Rozwiązania wprowadzone w 2017 r. ustawą o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia dochodzenia wierzytelności (Dz.U. z 2017 r. poz. 933) mogą znaleźć szerokie zastosowanie w dobie gospodarki postpandemicznej. Nowelizacja była jednym z elementów „Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”.
Chodzi przede wszystkim o zmiany dotyczące postępowania zabezpieczającego z kodeksu postępowania cywilnego, w którym dokonano kilku istotnych korekt in plus. Samo postępowanie zabezpieczające jest procedurą samodzielną, choć jego funkcja jest ściśle związana z możliwością egzekucji zasądzonego w przyszłości roszczenia.
Postępowanie to ma na celu przeciwdziałanie negatywnym konsekwencjom związanym z upływem czasu, jaki jest potrzebny do należytego wyjaśnienia i rozstrzygnięcia sprawy. Polega ono na tymczasowym uregulowaniu stosunków między stronami sporu w ten sposób, aby z jednej strony zagwarantować możliwość wykonania prawomocnego orzeczenia, a z drugiej – nie obciążać obowiązanego ponad miarę.
Jednym z rodzajów zabezpieczenia zarówno roszczeń pieniężnych, jak i niepieniężnych jest sądowy zakaz zbywania lub obciążania nieruchomości albo spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Jednak efektywność tej formy ochrony była osłabiona z powodu rozbieżności w stosowanych przez sądy sankcjach za postępowanie obowiązanego wbrew temu zakazowi.
W szczególności Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach opowiadał się za bezskutecznością względną, uznając, że czynność taka nie jest niezgodna z prawem ani nie prowadzi do obejścia prawa (wyrok z 1970 r., sygn. akt II CR 517/70; postanowienie z 2004 r., sygn. akt V CK 347/02). Przyjęta linia orzecznicza była kontrowersyjna, ponieważ łamała dyrektywy wykładni językowej oraz funkcjonalnej. Ponadto sądy powszechne w większości nie miały wątpliwości, że czynność dokonana wbrew sądowemu zakazowi zbycia jest bezwzględnie nieważna. Uznawały, że skutkiem postanowienia zakazującego jest pozbawienie obowiązanego jednego z uprawnień właścicielskich, jakim jest prawo do rozporządzania rzeczą (m.in. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach, sygn. akt I ACa 614/07, wyrok SA w Poznaniu, sygn. akt I ACz 487/13, wreszcie SN z 11 maja 2017 r., sygn. akt II CSK 187/16).
Dostrzegając zróżnicowanie w orzecznictwie, ustawodawca zdecydował się jednoznacznie przesądzić, że rację mają te sądy, które uznawały, że czynność prawna dokonana wbrew zakazowi zbycia nieruchomości lub spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu jest bezwzględnie nieważna.
Z zadowoleniem należy przyjąć, że prawodawca nie zatrzymał się w połowie drogi i nałożył nowy obowiązek na sądy orzekające zakaz. Od 2017 r. postanowienia zakazujące rozporządzenia nieruchomościami są przekazywane sądom wieczystoksięgowym, aby dokonywały one odpowiednich wpisów z urzędu. Następnie sąd wieczystoksięgowy, po dokonaniu wpisu ostrzeżenia, informuje obowiązanego o wydanym postanowieniu zabezpieczającym.
Układ ten ma na celu zapobieżenie sytuacjom, w których obowiązani pierwsi otrzymywali postanowienia zakazujące zbywania lub obciążania nieruchomości, zanim były one ujawniane w księgach wieczystych i dokonywali szybkiego rozporządzenia przedmiotem objętym zakazem, według zasady: „kto pierwszy, ten lepszy”.
Niestety prawodawca w przypadku orzeczenia zabezpieczającego roszczenie pieniężne przez zakaz zbywania nieruchomości, która nie ma urządzonej księgi wieczystej lub której księga wieczysta zaginęła lub uległa zniszczeniu, nie nałożył obowiązku przekazywania postanowień sądom wieczystoksięgowym. Mając na uwadze cele reformy wysłowione w uzasadnieniu projektu i następnie powtarzane w trakcie konsultacji społecznych, ten brak należałoby uznać za oczywistą omyłkę pisarską.
Mimo to należy ustawodawcę upomnieć za to niedopatrzenie i postulować jego szybką sanację, która mimo upływu 3 lat, nie nastąpiła.