Jeśli dostajesz mandat, lepiej sam zliczaj swoje punkty karne. W przeciwnym razie możesz przekroczyć limit 24 punktów i stracić uprawnienia do kierowania pojazdem, nic o tym nie wiedząc. Policyjna baza danych jest aktualizowana z opóźnieniem.
Jeśli dostajesz mandat, lepiej sam zliczaj swoje punkty karne. W przeciwnym razie możesz przekroczyć limit 24 punktów i stracić uprawnienia do kierowania pojazdem, nic o tym nie wiedząc. Policyjna baza danych jest aktualizowana z opóźnieniem.
Do niedawna punkty karne były wprowadzane przez pion podległy komendantowi wojewódzkiemu policji. To powodowało spore zaległości w ich aktualizowaniu. – Może się zdarzyć, że dane w ewidencji będą nieaktualne, a w konsekwencji także zaświadczenie wydawane zainteresowanemu może nie zawierać aktualnych informacji – przyznaje Robert Kania z biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.
Teraz punkty do rejestru wprowadza ta jednostka, która ujawniła wykroczenie drogowe. Wewnętrzne zalecenie KGP wymaga, by informacje spływały do bazy nie później niż w ciągu pięciu dni. – Optymalnie byłoby, gdyby policjant w momencie nałożenia mandatu mógł wprowadzić takie dane do rejestru – przyznaje Kania.
Ale do takiego idealnego stanu policji jeszcze daleko. I z tego powodu kierowcy mają problem. Bo bardzo często opierają się głównie na informacji uzyskanej z policyjnej ewidencji. Wielu przyznaje, że nie potrafi nawet ustalić, które punkty z upływem czasu zostały im usunięte z ewidencji, a które nie. Występują o zaświadczenia i na ich podstawie są przekonani, że nie przekroczyli limitu.
Jeśli jednak kierowca złapie mandat, w wyniku którego przekroczy dopuszczalną liczbę punktów i będzie musiał oddać prawo jazdy, nie może bronić się tym, że dostał od policji nieprawdziwą informację. Sam ma obowiązek liczyć własne punkty karne. A utrata prawa jazdy następuje niezależnie od tego, czy zostały one prawidłowo ujęte w policyjnej ewidencji, czy nie. Do takich wniosków doszedł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie. Orzeczenie to podtrzymał Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt I OSK 1152/09).
– To budzi moje wątpliwości, bo jedną z podstawowych zasad, na których powinno się opierać demokratyczne państwo prawa, jest zasada zaufania obywatela do państwa – ocenia poseł Krzysztof Brejza (PO). Jego zdaniem, jeżeli państwo tworzy ewidencję, to powinno dokładać wszelkich starań, aby była ona prowadzona prawidłowo. Nie wszyscy kolekcjonują mandaty, a poza tym system usuwania punktów karnych jest dość skomplikowany i nie każdy zasiadający za kółkiem jest w stanie sam ustalić, ile ma aktualnie punktów.
– To słuszne orzeczenie, bo przepis prawa o ruchu drogowym uzależnia utratę prawa jazdy nie od punktów w ewidencji, ale od rzeczywistej ich liczby. Ewidencja ma znaczenie wtórne, pomocnicze – tłumaczy natomiast Ryszard Stefański z Wyższej Szkoły Handlu i Prawa, ekspert w sprawach ruchu drogowego.
Właściciele samochodów argumentują, że to nieuczciwe i kierowca nie powinien być obciążany konsekwencjami zaniechań i opieszałości policji. W dodatku gdyby nie błędna informacja policji, mogliby w odpowiednim momencie zaliczyć specjalny kurs i obniżyć liczbę punktów. Albo nawet na pewien czas zrezygnować z prowadzenia samochodu.
Wątpliwości mają też sądy. Na przykład Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy uznał, że skoro kierowcy z opóźnieniem wpisano punkty do ewidencji i nie zatrzymano mu prawa jazdy w momencie, gdy rzeczywiście przekroczył limit 24 punktów, nie można mu odbierać prawa jazdy potem, gdyż działał w zaufaniu do organów państwa (sygn. akt II SA/Bd 952/08).
24 punkty – po przekroczeniu tej liczby kierowca traci prawo jazdy. Kierowcy z rocznym stażem tracą je po przekroczeniu 20 punktów
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama