Prokurator krajowy był jednym z gości zorganizowanej w środę w Warszawie przez Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich debaty dotyczącej m.in. kwestii stawiania zarzutów dziennikarzom i ich karania na mocy artykułów Kodeksu karnego. W ubiegłym tygodniu krakowska prokuratura postawiła zarzuty ujawnienia protokołu ze śledztwa dziennikarzom TVN24 i Radia Zet: Krzysztofowi Skórzyńskiemu i Mariuszowi Gierszewskiemu.
W ocenie Zalewskiego, prokurator musi zawsze badać, czy faktycznie publikacja spowodowała szkody w postępowaniu przygotowawczym. "W postępowaniu przygotowawczym informacji jest bardzo dużo, większość to szum informacyjny. Nie może być tak, żeby podanie informacji, która w żaden sposób nie zaszkodziła postępowaniu, a zrealizowała cele informacyjne, było przestępstwem" - mówił Zalewski.
"Minister sprawiedliwości powołał w resorcie zespół, który we współpracy z Prokuraturą Krajową, ma działać w kierunku zmiany art. 241 Kodeksu karnego" - powiedział prokurator krajowy. Zgodnie z obecnie obowiązującym zapisem tego artykułu "kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch".
Jak mówił Zalewski, obecnie przepis mówi, "kto", czyli dotyczy każdego. Tymczasem - jak wskazał - wiele faktów może być publikowanych i potrzebne są uregulowania, które określałyby, czy w danym przypadku podana przez media informacja "wprowadza realną, znaczną i rzeczywistą szkodę dla postępowania". Prokurator krajowy zastrzegł, że na razie prace dotyczące tej kwestii są na wstępnym etapie i mają charakter koncepcyjny.
Podejrzani dziennikarze zostali przesłuchani i nie przyznali się do stawianego im zarzutu
Wcześniej Zalewski mówił w TVN24, że z analizy sprawy dziennikarzy TVN24 i Radia Zet przeprowadzonej na jego polecenie przez Biuro ds. Postępowań Przygotowawczych Prokuratury Krajowej wynika, iż stawiając zarzuty błędnie oceniono materiał dowodowy, a śledczy nie wykonali szeregu istotnych czynności. Zaznaczył, że nie wzięto pod uwagę m.in. szkodliwości społecznej czynu. Prokuratura krajowa zdecydowała również o przeniesieniu tego śledztwa z Krakowa do prokuratury w Łodzi.
Podejrzani dziennikarze zostali przesłuchani i nie przyznali się do stawianego im zarzutu. Sprawa dotyczy materiału opublikowanego 4 stycznia ub. roku. Dziennikarze dowodzili w nim, że prokurator Jerzy Engelking, najbliższy współpracownik Zbigniewa Ziobry, mimo braku dowodów, wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku w akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Dziennikarze powoływali się na zeznania śledczych badających tę sprawę, które ci złożyli w rzeszowskiej prokuraturze.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie prowadzi śledztwo w związku z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez prokuratorów, funkcjonariuszy ABW i CBA w sprawie przeciwko b. szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi oraz dotyczące multimedialnej konferencji wiceprokuratora generalnego Jerzego Engelkinga w 2007 r.