- Nie widzę możliwości, żeby wyrok TK nie został opublikowany. Premier, jako osoba odpowiedzialna za wydawanie Dziennika Ustaw, musiałby przyznać, że orzeczenie Trybunału jest wyrokiem nieistniejącym - mówi dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji został wydany w ubiegły czwartek, ale do tej pory nie został opublikowany. Czy jest taka możliwość, że to w ogóle nie nastąpi?

Nie widzę możliwości, żeby tak się stało. Premier, jako osoba odpowiedzialna za wydawanie Dziennika Ustaw, musiałby przyznać, że uznaje, iż wyrok Trybunału nie jest wyrokiem. Teoretycznie prezes Trybunału Konstytucyjnego mogłaby nie zarządzić publikacji wyroku, ale też trudno jest mi sobie wyobrazić taką sytuację.

Oczywiście, wyrok TK powinien być opublikowany niezwłocznie, ale prawo nie określa jakichś sztywnych terminów. Nie wiemy czy orzeczenie będzie opublikowane w tym tygodniu, czy w przyszłym. Jeśli premier będzie przez długi czas zwlekał z publikacją, to znajdziemy się w sytuacji niepewności prawnej, gdy tylko od dobrej woli premiera będzie zależało, kiedy wyrok wejdzie w życie i zajdą wynikające z niego skutki. Zwracam uwagę, że TK nie odroczył utraty mocy obowiązującej przepisu, a zatem z chwilą publikacji dojdzie do zmiany stanu prawnego. Poprzez zmianę stanu prawnego mam na myśli uchylenie tego przepisu, który został uznany za niekonstytucyjny.

Czyli przed publikacją wyroku aborcja ze względu na wadę płodu jest zgodna z konstytucją.

Przed publikacją wyroku, przepis dający możliwość aborcji w przypadku wad płodu obowiązuje i musi być honorowany.

Zaznaczyć należy, że w przeszłości były takie tezy, iż przed publikacją wyroku w Dzienniku Ustaw następuje utrata domniemania konstytucyjności przepisu, co też sądy powinny brać pod uwagę rozstrzygając konkretne sprawy.

Proszę wytłumaczyć, co to znaczy „utrata domniemania konstytucyjności przepisu”.

Wyobraźmy sobie, że Trybunał Konstytucyjny uznaje, że przepis ustanawiający karę za jakiś czyn jest niezgodny z konstytucją. Wtedy przed ogłoszeniem wyroku sąd karny, rozstrzygając o odpowiedzialności, powinien to uwzględnić.

W sprawie czwartkowego wyroku TK mamy do czynienia z sytuacja w drugą stronę, ponieważ skutkiem orzeczenia jest zaostrzenie odpowiedzialności karnej. Innymi słowy, to co dotychczas nie było karane, będzie.

W mojej opinii, mając na uwadze zasadę nullum crimen sine lege (z łac. nie ma przestępstwa bez ustawy – red.), dopóki wyrok nie zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw, to nie można nikogo karać za dokonywanie aborcji na podstawie przesłanki, która została uznana za niekonstytucyjną, ale jeszcze nie jest uchylona w skutek nie opublikowania wyroku.

Wcześniej już mieliśmy przypadki nieopublikowania wyroków.

Tak, to prawda, ale czy tak się stanie w tym przypadku, nikt nie może dać gwarancji. Trzeba zaznaczyć, że premier nie ma kompetencji do decydowania, który wyrok zostanie opublikowany, a który nie. Jeżeli premier uznałby, że czwartkowy wyrok TK nie jest wyrokiem wskutek tego, że został wydany w nieważnym składzie, to musiałby uznać, że wszystkie wyroki wydane przez TK w taki składzie nie są wyrokami.

Czego możemy się spodziewać po tym, jak wyrok TK zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw?

Po opublikowaniu decyzji TK możemy się spodziewać sporów czy ten wyrok wywołuje skutki prawne, czy jest wyrokiem nieistniejącym. Będzie to spór w dużej mierze teoretyczny po stronie prawników, konstytucjonalistów i karnistów.

A co z lekarzami?

Opublikowany wyrok wywoła skutki w praktyce, co oznacza, że lekarze zapewne będą się bali przeprowadzać aborcję. Fakt, że jakiś prawnik powie lekarzom w wywiadzie, że wyrok TK jest nieistniejący, będzie małą zachętą dla specjalisty, który będzie chciał przeprowadzić zabieg aborcji. Lekarz będzie musiał się liczyć z odpowiedzialnością karną, nawet jeżeli w toku postępowania będzie mógł argumentować, że wyrok TK jest wyrokiem nieistniejącym. Dla lekarza to jest daleko idąca uciążliwość, w tym możliwość np. zawieszenia mu prawa do wykonywania zawodu i ryzyko poważnych sankcji.

Zauważmy też, że prawo penalizuje również nakłanianie kobiety do aborcji niezgodnie z ustawą oraz pomaganie jej w tym. Skutki wyroku w obszarze prawa karnego mogą zatem wpłynąć nie tylko na sytuację lekarzy.

Czy w tej sytuacji jest możliwy jeszcze jakiś ruch po stronie parlamentu?

Sejm mógłby uchwalić podobny, ale trochę inaczej sformułowany przepis w sprawie aborcji i ten przepis mógłby być ponownie zaskarżony do TK, który z kolei mógłby wydać inny wyrok. Jeżeli Trybunał chce odstąpić od jakiejś zasady wyrażonej w pełnym składzie, to w pełnym składzie też powinien wydać nowe orzeczenie. Jest podstawa prawna, żeby TK zmieniał swoje orzecznictwo, ale oczywiście w tym przypadku to byłoby dość trudne do wytłumaczenia. Jednak mając na uwadze obecną sytuację w Trybunale, nie można wykluczać żadnej opcji. Oczywiście, parlament mógłby także doprowadzić do zmiany Konstytucji i uporządkować w ten sposób sytuację w Trybunale, ale to jeszcze mniej prawdopodobne.