Każdy będzie mógł się dowiedzieć, na co wydaje się pieniądze w ramach walki z COVID-19. Będzie to możliwe dzięki poprawce dodanej w Senacie do tarczy antykryzysowej 4.0.
Już w pierwszej specustawie antykoronawirusowej pojawiła się regulacja wyłączająca stosowanie przepisów o zamówieniach publicznych przy zakupach niezbędnych do przeciwdziałania COVID-19. Było to ruch oczywisty. Nie można tracić czas na procedury przetargowe, gdy umierają ludzie.
Czy jednak szybkość kłóci się z przejrzystością? Jaki problem, by o zawartej już umowie poinformować opinię publiczną? Wystarczyłoby dosłownie jedno zdanie publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Roboty to nie przysporzy, kosztów też nie wygeneruje.
Co ciekawe, podobnie chyba myślało Ministerstwo Rozwoju, bo już do projektu tarczy 2.0 wpisało przepis, który miał zapewniać przejrzystość wydatkowania pieniędzy przeznaczanych na walkę z epidemią. Prosta regulacja, która zobowiązywałaby administrację publiczną, by na swej stronie BIP zamieszczała informację o tym, komu udzieliła zamówienia na podstawie specustawy. Z jakichś jednak względów pomysł ten nie przypadł rządowi do gustu i z wersji przesłanej do Sejmu został już wycięty. Oczywiście nie znaczy to, że informacje o zawartych bez przetargów umowach są tajne. Tyle że zamiast po prostu zajrzeć do BIP, trzeba o nie każdorazowo występować w trybie dostępu do informacji publicznej. A i to bez gwarancji sukcesu. Ostatnio od Agencji Rezerw Materiałowych dowiedziałem się, że wykaz tych kontraktów to informacja przetworzona i, aby ją uzyskać, muszę wykazać, że jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego.
Poprawkę do tarczy 4.0, która jest w zasadzie zbieżna z pierwotnym pomysłem Ministerstwa Rozwoju, zaproponowano podczas prac w komisji senackiej. Ostatecznie została też przyjęta przez Sejm. Każdy, kto udzieli zamówienia na podstawie wyłączenia ze specustawy, musi w ciągu 14 dni zamieścić o tym informację i podać nazwę firmy, która dostała zlecenie. Można? Można.