- W sytuacji pandemicznej staraliśmy się wprowadzić odpowiednie rozwiązania umożliwiające odbycie zgromadzeń zarówno w większych, jak i mniejszych izbach - mówi w wywiadzie dla DGP Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta w niedawnym wywiadzie na łamach DGP wielokrotnie chwalił samorząd radców. Za to, że – w odróżnieniu od adwokatury – pomyślał zawczasu, żeby zabiegać o odpowiednie zmiany legislacyjne, które pozwolą przeprowadzić zgromadzenia w czasie pandemii.
Mamy działający przy KRRP Ośrodek Badań, Studiów i Legislacji. Zajmuje się on monitorowaniem na bieżąco wszystkich zmian prawnych dotyczących samorządu i opracowywaniem własnych propozycji. Ośrodek od początku pandemii sygnalizował konieczność zmian legislacyjnych i śledził to, co działo się na poziomie rządowym z projektami aktów prawnych. Dlatego mogliśmy szybko przedstawić propozycje i sugestie co do konkretnych zmian. To jest jeden element sukcesu. A drugi to nasza wytrwałość. Nie wszystko się udało za pierwszym razem. Występowaliśmy do szefów klubów parlamentarnych, premiera, Ministerstwa Sprawiedliwości. Prosiliśmy więc o pomoc wszystkie organy państwa, które mogą rozpocząć proces legislacyjny. Kluczem była więc nasza konsekwencja i wiara w to, że musi się udać, bo trzeba w tym roku przeprowadzić proces wyborczy. Proces ten rozpoczyna się w izbach, którym musimy pomóc i doprowadzić do tego, by odbył się zjazd.
Planowany on jest na początek listopada w formule tradycyjnej. Na ostatnim spotkaniu członków Krajowej Rady Radców Prawnych, przeprowadzonym z wykorzystaniem środków komunikowania na odległość, przeważył pogląd o jednodniowym zjeździe wyborczym oraz konieczności podjęcia działań w celu stworzenia możliwości prawnych, gdyby ze względu na zakazy sanitarne zjazd w tradycyjny sposób odbyć się nie mógł.
Czy te działania Krajowa Rada Radców Prawnych prowadziła sama czy wspólnie z adwokaturą?
Adwokatura ma nieco inne warunki wyborcze i tam panowała opinia, że zmiany raczej nie są potrzebne. NRA od początku prezentowała stanowisko, że są w stanie przeprowadzić ten proces jesienią, bo jest on prostszy niż nasz. Głosowanie jest jednoetapowe – bezpośrednie, u nas dwuetapowe, bo wybieramy delegatów. Stąd wynikały różnice między naszymi stanowiskami.
To dziwne, bo u radców głosuje się przez delegatów, a zatem zgromadzenia te są mniejsze niż w adwokaturze. I mimo to konieczne były zmiany przepisów?
Niekoniecznie są mniejsze, bo w kilku izbach mamy ponad tysiąc delegatów. Nie jest to co prawda tyle, ile w warszawskiej izbie adwokackiej, ale i tak dużo. Na pierwszym miejscu stawialiśmy i stawiamy zdrowie i życie naszych kolegów. W sytuacji pandemicznej staraliśmy się wprowadzić odpowiednie rozwiązania umożliwiające odbycie zgromadzeń zarówno w większych, jak i mniejszych izbach. Potrzebne były dwie kategorie zmian. Pierwsza taka, by umożliwiała (bo dotąd ustawa tego nie dopuszczała) podejmowanie uchwał przez krajową radę, rady okręgowe i prezydium w trybie online. Gdybyśmy do tej zmiany nie zdołali przekonać polityków, to musielibyśmy się spotykać w sposób tradycyjny – co w pewnym momencie rozwoju pandemii było niemożliwe, a w innych wiązało się z dużym ryzykiem. Groził więc nam paraliż. Możliwość podejmowania uchwał online bardzo ułatwiła pracę prezydium – mogliśmy się spotykać co tydzień i podejmować działania bieżące i interwencyjne właśnie w tym trybie. Druga kategoria dotyczyła procesu wyborczego. Chodziło o to, by dać inną możliwość niż pojawienie się równocześnie w jednym miejscu wszystkich uprawnionych do głosowania w danym regionie, a jak mówiłem, jest to często kilkaset osób. Samorząd radcowski uregulował proces wyborczy w ordynacji wyborczej – ona też była znaczącym ułatwieniem, bo określa, jak ten proces wyborczy przebiega i w jaki sposób należy zgłaszać kandydatów na delegatów.