Zamiast wymaganych przez UE 4 kg elektrośmieci na mieszkańca, zbieramy zaledwie 1,5 kg. Firmy przedstawiają kontrolerom fałszywą dokumentację o ilości przetworzonych odpadów. Za podawanie nieprawdziwych danych o przetworzonym sprzęcie grozi grzywna do 5 tys. zł.
Polskie firmy nie utylizują zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. W Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska przedstawiają dokumenty, z których wynika, że zbierają i przetwarzają tyle starych urządzeń, ile wymagają przepisy, jednak wiele z nich w dalszym ciągu zalega na hałdach śmieci.
– Rozwija się handel kwitami, który powoduje, że na papierze wiele firm ma coraz lepsze wyniki zbiórki zużytego sprzętu gospodarstwa domowego. W rzeczywistości z tymi odpadami nic się nie dzieje – ostrzega Grzegorz Skrzypczak, prezes organizacji odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego Elektroeko. Tłumaczy, że tylko część przedsiębiorców rzeczywiście ponosi koszty związane ze zbieraniem i przetwarzaniem starych urządzeń RTV i AGD i przedstawia prawdziwe dane.

Chodzi o pieniądze

Jednym z powodów tego, że firmy oszukują w przedmiocie recyklingu elekroodpadów, są wysokie koszty przetworzenia niektórych urządzeń. Kupno fałszywej dokumentacji potwierdzającej przetworzenie odpowiedniej ilości starego sprzętu RTV lub AGD jest nawet dziesięć razy tańsze.
– Przetworzenie jednej tony telewizorów kosztuje około 200 zł. To właśnie utylizacja telewizorów, monitorów i lodówek jest najdroższa – mówi Mirosław Baściuk, dyrektor zarządzający Remondis Elektrorecykling. – Wiele firm i organizacji odzysku nie chce finansować przetwarzania tych odpadów – wyjaśnia.
Co się zatem dzieje ze sprzętem, który został przetworzony tylko na papierze? Zdaniem Mirosława Baściuka lodówki są nielegalnie utylizowane przez firmy złomowe, które nie mają zezwolenia na zbieranie odpadów powstałych ze zużytych urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Z kolei z monitorów i telewizorów wymontowywane są metalowe elementy, a szkło z kineskopów, które w przetworzeniu jest drogie, składowane jest jako odpad opakowaniowy, czyli np. butelki.

Kontrola rynku

Nieprawidłowości w zakresie utylizacji elektrosprzętu możliwe są także dlatego, że żadne służby nie są w stanie wykazać łamania prawa. Faktyczną kontrolę nad recyklingiem odpadów sprawuje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Kontroluje on zakłady przetwarzania zużytego sprzętu, gdyż ich działalność w największym stopniu wpływa na jakość środowiska i właściwe gospodarowanie odpadami. W praktyce okazuje się jednak, że sprawdzenie informacji przekazywanych przez zakłady przetwarzania jest trudne. GIOŚ weryfikuje tylko dane zawarte w sprawozdaniach składanych przez przedsiębiorców.
– Weryfikacja sprawozdań może się odbyć jedynie poprzez porównanie zawartych w nich danych. Będzie ona jednak nieskuteczna w przypadku porozumienia się przedsiębiorców co do zawyżenia ilości sprzętu zebranego, przetworzonego i odzyskanego w kolejnych sprawozdaniach – mówi Piotr Ostapa, radca prawny z kancelarii Mamiński & Wspólnicy.



Kontrole są fikcją

Wystarczy zatem, że zakład przetwarzania porozumie się z organizacją odzysku, której przekaże potwierdzenie, że przetworzył odpowiednią ilość sprzętu, którym w rzeczywistości w ogóle się nie zajmował. Organizacja odzysku i przedsiębiorcy, którzy mają z nią podpisane umowy, wykażą z kolei w GIOŚ, że wypełnili ustawowe obowiązki w zakresie zbierania i przetwarzania zużytych urządzeń RTV i AGD.
– Kontrole są fikcją. Inspektorzy sprawdzają dane, a nie weryfikują, czy mała firma zatrudniająca zaledwie kilka osób jest w stanie rzeczywiście przetworzyć deklarowaną ilość zużytych telewizorów czy lodówek – zaznacza Grzegorz Skrzypczak.
W konsekwencji dochodzi nie tylko do fałszowania dokumentów potwierdzających przetworzenie odpowiedniej ilości sprzętu, ale i do nielegalnego demontażu urządzeń zawierających szkodliwe dla środowiska i zdrowia ludzi substancje.
Eksperci postulują wzmocnienie kontroli na poszczególnych etapach procesu zbiórki i przetwarzania odpadów.

Wady systemowe

– Jeżeli nie zostaną utworzone odpowiednie mechanizmy, to tracić na tym będą przede wszystkim uczciwi uczestnicy obrotu, którzy rzetelnie podchodzą do wykonywania swoich obowiązków. Nie będą oni w stanie finansowo konkurować z nieuczciwą konkurencją – uważa Marcin Mazgaj z kancelarii Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.
Rozwiązaniem problemu byłoby stworzenie informatycznego systemu.
– Analizowałby on i porównywał rzeczywiste przepływy zużytego sprzętu z ich dokumentowymi potwierdzeniami i przepływem środków finansowych. Pozwoliłoby to śledzić losy każdego urządzenia na wszystkich jego etapach – od przyjęcia np. starego telewizora w sklepie do jego przetworzenia w odpowiednim zakładzie – wyjaśnia Grzegorz Skrzypczak.
Eksperci postulują także wprowadzenie obowiązku rozliczania masy zebranych urządzeń według grupy kosztowej, a nie produktowej. Okazuje się, że w jednej grupie urządzeń są takie, których przetworzenie jest tanie, jak i takie, za które płaci się najwięcej. Powoduje to, że część firm zamiast ponosić koszty przetworzenia drogiego sprzętu, decydują się na ten tańszy.

Kary dla przedsiębiorców

Firmom, które przedstawiają nieprawdziwe zaświadczenia o ilości przetworzonego sprzętu, grozi grzywna do 5 tys. zł. Z kolei producentowi bądź importerowi, który nie finansuje systemu gospodarowania zużytymi urządzeniami i nie zbiera starych sprzętów oraz nie przekazuje ich do przetworzenia, grozi kara od 5 tys. zł do 500 tys. zł.
Podstawa prawna
Ustawa z 29 lipca 2005 r. o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz.U. nr 180, poz. 1495 z późn. Zm.)