W tym roku zamawiających i wykonawców czekają kolejne dwie obszerne nowelizacje prawa zamówień publicznych. Jeden pakiet zmian ma charakter antykryzysowy i został już w trybie pilnym przyjęty przez rząd.
Drugi projekt wiąże się z potrzebą implementowania dyrektywy odwoławczej i właśnie trafił do uzgodnień międzyresortowych. Już sama wieść o następnych zmianach prawa jest dla uczestników rynku zamówień zła. Do tego kompletnie nie wiadomo, jak obie nowelizacje zostaną zsynchronizowane w czasie i jak przewidziane w nich rozwiązania mają się do siebie. Podzielenie zmian na dwie niemal jednocześnie przygotowane nowelizacje to wielki błąd, który pogłębi wrażenie chaosu i braku pewności prawa w zamówieniach publicznych. Konieczność dostosowania przepisów do dyrektyw unijnych nie powinna stanowić pretekstu do bezrefleksyjnego majstrowania przy przepisach. Nie powinno być tak, że rok bez nowelizacji jest traktowany przez wysokich urzędników jak rok stracony.