Nie można wydłużyć kadencji organu spółdzielni tuż przed jej zakończeniem, już po dokonaniu częściowo wyboru nowych osób. Taki sposób przedłużania sobie władzy jest niedopuszczalny. Wynika tak z wyroku stołecznego sądu.
DGP
Sprawa dotyczy Spółdzielni Mieszkaniowej „Bródno”, w której powstało zamieszanie wokół wyboru najpierw członków rad osiedli, a potem rady nadzorczej. To jeden z najgłośniejszych sporów spółdzielczych ostatnich lat, bowiem stołeczna kooperatywa jest jedną z największych w Polsce.
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie właśnie przyznał rację jednemu ze spółdzielców, Tomaszowi Szynkiewiczowi, który uznał, że praktyka władz kooperatywy była niedopuszczalna.

Anulujemy, bo przegramy

Statut SM „Bródno” zakłada, że kandydatów do rady nadzorczej wybierają rady czterech osiedli (walne głosuje wyłącznie nad kandydaturami zaakceptowanymi przez rady osiedli). Kadencja rad miała upłynąć w 2018 r., co by oznaczało, że w 2019 r. osoby do rady nadzorczej wskazaliby nowi wybrańcy spółdzielców. Władze kooperatywy postanowiły jednak w 2018 r. wydłużyć kadencję rad osiedli o rok – zaznaczając, że postanowienie to dotyczy nie następnej kadencji, lecz już tej trwającej. Walne zgromadzenie, na którym zwolennicy władz mieli większość, to przegłosowało. Tym oto sposobem w 2019 r. wyboru nowej rady nadzorczej, która z kolei wybiera zarząd, dokonali „starzy” działacze, a nie „nowi”.
Co istotne, wyborów do rad osiedli dokonują z kolei zebrania kolonii. Te zwoływał zarząd – wyznaczył je na przełom listopada i grudnia 2018 r. Zaplanowano kilkanaście spotkań, a dwa ostatnie powinny odbyć się 6 grudnia. Spotkanie po spotkaniu okazywało się, że sprzyjający prezesowi kandydaci przegrywają z kretesem. W przeddzień ostatnich dwóch głosowań było już jasne, że większość w radach osiedli będą mieli ludzie nieprzychylni władzom spółdzielni, co w praktyce oznaczało, że kierownictwo zostanie przy okazji najbliższego walnego zgromadzenia wymienione. Kilka godzin przed ostatnimi zebraniami wyborczymi pracownicy administracyjni spółdzielni zaczęli dzwonić do ludzi, a gospodarze domów wywieszać na klatkach ogłoszenia. Wskazywano, że procedura wyborcza zostaje przerwana, a wyniki tych wyborów, które już zostały przeprowadzone, anulowane. Decyzję podjęli ówczesny prezes zarządu Krzysztof Szczurowski i dwoje zastępców: Barbara Estkowska i Cezary Sierpiński. Powód? Udało im się skutecznie zarejestrować nowy statut spółdzielni w Krajowym Rejestrze Sądowym. A o rejestracji – jak przekonywali – dowiedzieli się dopiero ostatniego dnia wyborów.
Pod koniec 2019 r. w wyborach do rad osiedli dostały się już w większości inne osoby.

Wydłużenie kadencji

Eksperci na łamach DGP wskazywali, że taka praktyka była niewłaściwa. Pytaliśmy m.in. o to, czy można wydłużyć kadencję organu, która już trwa.
– Takie założenie jest bardzo niebezpieczne. A tłumaczenie, że to walne zgromadzenie spółdzielni podjęło taką decyzję, jest wyjaśnieniem dla naiwnych – uważała prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku.
– Nie mam wątpliwości, że kadencja takich organów jak rada osiedla może być wydłużona. Ale nie mam też wątpliwości, że taka zmiana musi być zmianą od kolejnej kadencji – stwierdził z kolei adwokat Radosław Płonka z kancelarii Płonka Ozga.
Do tego samego przekonania doszedł właśnie sąd. Stwierdził on, że nie wolno było wydłużyć kadencji „starym” członkom rad. Tym bardziej, że w znacznej części dokonano już wyboru nowych osób na stanowisko, który to wybór – zdaniem władz spółdzielni – anulowano wskutek wpisu zmiany statutu w KRS. Zdaniem sądu jednak było to podejście nieprawidłowe. Choćby z tego względu, że zgodnie z przepisami spółdzielczymi, w tym statutem pozwanej spółdzielni, mandaty „starych” członków wygasły z chwilą wyboru nowych osób. Gdyby przyznać rację szefostwu „Bródna”, byłoby tak, że jedna osoba najpierw utraciła mandat (bo został wybrany ktoś inny na jej miejsce), a potem go odzyskała (bo wydłużono jej kadencję).
Skoro zaś wybór członków rad osiedli był obarczony poważną wadą, to było tak również z późniejszym wyborem osób do rady nadzorczej.
„Późniejszy wybór członków Rady Nadzorczej (...) został przeprowadzony spośród osób wskazanych przez Rady Osiedli, których członkowie nie mieli już mandatu do sprawowania swoich funkcji. Stanowi to w oczywisty sposób naruszenie dobrych obyczajów w postaci respektowania zasady samorządności spółdzielni mieszkaniowej i uzasadnia uchylenie uchwały” – stwierdził sąd.
Sąd podkreślił, że to właśnie członkowie rady nadzorczej są szczególnie istotni, gdyż sprawują pieczę i dbałość o interesy spółdzielni. Nie można więc dopuścić do sytuacji, w której realna kontrola nad działalnością kooperatywy powierzona jest osobom wskazanym przez ludzi nieuprawnionych do podejmowania tego typu decyzji.
Co to oznacza w praktyce? Niewiele. Wyrok jest bowiem nieprawomocny i władze spółdzielni mogą się od niego odwołać. Zanim zapadnie orzeczenie prawomocne, najprawdopodobniej dojdzie już do kolejnych wyborów do rady nadzorczej (obecna kadencja kończy się w 2022 r.).
*autor jest członkiem SM „Bródno”

orzecznictwo

Wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie z 27 października 2020 r., sygn. akt I C 758/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia