Sejm do tej pory nie wybrał nowego rzecznika praw obywatelskich, mimo że kadencja sprawującego ten urząd Adama Bodnara upłynęła 9 września. Przedstawiciele parlamentarnej większości nie zgłosili nawet kandydata, skierowali natomiast do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie regulacji, na podstawie których dotychczasowy RPO pełni obowiązki do czasu wyboru następcy.
Stanowisko w tej sprawie przedstawiła właśnie marszałek Sejmu. Stwierdzając, że „kwestionowany przepis godzi w zasadę lojalności państwa względem obywatela, która wywodzona jest z zasady demokratycznego państwa prawnego (art. 2 Konstytucji).
Obywatele mają uzasadnione oczekiwanie w stosunku do parlamentu, że konstytucyjny obowiązek powołania Rzecznika Praw Obywatelskich zostanie zrealizowany. Sprawowanie przez Rzecznika obowiązków po upływie kadencji stwarza po stronie obywateli poczucie braku bezpieczeństwa prawnego.
Nie można wykluczyć, że działalność Rzecznika po upływie 5-letniej kadencji wykonywana na konstytucyjnie wątpliwej podstawie prawnej oraz udział w postępowaniach przed sądami czy trybunałami krajowymi lub międzynarodowymi może być podważany”.
Wyboru RPO dokonuje Sejm za zgodą Senatu. Pomimo, iż art. 3 ust. 6 ustawy o rzeczniku praw obywatelskich (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 627) zapewnia ciągłość pracy instytucji na wypadek, gdyby dany kandydat nie uzyskał od razu akceptacji obydwu izb, to zdaniem marszałek Sejmu jego brzmienie jest demotywujące. – Istnienie w systemie prawnym art. 3 ust. 6 nie wpływa też stymulująco na proces powoływania nowego RPO, gdyż nie sprzyja osiągnięciu oczekiwanych przez konstytucję uzgodnień i kompromisu pomiędzy Sejmem a Senatem – uważa marszałek.
Tymczasem, jak wskazywał w swoim stanowisku RPO, zakwestionowanie wskazanego przepisu może doprowadzić do sparaliżowania działań także innych organów. Dokładnie takie same regulacje obowiązują w przypadku wyboru prezesów Najwyższej Izby Kontroli i Narodowego Banku Polskiego.