Premier dwa tygodnie zwleka z kontrasygnatą dla kierownictwa niezależnej prokuratury.
Nowa Prokuratura Generalna istnieje już dwa tygodnie. Faktycznie jednak wciąż nie funkcjonuje jako organ niezależny od polityków.
Wciąż kierują nią zastępcy politycznego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. Andrzej Seremet nie może korzystać z pomocy wybranych zastępców. Bo premier Tusk wciąż nie podpisał kontrasygnaty do decyzji Lecha Kaczyńskiego o powołaniu wybrańców Seremeta.
Nowy prokurator generalny objął swoje stanowisko 31 marca. Tusk od razu kontrasygnował tę decyzję prezydenta. Ale tego samego dnia Lech Kaczyński powołał troje zastępców Seremeta. Pierwszym zastępcą prokuratora generalnego został Marek Jamrogowicz. Marzena Kowalska objęła piony przestępczości zorganizowanej. A Robert Hernand dostał w nadzór sprawy sądowe. Nie mogą jednak pracować bez kontrasygnaty premera.

Najpierw przeszkodziły święta

Najpierw przeszkodą dla premiera w podpisaniu kontrasygnaty dla tej trójki zastępców były święta. W poświątecznym tygodniu rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył „DGP”: – Premier podejmie decyzję o kontrasygnacie po zapoznaniu się z opiniami na temat kandydatów.
Jakimi opiniami? Opinie o Jamrogowiczu, Kowalskiej i Hernandzie wydawała Rada Prokuratorów przy Prokuratorze Generalnym. Była to opinia o kandydatach zgłoszonych do składu Prokuratury Generalnej. Dopiero z tego składu Seremet wybrał swoich zastępców. Opinie Rady Prokuratorów nie były wiążące dla Seremeta. W sensie prawnym nie mogą mieć też żadnego znaczenia dla decyzji premiera.



Premier zapewnia, że zatwierdzi

Nasi informatorzy z prokuratury twierdzą, że przyczyną zwłoki premiera jest niechęć do powołania Kowalskiej i Hernanda. – Premier zaakceptuje każdy wybór – zapewniał jeszcze w styczniu Paweł Graś. Kowalska i Hernand cieszyli się poparciem Lecha Kaczyńskiego. Zaś prokurator Jamrogowicz jest związany z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim. Cała trójka w środowisku prokuratorskim jest uznawana za specjalistów.
Politycy PO sugerowali, że dla równowagi czwartym zastępcą prokuratora generalnego powinien być ktoś cieszący się ich poparciem. Seremet chciał, by został nim prokurator Aleksander Herzog. Ale ten odmówił. Trwały poszukiwania kolejnego kandydata. Pod koniec ubiegłego tygodnia w rozmowach Seremeta z przedstawicielami rządu padło nazwisko Andrzeja Janeckiego, szefa warszawskiej prokuratury okręgowej. – Ani ja, ani nikt z rządu nie rozmawiał z prokuratorem generalnym o Janeckim – zapewnia kategorycznie minister Kwiatkowski.
Ale Seremet wcześniej nie brał Janeckiego w ogóle pod uwagę jako swojego ewentualnego zastępcy. Choć zgłosił Janeckiego do zaopiniowania przez Radę Prokuratorów, nie wziął go do korpusu Prokuratury Generalnej. Rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk potwierdza, że Janecki dostał właśnie od Seremeta propozycję. – Dobrze ocenia jego pracę – twierdzi rzecznik.



Tusk zdecyduje za tydzień

To Janecki współdecydował o umorzeniu wątku zabójstwa pacjenta przez kardiochirurga Mirosława G. Lekarz kazał zaszyć pacjenta, mimo że w jego sercu zostawił kawałek gazy. Sąd Najwyższy uznał potem, że prokuratura nie miała podstaw do takiej decyzji.
Nasi rozmówcy z kancelarii premiera twierdzą, że Tusk podejmie decyzję w sprawie kontrasygnat w przyszłym tygodniu, po żałobie narodowej. – Prokurator generalny oczekuje na nie i nie dopatruje się w ich braku jakiegokolwiek tła politycznego – zapewnia Mateusz Martyniuk.
ROZMOWA
MACIEJ DUDA:
Czy premier może tak długo zwlekać z kontrasygnatą?
PIOTR WINCZOREK*:
Dziwię się temu. Taka kontrasygnata powinna być szybko udzielona. Niezwłocznie, czyli bez zbędnej zwłoki.
Dlaczego prezydent nie może wszystkich takich decyzji podejmować samodzielnie, tylko stają się one ważne, dopiero gdy potwierdzi je premier?
Kontrasygnata jest instytucją pozwalającą na zachowanie pewnej równowagi między prezydentem a premierem. Premier Donald Tusk, nie dając kontrasygnaty wobec aktu prawnego prezydenta, powoduje, że taka decyzja nie dochodzi do skutku. Z drugiej strony kontrasygnata ułatwia prezydentowi życie. Bowiem zdejmuje z prezydenta odpowiedzialność polityczną, która przechodzi na premiera. Sejm może pociągnąć do odpowiedzialności premiera za kontrasygnowanie decyzji prezydenta, która nie ma poparcia większości parlamentarnej. Sens kontrasygnaty sprowadza się do tego, że to premier odpowiada za to, co czyni prezydent.
Czyli na gruncie prawa Donald Tusk może nie zgodzić się na powołanie zastępców prokuratora generalnego?
Nie ma regulacji, która mówi, kiedy premier może dać kontrasygnatę, a kiedy nie. Taka decyzja to zakres dyskrecjonalnej władzy premiera. Nie widzę jednak przesłanek, dla których premier miałby odmówić decyzji Lecha Kaczyńskiego. Coś takiego nie zdarzyło się nawet w okresie największego konfliktu Donalda Tuska z prezydentem Kaczyńskim. Dlatego uważam, że gdybanie o tym, czy premier da lub nie da kontrasygnaty, to tworzenie niezdrowej sensacji.
Z czego wynika obowiązek kontrasygnowania powołania zastępców prokuratora generalnego?
Konstytucja wymienia prerogatywy prezydenta, czyli jego samodzielne decyzje niewymagające kontrasygnaty. Jeżeli pojawia się nowy rodzaj decyzji prezydenta, który nie jest prerogatywą, to taki akt zawsze podlega kontrasygnacie premiera.
*prof. Piotr Winczorek jest konstytucjonalistą