W drodze rozporządzenia ministra zdrowia na obszarze całej Polski wprowadzony został stan zagrożenia epidemicznego, a następnie stan epidemii. W efekcie doszło do poważnego ograniczenia swobód obywatelskich. Odmowa wprowadzenia przez Radę Ministrów stanu klęski żywiołowej, czego skutkiem byłoby odroczenie terminu wyborów prezydenckich, może w takich warunkach stanowić poważny delikt konstytucyjny.
Ustawa zasadnicza przewiduje instytucję stanów nadzwyczajnych, w czasie których dojść może do ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności w celu odsunięcia określonych zagrożeń. Jednym z tych stanów jest stan klęski żywiołowej. Wprowadzić go można m.in. w celu zapobieżenia skutkom katastrofy naturalnej polegającej na masowym występowaniu chorób zakaźnych ludzi. Stan ten ogłasza Rada Ministrów w drodze specjalnego rozporządzenia. W celu zażegnania zagrożenia w stanie klęski żywiołowej dopuszczalne jest m.in. ograniczenie wolności działalności gospodarczej, wolności osobistej, nienaruszalności mieszkania, swobody przemieszczania się czy prawa własności. Jednocześnie konstytucja przewiduje, że w czasie każdego stanu nadzwyczajnego i w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie można m.in. przeprowadzać wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej. W doktrynie zakaz ten uzasadnia się tym, że w sytuacji zagrożenia wszystkie wysiłki obywateli powinny być w sposób nieskrępowany ukierunkowany na jego zażegnanie, a z uwagi na ograniczenie praw niemożliwe jest przeprowadzenie normalnego, uczciwego procesu wyborczego (w tym kampanii wyborczej, która jest jego częścią).
Od stanów nadzwyczajnych należy odróżnić sytuacje kryzysowe. Są to zagrożenia wewnętrzne, które mają jednak na tyle niewielką skalę (natężenie, zasięg terytorialny), że możliwe jest ich zażegnanie przy użyciu zwyczajnego ograniczenia praw konstytucyjnych (art. 31 ust. 3 konstytucji). Jeżeli skala zagrożenia nie uzasadnia zatem wprowadzenia m.in. stanu klęski żywiołowej, to w przypadku epidemii mniejszych rozmiarów dopuszczalne jest skorzystanie ze zwykłych środków ustawowych, w tym stanu zagrożenia epidemicznego.
Trzeba jednak zauważyć, że w świetle orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego nie jest dopuszczalne obchodzenie przepisów konstytucji poprzez stosowanie środków właściwych stanom nadzwyczajnym i z pominięciem przepisów ustawy zasadniczej. Oznacza to, że nie jest dopuszczalne samo wprowadzenie np. stanu zagrożenia epidemicznego i odstąpienie od wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w sytuacji, gdy zachodzą przesłanki wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i gdy władza chce zastosować środki ograniczeń wolności i praw określone w art. 233 konstytucji.
Przedstawiciele nauki prawa wskazują słusznie, że na mocy rozporządzenia ministra zdrowia doszło już do zastosowania środków właściwych dla stanu nadzwyczajnego. Na terenie całego kraju radykalnie ograniczono m.in. wolność zgromadzeń i prowadzenia działalności gospodarczej w niektórych sektorach, zamknięto granice kraju. Ponadto zasięg, szybki postęp i zaistniałe już skutki epidemii przemawiają za tym, by stan klęski żywiołowej został formalnie wprowadzony. Dodać należy, że w obecnych warunkach prowadzenie kampanii wyborczej jest w ogóle niemożliwe. Z tego względu np. w Wielkiej Brytanii odroczono wybory lokalne (w tym na burmistrza Londynu), a w stanie Luizjana – prawybory w wyścigu na fotel prezydenta USA. Tymczasem przedstawiciele obozu rządzącego (w tym prezydent Andrzej Duda) deklarują twardo, że nie ma obecnie podstaw ani do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, ani do przesunięcia terminu wyborów.
Ogłoszenie stanu nadzwyczajnego nie jest przywilejem władzy, ale jej politycznym i moralnym obowiązkiem w sytuacji, gdy jest to jedyny instrument, który może skutecznie oddalić zagrożenie. Można dyskutować, czy niewprowadzenie stosownego stanu nadzwyczajnego stanowi per se delikt konstytucyjny. Ustawa zasadnicza nie posługuje się bowiem zdaniami apodyktycznymi, ale daje rządzącym jedynie możliwość skorzystania z takiego instrumentu. Moim zdaniem deliktem będzie natomiast zaniechanie formalnego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego połączone z jednoczesnym zastosowaniem środków prawnych właściwych takiemu stanowi (zakamuflowany stan nadzwyczajny).
W szczególności deliktem konstytucyjnym będzie zaniechanie formalnego ogłoszenia takiego stanu w celu wypaczenia wyników wyborów i uniknięcia konieczności ich przesunięcia z uwagi na treść art. 228 ust. 7 konstytucji.
Zgodnie z art. 198 ust. 1 konstytucji odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucji i ustaw ponosi m.in. prezes Rady Ministrów oraz jej członkowie. Jako że kompetencja do wprowadzenia w drodze rozporządzenia stanu klęski żywiołowej przysługuje kolegialnie Radzie Ministrów, to wszyscy jej członkowie w ramach własnych działań mogą odpowiadać za delikt polegający na zaniechaniu wprowadzenia omawianego typu stanu nadzwyczajnego w celu uniknięcia skutku w postaci odroczenia wyborów. Zgadzam się z ekspertami wskazującymi, że rozporządzenie o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego skutkowało ograniczeniem konstytucyjnych praw i swobód w stopniu właściwym dla stanu nadzwyczajnego. Podzielam też pogląd, zgodnie z którym zaistniały już przesłanki wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Jednocześnie nie sposób nie odnieść wrażenia, że jedyną przyczyną zaniechania formalnego ogłoszenia stanu nadzwyczajnego jest chęć uniknięcia przez rządzących skutku w postaci odroczenia wyborów i uzyskania doraźnej korzyści politycznej. Jeżeli zatem stan klęski żywiołowej nie zostanie ogłoszony i wybory odbędą się w okresie faktycznego ograniczenia praw i wolności dokonanego na mocy rozporządzenia ministra zdrowia lub w ciągu 90 dni po ustaniu tego okresu, to członkowie Rady Ministrów mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie konstytucji i ustawy o stanie klęski żywiołowej.
Zasięg i skutki epidemii przemawiają za tym, by stan klęski żywiołowej został formalnie wprowadzony