Właściciel pojazdu będzie miał 30 dni na jego rejestrację, a jeżeli się spóźni, to zapłaci o 50 proc. więcej za wydanie dowodu rejestracyjnego, nalepek legalizacyjnych i kontrolnych – wynika z projektu ustawy o dopuszczeniu pojazdów do ruchu drogowego.
Propozycje przygotowane przez Ministerstwo Infrastruktury zakładają, że takie postępowanie będzie zarówno w przypadku nowych, jak i używanych pojazdów. W konsekwencji tylko za sam dowód rejestracyjny spóźnialscy zapłacą 81 zł, a nie 54 zł.
Niewykluczone, że opłaty za wydanie dowodu rejestracyjnego będą wyższe. Ich wysokość ustali minister właściwy do spraw transportu w rozporządzeniu. Jednak projekt ustawy określa, że maksymalna stawka opłaty za wydanie dowodu rejestracyjnego może wynieść 110 zł. Z kolei nie więcej niż 20 zł mają kosztować znaki legalizacyjne i 40 zł nalepki kontrolne.
Obecnie za komplet nalepek legalizacyjnych, które są naklejane na tablice rejestracyjne, płacimy 12,50 zł. Natomiast opłata za nalepkę kontrolną (naklejana na przednią szybę w prawym dolnym rogu) wynosi 18,50 zł.

Nacisk na stan techniczny

Propozycje resortu infrastruktury dążą do wyeliminowania przypadków dopuszczania do ruchu samochodów zagrażających bezpieczeństwu. Takie nieprawidłowości w 2009 roku wykazała Najwyższa Izba Kontroli. Wskazała wówczas, że nadzór starostów nad stacjami kontroli pojazdów jest słaby, a w niektórych przypadkach diagności dopuszczali do ruchu niesprawne samochody.
Dlatego teraz kontrole w stacji przeprowadzi nie tylko starosta, ale także Dyrektor Transportowego Dozoru Technicznego.
– Rozwiązanie to przyczyni się do podniesienia poziomu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz prawidłowego funkcjonowania stacji kontroli pojazdów – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
Na tym jednak nie koniec. Poprzeczka zostanie podniesiona w przypadku diagnostów. Będą oni musieli co dwa lata uczestniczyć w trzydniowych warsztatach doskonalenia zawodowego. Jak wyjaśnia Mikołaj Karpiński, celem takiego rozwiązania jest bieżące uzupełnienie wiedzy związanej z postępem technicznym dotyczącym budowy pojazdów oraz z nowymi przepisami prawa.
Pomysł nie podoba się jednak w środowisku stacji kontroli pojazdów. Okazuje się, że np. Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów od sześciu lat organizuje już podobne szkolenia dla diagnostów i kadry kierowniczej, ale w nieco inny sposób.
– Warsztaty mają sens tylko wówczas, gdy odbywają się corocznie w systemie jednodniowym. Takie rozwiązanie gwarantuje przede wszystkim aktualność przekazywanych informacji, niskie koszty szkolenia i nie zakłóca normalnego trybu pracy stacji – ocenia Kazimierz Zbylut, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Dodaje, że proponowany przez ministerstwo przepis zmusza diagnostów do odbywania szkoleń z oderwaniem od pracy nie na jeden dzień, a na trzy dni. W przypadku stacji zatrudniającej dwóch diagnostów zakłóca to jej normalny cykl pracy.

Montażysta gazu po kursie

Instalację gazową w samochodzie będzie mógł zamontować tylko przedsiębiorca prowadzący działalność w zakresie obsługi i naprawy pojazdów, będący montażystą przystosowującym pojazd do zasilania gazem.
Po założeniu gazu montażysta będzie wydawać zaświadczenie o przystosowaniu pojazdu do zasilania takim rodzajem paliwa. Właściciel auta będzie musiał powiadomić o tym wydział, w którym rejestrował pojazd. Ponadto takim montażystą zostanie tylko osoba, która ukończy specjalny kurs i zda egzamin. Dodatkowo co dwa lata montażysta będzie musiał uczestniczyć w warsztatach podnoszących jego kwalifikacje.