Za ścianą słyszymy podniesione głosy – dzieje się coś złego czy to zwykła rodzinna sprzeczka? Mama w sklepie ciągnie za rękę krzyczącego malca – czy to już przemoc, czy tylko brak cierpliwości?
Jak odróżnić, kiedy rodzice krzywdzą dziecko, a kiedy nie dzieje mu się nic złego? Przyznam się, że często mam problemy z odpowiedzią, jak interpretować tego typu zdarzenia. Do tego, żeby każdy z nas wiedział, jak w takich sytuacjach reagować, potrzebna jest przede wszystkim edukacja. Przez lata bowiem przemoc w rodzinie była tematem tabu, a często wręcz niewybrednych żartów – bije, to znaczy, że kocha. Na szczęście, również dzięki mediom, ta sytuacja ulega zmianie. Najlepiej świadczy o tym przygotowany przez rząd projekt ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Rodził się w bólach, ale sejmowe prace nad nim dobiegają końca. To oczywiście nie oznacza, że jego uchwalenie rozwiąże problemy bitych kobiet czy katowanych dzieci. Ale może im pomóc. Wciąż bowiem tak oczywista kwestia jak eksmisja brutalnego męża czy ojca, który lubi eksponować swoją siłę, jest niemożliwa. W praktyce wygląda to tak, że kat zostaje w mieszkaniu, a schronienia szukają ofiary. Po wejściu w życie nowych przepisów z domu usunie kata policja. Mam tylko nadzieję, że przepisy nie pozostaną fikcją, a brutalne życie będzie toczyć się dalej.