Wyrok unieważniający umowę sprzedaży obligacji GetBacku to szansa, że ci, którzy stracili pieniądze, odzyskają je w całości, a instytucje finansowe zapłacą za wprowadzanie w błąd
Śledztwo dotyczące afery, jaka wybuchła z udziałem wrocławskiego windykatora, trwa od kwietnia 2018 r. Od tego czasu przesłuchano ponad 1,4 tys. świadków, ponad pół setki osób usłyszało zarzuty, a prokuratorzy zabezpieczyli majątek podejrzanych wart 373 mln zł.
Niezależnie od działań organów ścigania o swoje walczą też obligatariusze, którym wciskano papiery GetBacku. W piątek zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie, a poszkodowani liczą, że kolejne sądy pójdą tym samym tropem, a umowy będą unieważniane. Zgadza się z nimi rzecznik finansowy (RF).
– Mamy nadzieję, że kolejne sądy rozpatrujące spory związane z tego typu inwestycjami będą orzekały w podobny sposób. Tym bardziej że stanowisko sądu w Poznaniu jest zbieżne z przedstawianym przez nas w tzw. istotnych poglądach – mówi Katarzyna Szwedo-Mackiewicz, zastępca dyrektora wydziału klienta rynku bankowo-kapitałowego w Biurze Rzecznika Finansowego.
Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował, że za straty klientki, która nabyła obligacje, odpowiada biuro maklerskie PNP (dawny Polski Dom Maklerski) oraz bank, w tym przypadku kontrolowany przez Leszka Czarneckiego Idea Bank. Na rzecz poszkodowanej zasądzono 96 tys. zł (zainwestowała 100 tys., ale 4 tys. zł bank jej zwrócił). Co ciekawe, chociaż wyrok jest nieprawomocny, to ma klauzulę natychmiastowej wykonalności.
– Bank, co do zasady, nie odnosi się do treści nieprawomocnych rozstrzygnięć sądu. Należy podkreślić, że w przedmiotowej sprawie sąd uwzględnił powództwo w części, a wyrokowi został nadany rygor natychmiastowej wykonalności jedynie w zakresie odnoszącym się do PNP (dawny PDM SA). W ocenie banku sąd pominął wszystkie istotne okoliczności sprawy wpływające na wysokość szkody powódki. Bank nie zgadza się z argumentacją sądu i złoży od wyroku apelację – czytamy w odpowiedzi biura prasowego banku na nasze pytania.
Idea Bank i PDM od początku są w centrum afery. Bank nie ujawnia, jaka była wartość obligacji, przy sprzedaży których brał udział. Udało nam się jednak ustalić, że PDM sprzedał papiery o nominalnej wartości ok. 750 mln zł, z czego miał 23 mln zł prowizji.
Byli prezesi i członkowie zarządu obu instytucji usłyszeli zarzuty. W DGP w październiku 2018 r. ujawniliśmy efekty inspekcji, którą Komisja Nadzoru Finansowego przeprowadziła w banku. Ustalono, że oferował on obligacje GetBacku i prowadził usługi doradztwa inwestycyjnej bez stosownego zezwolenia na prowadzenie działalności maklerskiej. Opisywaliśmy, jak wyglądał proces łowienia klientów, którzy likwidowali lokaty w Idea Banku, aby kupić papiery windykatora, które wciskano im jako instrumenty finansowe z gwarancją zysku i kapitału. Na decyzję – pod presją bankowego sprzedawcy – często mieli kilka godzin. W ten sposób gwarantowane do 100 tys. euro pieniądze z lokaty służyły zakupowi ryzykownego instrumentu, jakim są obligacje korporacyjne. Sprzedawca inkasował zaś sowitą prowizję. Idea Bank trafił na listę ostrzeżeń publicznych, a sprawą zajmuje się prokuratura. PDM w listopadzie stracił licencję oraz dostał 2,5 mln zł kary.
Bank Leszka Czarneckiego nie był jedyną instytucją, która zarobiła na GetBacku. Jednak z ustaleń KNF wynika, że w przypadku Idei prowizje od sprzedaży miały duży wpływ na wyniki banku w 2017 r.
Zdaniem poszkodowanych, ale także instytucji państwowych, obok zwykłych oszustw przy sprzedawaniu obligacji windykacyjnej spółki stosowano także misselling, czyli oferowanie ich osobom o niedostosowanym profilu ryzyka. W uproszczeniu: jeśli klient w banku miał zawsze jedynie lokaty i nie inwestował na rynkach kapitałowych, to nie należało mu proponować instrumentu, który powinien być zarezerwowany dla świadomych inwestorów.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie ma wątpliwości – Idea Bank stosował misselling, czyli oferował konsumentom obligacje GetBacku w sposób niedostosowany do ich potrzeb. Prezes UOKiK nakazał bankowi wypłatę rekompensat dla klientów. Decyzja urzędu jest ważna dla klientów, bo ustalenie missellingu są „wiążące dla sądów powszechnych w przypadku rozpatrywania indywidualnych spraw z udziałem konsumentów w zakresie zakwestionowanych w decyzji praktyk”. Na decyzję UOKiK konsumenci mogą się także powołać przy składaniu reklamacji.
Bank poinformował nas, że do tej pory reklamacje złożyło ok. 52 proc. osób. Nie podaje jednak ich liczby. W ramach ugód Idea odkupiła od klientów obligacje warte ponad 9,5 mln zł.
Nabywcy walczą o odzyskanie pieniędzy w sądach, a z pomocą przychodzą im także śledczy. Obok rozpracowywania wątków karnych sprawą GetBacku zajmuje się też specjalnie powołany zespół cywilistyczny w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie. Prokuratorzy składają w imieniu poszkodowanych pozwy. O pierwszym – przeciwko Idea Bankowi – pisaliśmy w DGP jako pierwsi w maju ub.r.