Dzisiaj Trybunał Konstytucyjny jeszcze raz uchylił się do merytorycznej wypowiedzi. Ale problem znieważania narodu polskiego nadal istnieje.

Jutro lub pojutrze w New York Times znów pojawi się sformułowanie polskie obozy koncentracyjne. I znowu rzecznik rządu będzie musiał pisać listy protestacyjne do amerykańskich sekretarzy stanu. Problem ścigania osób znieważających Polskę poza granicami kraju istnieje.

Sprzeczność przepisów ustawy lustracyjnej z kodeksem karnym – także. Chodzi o sprawę honoru, ale warto też uregulować problem jasnymi, zrozumiałymi dla wszystkich zakazami i nakazami. Trzeba odpowiedzieć na pytanie: czy naukowców, dziennikarzy i pisarzy należy ścigać za publikacje kłamstw przy pomocy kodeksu karnego? Czy właściwą dla nich karą jest więzienie? Czy kwestie wolności wypowiedzi i nieskrępowana swoboda naukowa dochodzenia do prawdy muszą być przedmiotem zainteresowań prokuratorów?

Można powiedzieć, że Trybunał nie jest legislatorem. To prawda. Jednak do niego należy dbałość o przestrzeganie wzorców konstytucyjnych. Tymczasem dzisiejszy wyrok uznający niekonstytucyjność przepisów karnych odnosi się tylko do błędów formalnych, popełnionych przez parlamentarzystów w trakcie wnoszenia poprawek do ustawy. Efekt orzeczenia jest taki, że teoretycznie Sejm może uchwalić identyczny jak uchylony dziś przepis tyle, że przestrzegając poprawnej techniki legislacyjnej. Natomiast Rzeczni Praw Obywatelskich zapowiedział po rozprawie, że następny jego wniosek dotyczyć będzie kłamstwa oświęcimskiego. A zatem rozstrzygnięcie problemu przełożono tylko na później.