24 listopada Parlament Europejski podejmie decyzję w sprawie ostatecznej wersji prawa, które będzie określało zasady ograniczania dostępu do internetu. Przedstawiciele Parlamentu zapewniają, że przyjęcie propozycji zagwarantuje lepszą niż obecnie ochronę internautów. Przedstawiciel Partii Piratów również ją chwali, choć przyznaje, że idealna nie jest.

Europejscy prawodawcy od dłuższego czasu pracują nad Pakietem telekomunikacyjnym, który ma nowelizować wiele przepisów dotyczących telekomunikacji na obszarze Unii Europejskiej.

Pakiet dotyczy wielu spraw, ale od kilku miesięcy trwał spór pomiędzy Parlamentem Europejskim i Radą w sprawie przepisów, które uregulują kwestię odcinania internautów od sieci. Parlament wielokrotnie stawał na stanowisku, że potrzebne są przepisy gwarantujące, że nie dojdzie do ograniczenia dostępu do sieci bez sądu.Rada takich zapisów nie chciała, a mają one niemałe znaczenie choćby w kontekście tego, co dzieje się we Francji.

Tam już przegłosowano ustawę, która pozwoli na łatwe odcinanie internautów od sieci, jeśli specjalna agencja stwierdzi, iż naruszyli oni prawa autorskie (decyzję podejmuje sąd w trybie przyśpieszonym) Przed wakacjami (czyli przed kampanią wyborczą do europarlamentu) europosłowie jak lwy bronili poprawki 138, która gwarantowała internautom, że ograniczenie dostępu do internetu nie nastąpi bez zgody sądu. Kiedy rozpoczęła się nowa kadencja PE, deputowani znaleźli wspólny język z radą i wypracowali wspólny projekt.

Parlament zapewnia, że proponowane przepisy będą chronić internautów, ale trudno nie odnieść wrażenia, że po wyborach motywacja do walki o prawa internautów była mniejsza.Według PE tekst wypracowany w ramach porozumienia przewiduje, że ograniczenia dostępu do internetu mogą być nakładane jedynie, jeśli są one odpowiednie, proporcjonalne i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym.

Więcej w Dzienniku Internautów