Trybunał Europejski może nałożyć na Polskę 4 mln euro kary za nieprawidłową segregację śmieci trafiających na wysypiska.
Do 16 lipca 2010 r. Polska miała czas, by ograniczyć ilość odpadów, które ulegają rozkładowi na składowiskach. Chodzi o to, by odpadki żywności były utylizowane, a nie zalegały na wysypiskach. Zgodnie z zobowiązaniami unijnymi powinniśmy kierować tam nie więcej niż 75 proc. takich śmieci. Przekraczamy ten limit znacznie, bo na składowiska trafia aż 93 proc. odpadów ulegających biodegradacji.
Takie zaniedbanie w realizacji unijnych zobowiązań może Polskę dużo kosztować. Sprawą w każdej chwili może się zająć Komisja Europejska. Najpierw wykaże ona nieprawidłowości wynikające z naruszenia zobowiązań akcesyjnych, a potem określi terminy ich usunięcia.
– Jeżeli nadal Polska tego nie zrobi, sprawa trafi przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Może on nałożyć kary finansowe – mówi Sergiusz Urban, wspólnik kancelarii Jendrośka Jerzmański Bar i Wspólnicy. Podkreśla on, że kara za każdy dzień opóźnienia w wykonaniu zobowiązań może wynieść od 5 tys. euro do nawet 300 tys. euro.
– Trybunał może także zastosować dodatkowo jednorazową karę pieniężną. Jej wysokość zależy od wielu czynników, ale w przypadku Polski może wynieść nawet 4 mln euro. Oba typy kar mogą być nałożone jednocześnie – podkreśla Sergiusz Urban.
Ministerstwo Środowiska uspokaja i zapewnia, że kary nie są jeszcze naliczane. – Przekroczenie terminu zapisanego w dyrektywie nie oznacza automatycznego naliczania kar – wyjaśnia Magdalena Sikorska z Ministerstwa Środowiska.
Za opóźnienia resort wini firmy zajmujące się gospodarką odpadami. Mają one kontrolę nad śmieciami odbieranymi od mieszkańców. Decydują, czy trafią do recyklingu, czy na składowiska. Najczęściej wybierane jest to drugie rozwiązanie. Dlatego resort chce zmienić prawo, by gmina mogła przejąć kontrolę nad odpadami. Wówczas samorządy mogłyby same decydować, gdzie trafią odpady. Za pobrane opłaty miałyby powstać zakłady utylizacji śmieci.