Dużą szansę na zwrot majątków mają emigranci, którzy wyjechali z Polski w latach 70. Niemcy odzyskują nieruchomości na podstawie przedwojennych dokumentów. Sądy uznają, że do zasiedzenia poniemieckich majątków potrzeba aż 30 lat posiadania.
Sąd okręgowy w Olsztynie oddał niemieckiej rodzinie Lukaschewskich nieruchomość, którą gmina ponad dekadę temu przyznała polskiej rodzinie Smolińskich. Lukaschewscy wyemigrowali z Polski 26 lat temu. Sędzia uznał, że Smolińscy nie zasiedzieli nieruchomości, gdyż posiadali ją w złej wierze. Zdaniem sądu polska rodzina powinna bowiem wiedzieć, że nie przysługuje im prawo własności. Ten sam sąd okręgowy w innej sprawie przyznał niemieckim spadkobiercom państwa Reinsch, którzy wyjechali z Polski w latach 80., zajmowaną przez polską rodzinę Andrzejczyków nieruchomość. W tym przypadku oparł się na przedwojennym dokumencie, gdyż nie było polskiej księgi wieczystej. W podobnej sytuacji są setki rodzin. Pomimo iż większość z nich dawno zasiedziała zajmowane majątki, w księgach wieczystych nadal widnieją dawni, niemieccy właściciele.
– W księdze wieczystej dla mojej nieruchomości od kilkudziesięciu lat wpisane jest nazwisko Niemca, który występuje jako współwłaściciel. Na Mazurach jest to powszechne zjawisko – mówi czytelnik DGP.
Wszystko przez to, że polskie księgi wieczyste nie zostały uaktualnione.
– Jeżeli w księdze wieczystej nie ma aktualnego właściciela, to były właściciel ma roszczenie windykacyjne do obecnego posiadacza nieruchomości i może żądać od niego wydania nieruchomości – mówi radca prawny Lech Obara z Olsztyna.

Księgi bez mocy

Fakt, że w księgach wieczystych nadal figurują dawni właściciele niemieccy, nie dziwi Jarosława Trześniewskiego-Kwietnia, sędziego w stanie spoczynku, byłego przewodniczącego Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Mławie.
– Sądy wieczystoksięgowe działają tylko na wniosek i rozpoznają sprawę w jego granicach – wyjaśnia sędzia Trześniewski-Kwiecień.
Problem niemieckich roszczeń dotyczy jedynie tych ksiąg, w których wpisów własności dokonano po 1 stycznia 1947 r. Księgi z wpisami sprzed tej daty utraciły moc i są zamykane z urzędu, a następnie przekazywane do archiwów państwowych.
– Tak więc nie musimy obawiać się roszczeń byłych właścicieli, którzy musieli opuścić Ziemie Odzyskane zaraz po wojnie. Ich księgi wieczyste zostały bowiem założone przed 1947 rokiem – uspokaja sędzia.
Z powyższego wynika, że problem dotyczy tzw. późnych przesiedleńców, a więc tych, którzy wyjeżdżali z Polski w latach 70. Skarb Państwa przejmował ich nieruchomości i nie zawsze potwierdzał ten fakt odpowiednią decyzją. Poza tym wiele spośród wydanych decyzji jest wadliwych.



Korzystny upływ czasu

Wiele polskich rodzin obawia się, że zajmowane nieruchomości zostaną im odebrane. Decyzja sądu zależy od tego, ile czasu upłynęło od zajęcia nieruchomości, oraz od tego, czy rodzina posiadała nieruchomość w dobrej czy złej wierze. Ogólnie można powiedzieć, że posiadacz jest w dobrej wierze, jeżeli jest przekonany o tym, że przysługiwało mu prawo własności do zajmowanej nieruchomości.
– W przypadku dobrej wiary okres wymagany do zasiedzenia wynosi 20 lat. Gdy posiadacz był w złej wierze, musi posiadać nieruchomość przez co najmniej 30 lat. W obydwu przypadkach posiadanie nie może być przerwane – mówi Aleksandra Kamińska, prawnik działu nieruchomości w Kancelarii Gessel.
Jeżeli więc rodzina zajęła nieruchomość, wiedząc, iż nie przysługuje jej prawo własności, musi posiadać ją nieprzerwanie przez lat 30. Niestety nawet ci, którzy mają stosowne dokumenty, np. sądowe stwierdzenie nabycia własności przez zasiedzenie, ale nie ujawnili swojego prawa w księdze wieczystej, mogą mieć kłopoty. Tacy właściciele powinni jak najszybciej wystąpić o ujawnienie ich prawa w księdze wieczystej. Uregulowanie wpisu nie jest kosztowne. Opłata sądowa od wniosku wynosi 200 zł.

Trudna dobra wiara

Udowodnienie dobrej lub złej wiary posiadacza może być problemem, gdyż ocena zależy zawsze od konkretnego przypadku i towarzyszących mu okoliczności. Ogólnie można powiedzieć, że posiadacz jest w dobrej wierze, jeżeli jest przekonany o tym, że przysługiwało mu prawo własności do zajmowanej nieruchomości.
– Jeżeli jednak rodzina zajęła nieruchomość, wiedząc, iż nie przysługuje jej prawo własności, musi posiadać ją nieprzerwanie przez lat 30. Prawdopodobnie właśnie taka sytuacja ma miejsce w większości przypadków – tłumaczy Kamińska.
Zdaniem olsztyńskiego sądu tak właśnie było w przypadku Smolińskich. W styczniu 1983 r. w poniemieckim gospodarstwie ulokowały rodzinę władze gminy Nidzica. Uznały one bowiem, że poprzedni właściciel utracił prawo własności na podstawie ustawy z 1961 roku o gospodarce terenami w miastach i osiedlach.
– Niestety sędzia stwierdził, że Smolińscy wiedzieli, iż nie są właścicielami, bo nic za gospodarstwo nie zapłacili emigrującym do Niemiec Lukaschewskim – mówi radca prawny Lech Obara.
Nie było więc momentu przekazania prawa własności. Z powyższego wynika, że rodziny, które otrzymały poniemieckie majątki od władz lokalnych, powinny zdawać sobie sprawę z faktu, że nie zawsze oznacza to przejście na nich prawa własności. Muszę więc się liczyć z tym, że sądy mogą wymagać 30 lat nieprzerwanego posiadania, aby uznać ich za właścicieli.

Opieszałość starostów

Problem z nieuregulowanym stanem prawnym dotyczy także nieruchomości publicznych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało wykaz 100 tys. nieruchomości Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego, czekających na wpis do hipotek. Do 19 listopada tego roku starostowie mają wystąpić do sądów wieczystoksięgowych o wpis swojego prawa własności do ksiąg wieczystych. Plan nie zostanie jednak zrealizowany. Złożenie wniosku jest bowiem uzależnione od wcześniejszego przygotowania wykazu nieruchomości mających nieaktualne księgi wieczyste. Wielu starostów nie wykonało tego obowiązku.
– Minister spraw wewnętrznych i administracji powinien był do 19 sierpnia sporządzić zestawienie zbiorcze nieruchomości dla całego kraju. Zadanie nie zostało zakończone, gdyż około 36 powiatów nie przekazało żadnych danych – mówi Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. MSWiA wystąpiło do właściwych wojewodów o wyjaśnienie opóźnienia – dodaje rzecznik.
438 tys. osób wyjechało do Niemiec, pozostawiając swoje majątki w Polsce