sanepid i policję. Według Zielińskiej, podczas kontroli nie doszło do poważniejszych incydentów.

Tylko w Warszawie sanepid zamknął 64 sklepy z tzw. dopalaczami

Inspektorzy sanitarni zamknęli w sobotę 64 sklepy z dopalaczami i zabezpieczyli towar, który w nich się znajdował - poinformował PAP dyrektor warszawskiego sanepidu Dariusz Rudaś.

"Zgodnie z poleceniem Głównego Inspektora Sanitarnego skontrolowaliśmy 66 punkty, w których sprzedawano dopalacze. 64 zostały zamknięte i oplombowane, dwa już wcześniej nie były czynne. Kontrole przebiegły bez incydentów, asystowała przy nich policja, ale nie było potrzeby używania siły" - podkreślił Rudaś.

Zmarł 32-latek, który zażył dopalacze

Zmarł 32-letni mężczyzna z Kępna (woj. wielkopolskie), który prawdopodobnie zażył dopalacze - poinformował w niedzielę PAP rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski.

Policja podała, że mężczyzna poczuł się źle i poinformował ojca, że wcześniej zażywał dopalacze. Opakowania po nich znaleziono w ubraniu. 32-latek zamarł w szpitalu w niedzielę nad ranem. Bezpośrednią przyczynę zgonu wyjaśni sekcja zwłok.