"Decyzja przedsiębiorcy o skorzystaniu z drogi sądowej podlega ocenie także z punktu widzenia kalkulacji ekonomicznej, w której ważną rolę odgrywają także koszty sądowe. Ustawodawca w kwestionowanym przepisie de facto odebrał w części spraw możliwość skorzystania z drogi odwoławczej" - uznał TK w uzasadnieniu środowego wyroku odnosząc się do obecnego brzmienia przepisu.
Zakwestionowany przez TK przepis ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych stanowi, że "od skargi na orzeczenie Krajowej Izby Odwoławczej przy Prezesie Urzędu Zamówień Publicznych pobiera się opłatę stałą w wysokości pięciokrotności wpisu wniesionego od odwołania w sprawie, której dotyczy skarga".
Sprawa trafiła do TK w imieniu spółki biorącej udział w przetargu o wartości zamówienia przekraczającej 30 tys. euro na świadczenie usługi odbioru odpadów komunalnych. W związku z rozstrzygnięciem przetargu spółka wystąpiła do KIO z odwołaniem. KIO oddaliła odwołanie. Na to rozstrzygnięcie spółka złożyła do sądu skargę wraz z wnioskiem o zwolnienie od kosztów sądowych w całości. Sąd oddalił wniosek i wezwał spółkę do uiszczenia opłaty od skargi - 75 tys. zł. W sierpniu 2016 r. sąd odrzucił zaś skargę spółki stwierdzając, że opłaty nie wniesiono.
Jak wskazywała spółka, ustalona przez zaskarżony w TK przepis opłata sądowa "jest rażąco wysoka nie tylko ze względu na możliwości finansowe przeciętnego oferenta, ale także w porównaniu z innymi opłatami sądowymi w sprawach cywilnych, jak również, gdy porównać wysokość opłaty sądowej w postępowaniu o zamówienie publiczne".
Argumentację tę podzielił w środę TK. "Mimo że ustawodawca dysponuje znaczną swobodą kształtowania opłat sądowych, to jednak obciążenia finansowe wynikające z tych opłat nie mogą być asymetryczne wobec wartości zamówienia i ewentualnych, spodziewanych z niego zysków" - uzasadnił Trybunał.
TK przyznał, że "istotnym problemem w systemie zamówień publicznych było bowiem spowolnianie postępowań wskutek oczywiście nieuzasadnionych odwołań niektórych wykonawców". "Tak też uzasadniano konieczność znacznego podwyższenia wysokości opłat sądowych od skargi na rozstrzygnięcie KIO" - dodano w uzasadnieniu.
Jednakże - jak wywodził TK - "nawet bowiem potencjalne nadużywanie skargi na orzeczenie KIO, czy jej instrumentalne wykorzystywanie w bieżącej praktyce do +blokowania+ postępowań w sprawach o udzielenie zamówienia publicznego, nie wstrzymuje zawarcia umowy o zamówienie publiczne, a w każdym razie możliwości tej nie wyłącza". "Należy przypomnieć w tym miejscu pogląd TK, że szybkość rozpoznania sprawy nie jest wartością absolutną, na rzecz której można poświęcić ochronę praw podmiotowych jednostki" - dodał Trybunał.
Jednocześnie zaznaczył, że także rząd dostrzegł, iż opłata ta w obowiązującej wysokości "uznawana jest przez większość wykonawców za istotną barierę utrudniającą korzystanie z tego środka ochrony prawnej i w efekcie zaskarżalność orzeczeń KIO na poziomie kilku procent nie zapewnia skutecznej kontroli jej orzecznictwa".
Dlatego - jak przypomniano w uzasadnieniu wyroku TK - od początku 2021 r. wchodzą w życie uchwalone we wrześniu 2019 r. przepisy wprowadzające ustawę Prawo zamówień publicznych, w których zawarto m.in. nowe brzmienie zakwestionowanego w środę przez TK artykułu. "Od skargi na orzeczenie KIO przy Prezesie Urzędu Zamówień Publicznych pobiera się opłatę stałą w wysokości trzykrotności wpisu wniesionego od odwołania w sprawie, której dotyczy skarga" - głosi nowa wersja tej regulacji.
TK rozpoznał sprawę w składzie pięciu sędziów. Składowi orzekającemu przewodniczył sędzia Bartłomiej Sochański, zaś sprawozdawcą był sędzia Jakub Stelina. Orzeczenie zapadło jednogłośnie.