Sąd Najwyższy zdecydował w środę, że były Prokurator Krajowy Edward Zalewski nie może odwoływać się w sprawie wysokości wynagrodzenia, jakie ustalił mu Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Ma prawo złożyć pozew do sądu pracy - nie wiadomo, czy tak uczyni.

Pochodzący z Wrocławia Zalewski od marca 2009 r. przez rok był szefem Prokuratury Krajowej, która została zlikwidowana 31 marca tego roku. W jej miejsce powstała Prokuratura Generalna, oddzielona i niezależna od Ministerstwa Sprawiedliwości.

Zalewski kandydował na funkcję Prokuratora Generalnego i był jednym z dwóch konkurentów do tego stanowiska, wyłonionych przez Krajową Radę Sądownictwa. Prezydent Lech Kaczyński 7 stycznia powołał na tę funkcję jego kontrkandydata Andrzeja Seremeta, który objął funkcję z końcem marca. To on dobrał sobie współpracowników i skompletował skład Prokuratury Generalnej z prokuratorów Prokuratury Krajowej i prokuratur niższych szczebli.

Zalewski nie był zainteresowany pozostaniem w nowej Prokuraturze Generalnej

53-letni Zalewski nie był zainteresowany pozostaniem w nowej Prokuraturze Generalnej. W tej sytuacji, zgodnie z przepisami, wybrał możliwość przejścia w przyśpieszony stan spoczynku. Seremet ustalił jego wynagrodzenie dla prokuratora Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku - na 15 tys. zł. Na tę sumę składa się uposażenie zasadnicze z 20-procentowym dodatkiem za wysługę lat.

B. Prokurator Krajowy chciał, by do podstawy uposażenia wliczać także jego dodatek funkcyjny, jaki pobierał z racji pełnienia funkcji szefa PK. Mogłoby to zwiększyć jego uposażenie o kolejne 3 tys. zł. Zaskarżył więc decyzję Seremeta do Sądu Najwyższego, który zbadał sprawę w środę.

SN uznał wniosek Zalewskiego za niedopuszczalny prawnie i go odrzucił. Według SN, w takich sprawach możliwy jest jedynie pozew do sądu pracy i dochodzenie swych roszczeń w tym trybie. Nie wiadomo, czy Zalewski się na to zdecyduje - w środę nie było go w sądzie.