Dlatego bagatelizowanie tego zjawiska przez prezesów sądów i szefów prokuratur, ale także urzędników z Ministerstwa Sprawiedliwości jest nie do przyjęcia. Z sądów znikają akta z powodu ludzkich błędów, anachronicznej organizacji pracy, a nawet klęsk żywiołowych. W ten sposób wiele dowodów ginie bezpowrotnie. Znam przypadki ukarania pracowników sekretariatów sądowych zwolnieniem z pracy. Ale takie sprawy kończą się zazwyczaj w sądzie pracy, gdyż winni nie akceptują tak radykalnego finału. Nie znam natomiast przypadku ukarania dyscyplinarnie sędziego za wynoszenie akt w plastikowej reklamówce do domu.