Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego utrzymała wczoraj w mocy wyrok uniewinniający prokurator rejonową od zarzutów popełnienia błędów w nadzorze (sygn. akt II DSI 24/20).
Sprawa rozpoczęła się w czerwcu 2018 r., gdy zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy prokuratorze generalnym wszczął postępowanie dotyczące prokurator rejonowej w Wieliczce. Rzecznik zarzucał jej, że w wyniku popełnionych przez nią błędów i zaniedbań przy nadzorze nad śledztwem prawo jazdy zatrzymane oskarżonemu zostało mu zbyt późno zwrócone (a ponadto w ogóle nie powinno być zabrane). Chodziło o to, że pismo będące w istocie wnioskiem o zwrot zatrzymanego dokumentu, zostało przez obie śledcze (nadzorującą i nadzorowaną) uznane za odwołanie od postanowienia o zatrzymaniu prawa jazdy.
Ponieważ minął termin na wniesienie środka odwoławczego, nie został on uwzględniony, a oskarżony złożył zażalenie na postanowienie o odmowie uwzględnienia go. Obwiniona prokurator przekazała je do sądu wraz z wnioskiem o nieuwzględnianie. Jednak Sąd Rejonowy w Wieliczce wskazał, że postępowanie odwoławcze w ogóle nie powinno być wszczynane, a pierwsze pismo oskarżonego było w istocie wnioskiem o zwrot prawa jazdy, nie zażaleniem na jego zatrzymanie.
Sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym w lutym 2020 r. uniewinnił obwinioną, ale odwołanie od tego wyroku złożył rzecznik dyscyplinarny. Obecny wczoraj na rozprawie w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego obrońca śledczej wskazał, że w międzyczasie SN prawomocnie uniewinnił prokurator nadzorowaną w tej sprawie. Wobec tego, skoro jej działania nie stanowiły deliktu, to również zaniedbania prokurator nadzorującej nie mogły być uznane za oczywiste i rażące naruszenie przepisów.
Rzecznik dyscyplinarny kwestionował ten argument, podnosząc, że jej rolą jako prokurator nadrzędnej było właśnie wyłapywanie nieprawidłowości. I chociaż miała do tego narzędzia, nie podjęła działań, by im zapobiec.
Izba Dyscyplinarna SN jednak podtrzymała w mocy wyrok uniewinniający. Wskazała, że aby mówić o delikcie, naruszenie przepisów musi być zarówno rażące, jak i oczywiste. Tymczasem błędna ocena charakteru pisma dokonana przez obwinioną mieściła się w zakresie swobodnej oceny dowodów i została uchylona w ramach kontroli sądowej, co jest normalną częścią postępowania. Wadliwość decyzji o odmowie uwzględnienia zażalenia nie stanowi więc naruszenia prawa. Podobnie nie było przesłanek, by prokurator nadzorująca wydała nadzorowanej polecenie wykonania konkretnej czynności, co wynika z zasady niezależności prokuratora. Opóźnienie zwrotu prawa jazdy stanowi faktycznie dolegliwość, jednak nie jest to przedmiotem postępowania przed Sądem Najwyższym – stwierdziła ID.