Senackie zmiany w nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt z zasady ucieszyły zarówno samorządowców, jak i organizacje prozwierzęce. Chociaż jest to entuzjazm okupiony kilkoma gorzkimi pigułkami.



Na ostatnim posiedzeniu Senatu głośną „piątkę dla zwierząt” przyjęto z kilkudziesięcioma poprawkami, które miejscami odwracają do góry nogami mechanizmy uchwalone przez Sejm. Oprócz głośnych kwestii dotyczących uboju rytualnego, przemysłu futrzarskiego oraz odszkodowań dla hodowców, senatorowie wnieśli zmiany w regulacjach dotyczących schronisk oraz procedury odbioru zwierzęcia.

Nie mieszać w „siódemce”

Zmiany dotyczą m.in. budzącego kontrowersje art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt dotyczącego odbioru zwierzęcia. Senat zdecydował, że organizacje nie będą jednak musiały czekać na asystę służb podczas interwencji.
Już na etapie prac sejmowych alarmowały, że wydłużyłoby to znacząco czas jej podjęcia. – Nie rozumiem, dlaczego w przypadku ludzi zakłada się, że istnieją tzw. złote cztery minuty, w czasie których kluczowe jest podjęcie działań, zaś zwierzęta będą mogły czekać właściwie dowolną ilość czasu na asystę policji – argumentował Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
Odrzucono jednak jedocześnie przepis, zgodnie z którym każdy mógłby odebrać właścicielowi zwierzę, w sytuacji bezpośredniego zagrożenia jego zdrowia i życia.
Decyzja o pozostawieniu status quo w procedurze odbioru zwierząt odbierana jest pozytywnie zarówno przez organizacje pozarządowe, jak i funkcjonariuszy. – Zupełnie niezrozumiałe było dla nas dawanie większych uprawnień każdemu do samodzielnego reagowania, zaś na wyspecjalizowanych organizacjach wymuszanie konieczności działania wyłącznie w asyście – zwraca uwagę Fundacja na rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE.
Zadowoleni są również przedstawiciele służb. Piotr Saternus, prezes Polskiego Związku Straży Miejskich i Gminnych, wskazuje na mało precyzyjne przepisy zwłaszcza w kontekście „obywatelskiego odbioru”, zaś Andrzej Szary z NSZZ Policjantów – na brak infrastruktury i zasobów, by sprostać zaproponowanym przez Sejm obowiązkom. – Trudno mi sobie wyobrazić, że policja miałaby przejmować takie zwierzęta, organizować im opiekę i jeszcze sporządzić odpowiednią dokumentację na cele ewentualnego postępowania sądowego, a wszystko przy wakatach rzędu 8 tys. funkcjonariuszy – argumentuje.

Schroniska – progres czy regres?

W Senacie zrezygnowano również z regulacji, zgodnie z którą schroniska miały być prowadzone wyłącznie przez samorządy lub organizacje pozarządowe. Dopuszczono bowiem do tej grupy również prywatnych przedsiębiorców, którzy uzyskają wpis na ministerialną listę. Będą jednak musieli spełnić kilka przesłanek, m.in. prowadzić działalność dotyczącą zwierząt przez dwa lata, dawać gwarancję należytego wykonywania uprawnień mających na celu ochronę zwierząt oraz zatrudniać osoby z nieposzlakowaną opinią, które nie były skazane prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo względem zwierzęcia lub z użyciem przemocy.
Tutaj już oceny są podzielone. – Od początku argumentowaliśmy, by nie ograniczać form prawnych prowadzenia schronisk albo nawet je rozwinąć tak, by każda jednostka mogła wybrać najbardziej optymalną dla siebie opcję. Dlatego przywrócenie możliwości korzystania ze schronisk komercyjnych uznajemy za sukces – wskazuje Tomasz Telesiński ze Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski. Przekonuje przy tym, że dzięki porozumieniom samorządów z przedsiębiorcami zwiększy się możliwość kontroli, co w jego opinii powinno ograniczyć skalę nadużyć.
Jednak to, co dla samorządów jest sukcesem, organizacje prozwierzęce rozpatrują w kategorii porażki. – Mamy nadzieję, że posłowie pochylą się raz jeszcze nad niebezpieczeństwami związanymi z komercyjnymi schroniskami – mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt. Wskazuje przy tym, że brak inicjatywy w tym względzie może wiązać się z kolejnymi sprawami takimi jak głośny przypadek schroniska w Radysach, gdzie dochodziło do skandalicznych zaniedbań. – W dalszym ciągu uważamy, że ze względu na obowiązki sprawozdawcze i kontrolę na poziomie ministerstwa, wojewody czy zewnętrznego audytora, przekazanie opieki nad bezdomnymi zwierzętami tylko organizacjom pozarządowym i jednostkom samorządowym było dobrym pomysłem – przekonuje.

Chipowanie – pełne zwycięstwo

Senat wprowadził do ustawy również odrzucony na etapie prac sejmowych obowiązek chipowania psów powyżej trzeciego miesiąca życia. Dotychczasowy rejestr wydanych paszportów prowadzony przez Krajową Radę Lekarsko-Weterynaryjną zostanie rozszerzony o dane właścicieli zachipowanych zwierząt. Tutaj zarówno organizacje, jak i samorządowcy ogłaszają sukces. – Jesteśmy usatysfakcjonowani tą poprawką, bowiem dobrze funkcjonujący system z pewnością zmniejszy skalę problemu bezpańskich psów – wskazuje Tomasz Telesiński.
Poprawkami Senatu zajmie się teraz Sejm. Nie ma jednak pewności co do dalszych losów ustawy. Coraz głośniej mówi się, że może ona trafić do zamrażarki. Sejm nie ma bowiem określonego czasu na jej rozpatrzenie.
Etap legislacyjny
Ustawa ponownie skierowana do Sejmu