Rozmawiamy z GRZEGORZEM LANGIEM, specjalistą ds. prawa zamówień publicznych w kancelarii BSJP TaylorWessing - Zmiany w prawie zamówień publicznych podporządkowane zostały dwóm celom: obniżenia kosztów zamówień i uelastycznienia procedur przetargowych. Czy rzeczywiście w praktyce będzie teraz i taniej, i prościej?
ROZMOWA
KRZYSZTOF POLAK
GRZEGORZ LANG*
Nie jest to, niestety, takie pewne. Na przykład dla ułatwienia rozwoju partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP) wprowadzono tryb dialogu konkurencyjnego. Jego istotą jest to, że zamawiający na początku postępowania wskazuje jedynie swoje potrzeby i wymagania. Specyfikacja warunków zamówienia jest opracowywana po przeprowadzeniu dialogu, a odwołuje się do propozycji zaprezentowanych przez strony ubiegające się o zawarcie umowy. W zagranicznej praktyce PPP stosuje się tzw. krótką listę, czyli wyodrębnienie podmiotów prezentujących najbardziej wiarygodne oferty. Polski ustawodawca zdaje się nie doceniać znaczenia krótkiej listy. Nasze przepisy utrudniają zastosowanie tej praktyki, choć na Zachodzie jest ona uznawana za sprawdzoną.
Na czym polega polska wersja krótkiej listy?
Artykuł 60d ustawy – Prawo zamówień publicznych ogranicza do pięciu liczbę uczestników zapraszanych do dialogu. Tymczasem Dyrektywa 2004/18/WE ws. koordynacji procedur udzielania zamówień publicznych pozwala na ograniczenie liczby zapraszanych do trzech. Oznacza to, że w Polsce zamawiający muszą ponieść większe koszty prowadzenia postępowania, co wynika z konieczności porównania niemal dwukrotnie większej liczby ofert. Dla przedsiębiorców ubiegających się o zamówienia uczestnictwo w dialogu oznacza mniejsze szanse na sukces. Nie pozostaje to bez wpływu na jakość ofert. Więcej konkurentów na polskiej „krótkiej liście” prowadzi do przygotowania ofert niższymi nakładami i do większych kosztów strony publicznej. Mniej starannie opracowane propozycje to mniej realistyczny biznesplan.



Udzielanie zamówienia publicznego nie koncentruje się jednak na tworzeniu i rozgrywaniu krótkiej listy oferentów.
Przepisy o dialogu konkurencyjnym są także mniej elastyczne niż sama dyrektywa. Nowelizacja bardzo lakonicznie określa zasady negocjacji. W myśl art. 60e ust. 1 zamawiający prowadzi dialog do momentu, w którym może już wybrać rozwiązanie spełniające jego potrzeby. Przepis ten jest mniej praktyczny od unijnego oryginału zawartego w art. 29 ust. 4 Dyrektywy 2004/18/WE. Polskie przepisy nie pozwalają na prowadzenie dialogu etapami.
Jakie są konsekwencje zaniechania etapowego trybu dialogu?
Etapowość dialogu, zgodnie z dyrektywą, może polegać na eliminacji rozwiązań, które nie będą brane pod uwagę przy formułowaniu specyfikacji. Komisja Europejska w nocie wyjaśniającej zwraca uwagę, że wybór tylko jednego rozwiązania nie musi być sprzeczny z zasadami konkurencji, jeśli odwołuje się do kryteriów oceny ofert, zapisanych w dokumentacji postępowania. W Polsce zamawiający może nie prowadzić dialogu etapami i zaprosić do dialogu więcej niż trzech wykonawców. Jednak przepisy dyrektywy są bardziej pragmatyczne – bardziej uwzględniają realia życia gospodarczego.
Czy prawo zamówień publicznych koliduje z przepisami dyrektywy?
Nie, takiego zarzutu nie stawiałbym. Można postawić zarzut poważniejszy – utrzymywania przepisów nieżyciowych, które narażają na koszty zarówno podmioty publiczne, jak i oferentów zabiegających o ich zamówienia. Sztywne przepisy o dialogu konkurencyjnym nie ułatwią też rozwoju partnerstwa publiczno-prywatnego.
* Grzegorz Lang
specjalista ds. prawa zamówień publicznych w kancelarii BSJP TaylorWessing