W minionym tygodniu dziennik "Fakt" opisał sprawę ułaskawienia przez prezydenta mężczyzny skazanego za przestępstwo seksualne na małoletniej osobie. Akt łaski dotyczył skrócenia zakazu zbliżania do osób pokrzywdzonych. "Fakt" napisał, że prezydent "pomógł bestii, która seksualnie znęcała się nad własnym dzieckiem". "Trzymał córkę, bił po twarzy i wkładał rękę w krocze. Panie prezydencie, jak Pan mógł ułaskawić kogoś takiego" - pytała na pierwszej stronie gazeta.
O tę sprawę oraz zarzuty, że nie interweniował w tej kwestii, pytany był w Polsat News RPO Adam Bodnar. W rozmowie przywołano wypowiedź b. rzecznika PiS Marcina Mastalerka, który w tym kontekście pytał, czy RPO jest "Rzecznikiem Praw Obywatelskich jednej opcji politycznej".
"Jestem Rzecznikiem Praw Obywatelskich w sytuacji, gdy prawa są naruszane przez organy władzy publicznej, a nie przez tytuły prasowe" - podkreślił RPO. "Jeżeli ktoś twierdzi, że tytuł prasowy dopuścił się jakiegoś naruszenia, to wtedy osoby pokrzywdzone mają prawo dochodzenia roszczeń w stosunku do tego tytułu" - dodał.
Dopytywany, czy takim osobom przysługują jedynie roszczenia cywilne, Bodnar podkreślił, że "nie bardzo widzi opcję", jeśli chodzi o odwołanie się do RPO.
Bodnar wskazał, że na przestrzeni ostatnich lat można by wymienić wiele okładek, które "przekraczały wszelkie standardy". Jak dodał, sam zastanawiał się, czy interweniować, np. nawołując o rozsądek. "I dochodziłem do wniosku, że okładki tak mają, że okładki przerysowują rzeczywistość" - powiedział. Jak dodał, w momencie, gdy okładka narusza godność, jedynym skutecznym środkiem jest pozew cywilny wobec wydawcy danego tytułu.
W rozmowie padło też pytanie o samo prawo łaski oraz o pomysł kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który ocenił, że powinno się z niego wyłączyć niektóre przestępstwa takie jak gwałt, pedofilia czy morderstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Bodnar podkreślił, ze nie chce odnosić się do tej kwestii "w samym szczycie kampanii wyborczej". Dodał jednak, że jedynie sam prezydent może narzucić sobie "pewien rygor" dotyczący tego, w jaki sposób będzie korzystał z tego prawa.
Partnerka i córka mężczyzny ułaskawionego przez prezydenta Andrzeja Dudę wielokrotnie mówiły w mediach, że są za ten akt wdzięczne prezydentowi. W specjalnym oświadczeniu stwierdziły też, że poprzez zamieszanie wokół sprawy ich rodzina została "napiętnowana w brutalny sposób". "Dziennikarze i politycy nie mają prawa tak działać. Nie mają prawa w taki sposób niszczyć psychiki zwykłych ludzi" - stwierdziły kobiety.
We wtorek ich pełnomocnik mec. Krzysztof Wąsowski złożył w warszawskim sądzie okręgowym pozew przeciwko wydawcy "Faktu" o ochronę dóbr osobistych z żądaniem 1 mln zł zadośćuczynienia.