Samo zlecenie usunięcia drzew profesjonaliście bez ich oznaczenia, a potem nadzoru, nie oznacza, że to zleceniobiorca odpowiada za to, które drzewa wytnie. Taki wniosek płynie z orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.

Burmistrz zezwolił na usunięcie drzew na konkretnej działce w mieście. Przetarg na wykonanie wycinki wygrał S. H., który prace przy wycince zlecił małemu przedsiębiorcy. Ten wycinką zajmował się profesjonalnie.

Po usunięciu drzew, burmistrz wymierzył przedsiębiorcy administracyjną karę pieniężną w wysokości prawie 100 tys. Według niego wycinka wielu drzew odbyła się bez zgody posiadacza nieruchomości. Było to 18 sztuk drzew gatunku lipa drobnolistna, 5 sztuk drzew gatunku brzoza brodawkowata oraz 1 sztuki drzewa gatunku klon jawor.

Organ stwierdził, że to przedsiębiorca dokonał wycinki, co ten zresztą sam przyznał. Burmistrz za nieprzekonujące uznał argumenty wskazujące na to, że przedsiębiorca został wprowadzony w błąd, co do terenu objętego karczunkiem. Na mapie obejmującej teren działki, stanowiącej załącznik do decyzji zezwalającej na wycięcie oraz na mapach dostarczonych przez S. H., widnieją drzewa przeznaczone do wycinki, które powinny być odczytane bez większych problemów. Natomiast z sąsiedniej działki zniknęły drzewa nie objęte sporządzoną mapą.

Zdaniem burmistrza, osoba podejmująca się wycinki powinna zaznajomić się z zezwoleniem na wycinkę drzew, w którym podana jest ich ilość wraz z oznaczeniem gatunkowym, obwodami pni i lokalizacją względem granic nieruchomości. Tymczasem podwykonawca przystępując do prac nie spojrzał do decyzji, nie odszukał granic nieruchomości i nie wytypował drzew do usunięcia. Jedynie w sposób poglądowy zapoznał się z mapką otrzymaną od S. H. oraz zawierzył jego nieprecyzyjnym wskazówkom.

Organ podkreślił, że przekraczając nawet nieświadomie granice działki, dla której uzyskano pozwolenie na wycinkę, podwykonawca działał na własne ryzyko biorąc pod uwagę, ze S. H. nie był jej właścicielem ani posiadaczem.

Kolegium utrzymało decyzję w mocy. Stwierdziło, że odpowiedzialność oparta na art. 88 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, jest odpowiedzialnością zobiektywizowaną, a więc nie jest uzależniona od winy ukaranego. Wystarczy wykazanie istnienia związku przyczynowego pomiędzy zachowaniem konkretnej osoby, a popełnieniem czynu niedozwolonego w postaci wycięcia czy zniszczenia drzew i krzewów. Nadto, dla przyjęcia odpowiedzialności posiadacza za zniszczenie czy wycięcie drzew i krzewów przez osobę trzecią wystarczy, że posiadacz nieruchomości wiedział o tym i na to się godził.

Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Przedsiębiorca wskazał w skardze, że właściciel miał wiedzę o trwającej wycince, ale nie zareagował. Ponadto właściciel terenu nie wykazał się starannością w celu uniknięcia pomyłki przez osobę trzecią. Działki nie były rozdzielone żadnym ogrodzeniem, a wykonawca prac wycinał drzewa oznaczone kartkami, które też znajdowały się na terenie sąsiedniej działki. Zdaniem przedsiębiorcy, samo założenie, że wycinkę prowadzi osoba profesjonalnie zajmująca się tego rodzaju działalnością nie może być uznane za przejaw należytej staranności.

W skardze podniesiono również, że organ źle ocenił stosunek łączący skarżącego z S. H. i nie odniósł się właściwie do twierdzeń dot. czynności związanych z przekazaniem terenu. Osoba zlecająca pracę przed wycinką nie pokazała przedsiębiorcy żadnej mapy, a tym samym wykonawca był zdany jedynie na zapewnienia S.H., któremu w tamtym momencie nie miał podstaw nie wierzyć. Sama mapa pojawiła się dopiero po raz pierwszy na oględzinach nieruchomości już po wycince.

Zdaniem skarżącego podmiotem zobowiązanym do wykonania prac na zlecenie było przedsiębiorstwo S. H. Co prawda powierzyło ono wykonanie tych prac podmiotowi zajmującemu się takimi pracami profesjonalnie, ale profesjonalista odpowiada za fizyczne usunięcie drzewa w taki sposób, aby nie doszło do zagrożenia życia lub zdrowia ludzi ani też zniszczenia bądź uszkodzenia mienia.

Samo zlecenie usunięcia drzew profesjonaliście bez ich oznaczenia, a potem nadzoru, nie może prowadzić do wniosku, że to on odpowiada za to, które drzewa wytnie.

27 maja 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uchylił obie decyzje administracji.

WSA przypomniał, że zgodnie z art. 83 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody, usunięcie drzew lub krzewów z terenu nieruchomości może nastąpić po uzyskaniu zezwolenia wydanego przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta na wniosek: posiadacza nieruchomości - za zgodą właściciela tej nieruchomości; właściciela urządzeń, o których mowa w art. 49 § 1 Kodeksu cywilnego - jeżeli drzewa lub krzewy zagrażają funkcjonowaniu tych urządzeń. W myśl zaś art. 88 ust. 1 pkt 2 ustawy, za usunięcie drzewa lub krzewu bez zgody posiadacza nieruchomości wójt, burmistrz albo prezydent miasta wymierza administracyjną karę pieniężną. Kara ta w takim wypadku nakładana jest na inny podmiot, niż posiadacz nieruchomości, z której usunięto drzewa.

Zdaniem sądu ocena organów w sprawie jest wadliwa i co najmniej przedwczesna, gdyż nie wyjaśniono wszystkich istotnych okoliczności sprawy.

Według WSA należało ustalić, jaki był zakres zleconych podwykonawcy prac wycinkowych, albowiem tylko wtedy możliwe jest jednoznaczne ustalenie, że osobą odpowiedzialną za delikt jest osoba, która faktycznie dokonała usunięcia drzew. Tym bardziej, że kwestia ta była przedmiotem sporu między stronami zlecenia.

Z treści zlecenia nie wynika, jaki dokładnie jest zakres prac wycinkowych. Nie zostało wyjaśnione, czy okazana podwykonawcy mapa to załącznik do decyzji zezwalającej na wycinkę drzew na działce, jak również sama decyzja nie została zawarta w materiale dowodowym, co pozwoliłoby na konfrontację oświadczeń stron.

Według WSA, organy uznały, że obowiązkiem podwykonawcy było zapoznanie się z decyzją i prawidłowe wytypowanie drzew do wycinki i w tym zakresie działał na własne ryzyko. Przyjęcie takiej koncepcji jest jednak niedopuszczalne, albowiem nie sposób oczekiwać, że to podmiot trzeci, któremu podzlecono jakiekolwiek prace samodzielnie określał ich zakres. Trudno zgodzić się z poglądem, że to podwykonawca będzie sam dokonywał ustaleń co do terenu prac, gdyż każda umowa, w tym umowa zlecenia, musi określać jej przedmiot.

To zleceniodawca ponosi negatywne skutki błędnego określenia przez siebie obszaru wycinki, w tym ewentualne wycięcie przez podwykonawcę drzew z przekroczeniem granicy działki. Dopiero jeżeli osoba trzecia usunęła drzewa bez wiedzy zleceniodawcy i poza zakresem zlecenia w sposób, któremu zleceniodawca nie mógł zapobiec, wtedy odpowiedzialność administracyjną można przypisać podwykonawcy.

Wyrok WSA w Gdańsku, sygn II SA/Gd 684/19