Posłowie chcą zlikwidować immunitet formalny, który chroni przed odpowiedzialnością karną. Ograniczenie możliwości wnoszenia weta przez prezydenta ma wzmocnić rząd. Część polityków opowiada się za wyborem głowy państwa przez Zgromadzenie Narodowe.
W tym tygodniu Sejm ma zająć się poselską poprawką do konstytucji uchylającą ochronę parlamentarzystów przed odpowiedzialnością karną za wykroczenia i przestępstwa pospolite.
Politycy PO uważają też, że konieczne jest sprecyzowanie przepisów konstytucji określających uprawnienia prezydenta i rządu. Chcą ograniczyć prawo prezydenta do składania weta. Zwracają także uwagę na potrzebę zmiany trybu wyboru prezydenta - postulując odejście od wyborów powszechnych na rzecz głosowania w Zgromadzeniu Narodowym.

Ograniczona nietykalność

Poprawka poselska, która ma być rozpatrywana jutro, zakłada zniesienie w całości tzw. immunitetu formalnego posłów i senatorów, który oznacza zakaz pociągania do odpowiedzialności karnej i administracyjnej parlamentarzystów. Obecnie w prawie konstytucyjnym obowiązuje tzw. ujemna przesłanka procesowa. Dopóki immunitet nie zostanie uchylony bądź poseł sam nie wyrazi zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności, dopóty nie jest dopuszczalne wszczęcie lub kontynuowanie postępowania przeciwko niemu.
Aby to zmienić, Sejm musi uchylić punkty 2, 3 i 4 art. 105 konstytucji. Zachowany zostanie jednak immunitet chroniący działalność posłów i senatorów, która wynika ze sprawowania mandatu. Jeśli więc dojdzie do zmiany konstytucji, to nadal posłowie i senatorowie nie będą mogli stanąć przed sądem w wyniku oskarżenia o szkodliwą lub błędną działalność wchodzącą w zakres sprawowanego mandatu poselskiego. Konstytucja wprost nie mówi, o jaką tu działalność chodzi, ale biorąc pod uwagę, że podstawową aktywnością parlamentarzysty jest praca w Sejmie i Senacie, zakres sprawowania mandatu oznacza udział w pracach legislacyjnych i kontrolnych. Poseł powinien być nietykalny jako sprawozdawca sejmowy, autor wniosków i zapytań, jako mówca parlamentarny i w czasie głosowania. Za działalność wchodzącą w zakres mandatu poseł odpowiada tylko przed Sejmem i przez ten Sejm może być ukarany, gdyż obowiązuje go regulamin parlamentarny.

Ostrożność w likwidacji

Większość konstytucjonalistów jest przeciwna całkowitemu zniesieniu immunitetu.
- Warto jednak zweryfikować jego zakres - twierdzi Jerzy Stępień, prezes Trybunału Konstytucyjnego.
- Odpowiedzialność za ewidentne występki czy nawet przestępstwa nie powinna być ograniczona immunitetem. Ale to marszałek Sejmu w pierwszej kolejności powinien dbać o właściwą postawę posłów - dodaje prezes TK.
- Trzy lata temu jeszcze byłem za zniesieniem immunitetu formalnego, ale teraz po doświadczeniach rządów PiS jestem przeciwny. Wtedy minister sprawiedliwości łamał prawo z korzyścią dla partii politycznej - mówi prof. Wiktor Osiatyński, konstytucjonalista z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie.
Profesor Osiatyński jest natomiast zwolennikiem odpowiedzialności posłów i senatorów w przypadku jazdy po pijanemu, po udowodnieniu winy przez sąd i przy zatrzymaniu na gorącym uczynku. Uważa też, że na wysokie stanowiska w państwie nie powinny być wybierane osoby skazane prawomocnym wyrokiem.

W imię zasady równości

- Utrzymywanie immunitetu formalnego, który wyklucza pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej za zwykłe przestępstwo bez zgody Sejmu w okresie sprawowania mandatu, nie ma racjonalnych podstaw - twierdzi prof. Włodzimierz Wróbel z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Profesor Wróbel podkreśla, że czym innym jest konieczność uzyskania zgody na zatrzymanie lub aresztowanie posła w związku z toczącym się postępowaniem karnym. Ta instytucja ma wykluczać możliwość szykanowania i wywierania nacisku na posłów w związku z wykonywaniem przez nich mandatu. Dodaje, że nie ulega wątpliwości, że prawomocne skazanie posła lub senatora za popełnienie przestępstwa umyślnego ściganego z oskarżenia publicznego powinno łączyć się z utratą mandatu.
- Skazanie za takie przestępstwo powinno także wykluczać możliwość ubiegania się o mandat poselski czy senatorski. Podobne rozwiązania dotyczą przecież także innych osób pełniących funkcje publiczne. A z parlamentu nie można tworzyć miejsca schronienia przed wymiarem sprawiedliwości - tłumaczy Włodzimierz Wróbel.
Podobnie uważa prof. Bogusław Banaszak z Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Przesłanki zachowania immunitetu formalnego nie mają racji bytu. Trudno sobie wyobrazić, aby organy państwowe, Policja czy Prokuratura, gorzej traktowały posła niż przeciętnego obywatela - wyjaśnia prof. Banaszak.
Dodaje, że zachowanie immunitetu uderza w zasady równości, jest przywilejem dla posła, który jak każdy powinien odpowiadać za swoje postępowanie, a kiedy łamie prawo - ponosić konsekwencje. Immunitet ma chronić parlament przed naruszeniem zasad demokracji, nie zaś posła przed sankcją za popełniony czyn.

Sądy są od karania

- Bardzo szeroki zakres immunitetu formalnego to dowód braku zaufania do niezawisłości sądów - uważa prof. Wróbel.
Zaznacza, że to sądy, a nie władza wykonawcza, decydują o odpowiedzialności karnej. Bez zmiany ustawy zasadniczej ograniczenie lub uchylenie immunitetu formalnego parlamentarzystów nie jest możliwe. Dodaje, że warto rozważyć zachowanie immunitetu przysługującego obecnie także innym osobom sprawującym funkcje organów konstytucyjnych państwa, np. rzecznikowi praw obywatelskich czy prezesowi NIK.

Inne poprawki konstytucyjne

Zdaniem wielu konstytucjonalistów do nowelizacji dojrzała też regulacja skargi konstytucyjnej. W Trybunale Konstytucyjnym każdy skarżący powinien mieć prawo poddać pod ocenę nie tylko ustawę czy rozporządzenie, ale również wyrok sądu.
- Obecnie jeśli obywatel skargę przed Trybunałem wygra, to musi wznowić postępowanie. To jest horrendum, niepotrzebna mitręga sądowa. Orzeczenie TK powinno uchylać wyrok sądu powszechnego - wyjaśnia prof. Banaszak.
W konstytucji nie uregulowano także wielu kwestii związanych z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Na przykład są ustawy, które wykonują prawo wspólnotowe, ale konstytucja milczy, kto projekty tych ustaw ma obowiązek zgłosić. Zwyczajowo rząd zgłasza ustawy dostosowujące, ale czyni to bez konstytucyjnych podstaw. Podobnie sprawa się przedstawia z wykonywaniem orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Żaden organ nie jest w konstytucji wskazany do podejmowania inicjatywy ustawodawczej w tym zakresie.
2/3 głosów w obecności co najmniej 230 posłów potrzeba do zmiany konstytucji
co najmniej 92 posłów musi przedłożyć projekt zmian w konstytucji