Na kary jednego roku więzienia w zawieszeniu skazał w piątek wrocławski sąd byłego sędziego sądu apelacyjnego Roberta W. oraz jego żonę Ewę W., oskarżonych o kradzież sprzętu elektronicznego o łącznej wartości ponad 4 tys. zł z marketów we Wrocławiu i Wałbrzychu w lutym 2017 r.

W piątek wyrok w sprawie kradzieży dokonanej przez sędziego Roberta W. oraz jego żonę Ewę W. ogłosił Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Krzyków. Sąd uznał winnym W. i jego żonę kradzieży sprzętu elektronicznego o łącznej wartości około 4 tys. zł z marketów we Wrocławiu i Wałbrzychu. Robert W. - były sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu - został skazany na karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, a jego żona na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Sąd zobowiązał również W. i jego żonę do naprawy szkody jaką poniosły markety. Oskarżeni mają zapłacić równowartość skradzionych przedmiotów.

Wyrok jest nieprawomocny.

Sędzia Piotr Mgłosiek podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że w tej sprawie "nic nie było takie jak się z pozoru wydawało". "Mamy trzy obszary – stan faktyczny, zdolność do zawinienia, kwalifikacja prawna – we wszystkich tych obszarach występowały pewne wątpliwości, które sąd starał się rozstrzygnąć" - mówił sędzia.

Sędzia Mgłosiek wskazywał, że jeśli chodzi o kradzież dokonaną w markecie we Wrocławiu, to nie budzi ona większych kontrowersji co do faktów. Sędzia przytoczył tu zapis monitoringu, na którym widać jak W. ściągą z półek różnego rodzaju przedmioty i umieszcza je w koszyku, a następnie rozpakowuje je i wkłada do kieszeni.

Większe wątpliwości sądu wzbudziła kradzież dokonana w markecie w Wałbrzychu. "Odzwierciedleniem tych wątpliwości jest dokonana przez sąd korekta opisu czynu (…) sąd wyeliminował z opisy czynu przywłaszczenie pendrivów oraz kabla, przede wszystkim z uwagi na analizę monitoringu" - powiedział sędzia.

Prokuratura oskarżyła sędziego W. o to, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu - wspólnie z żoną Ewą - dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów oraz kabla, zaś dwa dni później - 6 lutego 2017 r. - w markecie we Wrocławiu sędzia W. dokonał kradzieży dwóch głośników, 13 pendrivów, dwóch kart Micro SD i słuchawek. Łączna wartość skradzionego sprzętu to ponad 4 tys. zł.

Oskarżeni nie stawili się w piątek przed sądem. Według prokuratury W. nie ustosunkował się do zarzutów, a jego żona się do nich nie przyznała.

W wyjaśnieniach złożonych podczas postępowania przygotowawczego, które podczas rozpoczęcia tego procesu odczytał sędzia Mgłosiek, W. powiedział, że "jego żona nie miała nic wspólnego z tą sprawą". W. odmówił wówczas składania wyjaśnień.

Z kolei Ewa W. w odczytanych wyjaśnieniach nie przyznał się do zarzutów. "4 lutego 2017 roku byłam w Media Markt w Wałbrzychu z mężem (…) kupiłam telefon komórkowy (…) na ternie marketu przebywaliśmy dość długo" - mówiła. Powiedziała, że po kupnie telefonu jeszcze raz z mężem wrócili do tego sklepu, bo chcieli kupić ładowarkę telefoniczną do samochodu. "Sporo po tym sklepie chodziliśmy w różnych częściach, oglądaliśmy sprzęt AGD" - powiedziała. Dodała, że nic nie zabierała ze sklepu i jej mąż także tego nie zrobił. Zeznała, że nic nie wkładała do lodówki czy pralki. Według prokuratury, w lodówce znaleziono puste opakowanie po sprzęcie elektronicznym, który miało ukraść małżeństwo.

W marcu 2019 r. Iza Dyscyplinarna Sądu Najwyższego orzekła o usunięciu z zawodu sędziego Roberta W.